Kilka dni temu minister zdrowia, Izabela Leszczyna podała przybliżony termin, kiedy przepisy te miałyby wejść w życie. Jak już informowaliśmy, z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla Radia ZET wynika, że aż 54% Polaków nie chce wprowadzenia zakazu sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach paliw, a za jego wycofaniem jest 41%. O temacie “pełzającej prohibicji” redakcja “Poradnika Handlowca” pisała w majowym artykule wstępnym.
– Po wakacjach projekt trafi na stół(…). Ja bardzo bym chciała, żeby on wszedł w życie. Nie widzę powodu, żeby ludzie w nocy kupowali alkohol na stacjach benzynowych – zapowiedziała pani minister.
Prace nad ustawą trwają. Wciąż nie wiadomo czy będzie to zakaz całkowity, czy też obejmie jedynie godziny nocne, gdyż jak wynika z analizy, to właśnie w okolicy północy na stacjach ma być największy alkoholowy ruch. I kiedy urzędnicy przekonują, że to właściwy ruch, handlowcy widzą, jakie może on wygenerować problemy.
– To jest tak, że dopóki mamy jakiś produkt, który jest produktem legalnym, a alkohol póki co jeszcze jest legalny, to ja nie jestem pewien, czy wprowadzanie jakichś ograniczeń jest sensowne. Spożycie od tego raczej nie spadnie, a z drugiej strony nieodpowiedzialne spożycie też raczej się nie zmniejszy, bo to nie jest tak, że przyjeżdża kierowca na stację benzynową, kupuje alkohol i go wypija od razu. To tak nie działa – mówi Gazecie Prawnej Maciej Ptaszyński, Prezes Polskiej Izby Handlu.
Jak już informowaliśmy, z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla Radia ZET wynika, że aż 54% Polaków nie chce wprowadzenia zakazu sprzedaży napojów alkoholowych na stacjach paliw, a za jego wycofaniem jest 41%.
źródło: Gazeta Prawna
oprac.: red.