W czasie pandemii chętniej kupowano prasę, artykuły tytoniowe, środki ochrony osobistej i książki – wynika z danych Kolportera, który przeanalizował sprzedaż w swojej sieci w okresie ostatnich 3 miesięcy.
Saloniki prasowe były jednymi z punktów, których działalność nie została ustawowo ograniczona. Dostęp do prasy został uznany za istotny element walki z pandemią. Dlatego też wszystkie punkty, w których wiodącym asortymentem są gazety i czasopisma, pracowały normalnie.
– Z oczywistych przyczyn ruch klientów był mniejszy, zwłaszcza w marcu, zaraz po ogłoszeniu stanu epidemii. W tym czasie wprowadziliśmy reorganizację sprzedaży, np. ograniczając obecność klientów w punkcie czy rekomendując korzystanie z kart płatniczych. Wprowadziliśmy również do asortymentu saloników produkty szczególnie poszukiwane: maseczki ochronne i płyny dezynfekcyjne. W okresie od marca do końca maja br. sprzedaliśmy w sumie ponad 34 tysiące maseczek i ok. 3 tysiące sztuk płynów antybakteryjnych – mówi Dariusz Materek, rzecznik prasowy Kolportera.
W tym samym okresie klienci saloników kupowali również chętnie prasę – m.in. tygodniki i czasopisma dla dzieci, a także nowoczesne produkty dla palaczy – podgrzewacze tytoniu, aerozole nikotynowe itp. Powodzeniem cieszyły się także różnego rodzaju leki bez recepty. Zdecydowanie słabiej niż w poprzednich miesiącach sprzedawały się natomiast np. bilety komunikacji miejskiej. To efekt znacznego ograniczenia w przemieszczaniu się.
Klienci saloników Kolportera chętnie sięgali natomiast po książki – w ciągu minionych 3 miesięcy kupili ich w sumie blisko 80 tysięcy egzemplarzy. Absolutnym hitem okazały się powieści Blanki Lipińskiej. Kolejne miejsca na liście książkowych hitów czasu pandemii zajęły kryminały Remigiusza Mroza oraz „Byłam arabską stewardesą” Marcina Margielewskiego, „Jestem nieletnią żoną” Laily Shukri i „Chłopiec z listy Schindlera” Leona Leysona.
– Szczególne słowa uznania należą się naszym ajentom prowadzącym saloniki, a także osobom, które zatrudniają jako sprzedawców. To dzięki nim klienci mieli zapewniony normalny dostęp do prasy, książek i wszystkich poszukiwanych produktów – dodaje Dariusz Materek.