Relacja „Poradnika Handlowca” ze sklepów FMCG w Polsce (01.04)

Detal/Hurt

Relacja „Poradnika Handlowca” ze sklepów FMCG w Polsce (01.04)

Jak duży wpływ na przyszłość handlu i zachowania konsumentów będzie miał koronawirus? Jak ważny w obecnej sytuacji jest niezależny handel detaliczny? Zapraszamy na codzienną relację z sytuacji w sklepach w Polsce.

Epidemia niewątpliwie wpłynęła na zachowania konsumentów oraz to, jak będzie wyglądał handel w przyszłości. Mówi o tym chociażby Marek Theus, Prezes Zarządu Grupy MerCo, liczącej 103 placówki handlowe i 25 sklepów przystacyjnych. Który sam prowadzi 13 sklepów pod logo Merkus. – Koronawirus mocno zmienił mentalność zarówno klientów, jak i naszych pracowników. Wszyscy mamy obawy o nasze zdrowie. Zauważyłem też zmiany w strukturze sprzedawanego asortymentu, w naszych sklepach osiedlowych w momencie zaostrzenia epidemii dominowały zakupy podstawowych produktów – opowiada nasz rozmówca. Teraz wraca normalność, ale nie wiadomo na jak długo. Musimy zatem elastycznie reagować na zmiany w zachowaniach konsumentów, dostosowywać na bieżąco ekspozycje w sklepach. Klienci również z codziennych wizyt przestawili się na rzadsze zakupy, ale o zdecydowanie większej wartości koszyka. Dlatego obroty na razie nie spadły, są obecnie porównywalne z analogicznymi okresami ubiegłego roku. Mam nadzieję, że w tej sytuacji handel detaliczny żywnością jest w stanie się obronić. Myślę, że koronawirus zmieni handel, przyspieszy pewne procesy. Na pewno pojawi się więcej kas samoobsługowych, natomiast w przypadku widocznego spadku dochodów społeczeństwa znów pierwszoplanową rolę zacznie odgrywać cena produktu – dodaje na koniec Marek Theus.

Wnętrze sklepu Merkus w CH Witawa w Gdyni (fot. Merkus)

O tym, jak bardzo koronawirus zmienił rzeczywistość handlu w Polsce mówi także Sławomir Kubik, który wraz z 4 braćmi prowadzi sieć 150 sklepów w województwie śląskim. – Jeśli chodzi o skalę koniecznych restrykcji rządowych, to myślę, że pierwszy raz w historii ostatnich kilkudziesięciu lat mamy do czynienia z taką mocną ingerencją w handel i nie tylko. Stoi gastronomia, większość usług. Nawet w stanie wojennym, choć były liczne dokuczliwe ograniczenia, tak mocno nie odbiło się to na codziennym funkcjonowaniu gospodarki, choć działała ona w zupełnie innych realiach ustrojowych – tłumaczy. – Co najgorsze, taka sytuacja może jeszcze potrwać miesiąc, dwa. Podejrzewamy, że do końca maja będzie bardzo ciężko. Aktualnie podjęliśmy decyzję o skróceniu godzin działania, ponieważ po godzinie 21.00 w ogóle nie notowaliśmy ruchu. Zastanawiamy się nad skróceniem sklepowej „dniówki” do godziny 20.00. Niestety, obroty w naszych sklepach spadły o ok. 20%., bo klienci po początkowym wzroście zakupów mają teraz dość zachowawcze podejście i ograniczają się do niezbędnego minimum. Pewnym hamulcem była też wprowadzona przez nas samych formuła sprzedaży sprowadzająca się do ograniczenia możliwości poruszania się klienta po sklepie i sprzedaży w strefie zaraz przy wejściu. To spowodowało, że klient kupował tylko produkty, po które przyszedł lub miał wynotowane na kartce, a nie ulegał już pokusie zakupów impulsowych – przyznaje na koniec.

Swoje spostrzeżenia na temat handlu i jego obecnej kondycji ma także nasz kolejny rozmówca. – Moja hurtownia jest hurtownią małą, rodzinną, obsługującą ok. 2500 klientów, asortyment to ok. 5000 SKU. Specjalizujemy się w sprzedaży takich grup asortymentowych, jak piwa, wina, napoje, a także wybrane artykuły spożywcze oraz chemiczne – zaczyna swoją wypowiedź Jerzy Wrona, właściciel działającej od 1989 r. hurtowni w Limanowej. – Obsługujemy nie tylko sklepy detaliczne, ale również szeroko rozumiany sektor HoReCa. Organizujemy ponadto eventy na świeżym powietrzu z udziałem nawet kilku tysięcy osób. Koronawirus szczególnie uderzył właśnie w sektor gastronomii, hotelarstwo i bardzo mocno odczuwamy nagły spadek obrotów w hurtowni. Liczymy się z takim zastojem przez dłuższy okres. Praktycznie ten sezon letni uważam za stracony. Trudno będzie wszystkim uczestnikom rynku szybko odrobić powstałe straty – narzeka nasz rozmówca, który na szczęście widzi także światełko w tunelu. – Nieco lepiej jest w handlu tzw. spożywką. Oprócz normalnej sprzedaży hurtowej realizujemy tu również dostawy własnym transportem do naszych stałych odbiorców detalicznych, a także przy okazji tych kursów wprowadziliśmy dostawy do klientów indywidualnych i realizujemy ich zamówienia na telefon. Chcę stwierdzić, że w tym trudnym momencie szczególnie uwidoczniła się ogromna rola, jaką odgrywa drobny handel detaliczny, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, będący dotąd w cieniu większych graczy. Widzimy tu wzrosty. Te sklepy są teraz bardzo potrzebne, jednak trzeba je wspierać – mówi Jerzy Wrona.

Wnętrze sklepu “Krzyś” w Grabowie (fot. K. Borowski)

Właśnie tego typu placówki reprezentuje nasz kolejny rozmówca, pan Krzysztof Borowski, właściciel sklepu „Krzyś” w Grabowie. – Nie mam żadnych braków w asortymencie, a klienci wciąż chętnie przychodzą na zakupy. Obecnie mam nawet większą liczbę klientów niż wcześniej. Prawdopodobnie ludzie boją się chodzić do większych marketów i wybierają mniejsze sklepy, takie jak nasz. Wprowadziliśmy zasady bezpieczeństwa polegające na ograniczeniu liczby klientów na sali sprzedaży do trzech osób, a nasi sprzedawcy chronią się, nosząc przyłbice z pleksi. Korzystamy również z płynów do dezynfekcji. Zamierzam w najbliższych dniach zamontować osłony z pleksi przy stanowiskach obsługi – mów pan Krzysztof, który przy okazji raczej negatywnie wypowiada się na temat pomocy, jaką przedsiębiorcom dotkniętym epidemią koronawirusa zaproponował rząd. – Na bieżąco śledzę pomysły rządu dotyczące założeń tzw. „tarczy antykryzysowej”. Na chwilę obecną nie mogę skorzystać z tych planów, ale najważniejsze nie mam takiej potrzeby. Uważam, że odroczenie płatności na ZUS nic nie daje, ponieważ jak przyjdzie już pora zapłacić to kwota będzie nie do zrealizowania. Mam nadzieję, że nie będę musiał z tej pomocy korzystać – podsumowuje.

Wnętrze sklepu “Krzyś” w Grabowie (fot. K. Borowski)