Podczas wczorajszej konferencji prasowej – najpierw z Prezydentem Andrzejem Dudą, a później w towarzystwie ministrów, Premier Mateusz Morawiecki przedstawił założenia tzw. tarczy antykryzysowej, która ma pomóc przedsiębiorcom, pracownikom i całej polskiej gospodarce uporać się ze skutkami rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Cały pakiet pomocowy dla rodzimej gospodarki ma być warty w sumie 212 mld zł i opierać się będzie na pięciu filarach – bezpieczeństwo pracowników (30 mld), finansowanie przedsiębiorstw (74 mld), ochrona zdrowia (7,5 mld), wzmocnienie systemu finansowego (70,3 mld) i program inwestycji publicznych (30 mld).
Założenia pakietu pomocowego dla przedsiębiorców
Wśród najważniejszych punktów pakietu znalazło się bezpłatne odroczenie składek ZUS o 3 miesiące, których płatność będzie mogła następnie zostać rozłożona na raty. W tym momencie nie ma propozycji umorzenia lub odstąpienia od pobierania ZUS za np. dwa-trzy miesiące. Minister Rozwoju Jadwiga Emilewicz powiedziała wczoraj w „Faktach po faktach” na antenie TVN24, że anulowanie składek ZUS byłoby w tym momencie „interwencją nadmiarową”, ale w sytuacjach krańcowych będzie można wnioskować o ich umorzenie.
Morawiecki poinformował, że państwo będzie pomagać przedsiębiorcom, którzy spełnią kryteria związane ze spadkiem obrotów i zarejestrowaniem straty finansowej w związku z koronawirusem, w wypłacie pensji pracownikom – nawet 40%, do wysokości przeciętnego wynagrodzenia w 2019 r.. Firmy zatrudniające do 9 pracowników będą mogły skorzystać z mikropożyczki w wysokości do 5000 zł – będzie ona bezzwrotna, jeśli w ciągu najbliższych 6 miesięcy firma nie zdecyduje się na zwolnienie pracowników. Rozszerzony zostanie program gwarancji de minimis BGK dla małych i średnich firm – poziom zabezpieczenia kredytu zostanie podwyższony z 60% do 80%. Przedsiębiorcy mogą również liczyć na prolongatę zaciągniętych wcześniej kredytów oraz pomoc z BGK w postaci dopłat do odsetek do kredytu.
Wśród innych proponowanych rozwiązań znajdziemy także przedłużenie do końca maja terminu na złożenie deklaracji podatkowej PIT, rozliczenie całej tegorocznej straty w przyszłym roku, przesunięcie płatności za media czy pomoc dla firm transportowych ze strony Agencji Rozwoju Przemysłu w refinansowaniu umów leasingowych. Średnie i duże firmy dostaną wsparcie z funduszu PFR Inwestycje na podwyższenie kapitału lub finansowanie w postaci obligacji, a jego łączna wartość wyniesie 6 mld zł. Na poznanie dokładnych szczegółów proponowanych przez rząd rozwiązań będzie trzeba poczekać do czasu opublikowania projektów ustaw, jednak Jadwiga Emilewicz zapewniła, że wejdą one w życie 1 kwietnia.
Na antenie TVN24 propozycje rządu ocenili wczoraj Ignacy Morawski, ekonomista i dyrektor ośrodka analitycznego SpotData oraz dr Wojciech Warski, przedsiębiorca i członek „Team Europe”. Zdaniem Morawskiego zaproponowany przez rząd pakiet to „dobry początek”, jednak zabrakło w nim poświęcenia większej uwagi firmom, które w tym momencie tracą 100% swoich przychodów. Zauważył on także, że duża część z podanej przez Mateusza Morawieckiego kwoty 212 mld zł to prolongata kredytów, a prawdziwe wydatki budżetowe znajdują się w przedziale 60-80 mld zł. Z kolei dr Wojciech Warski zauważył, że Polska nie ma obecnie rezerwy finansowej na trudne czasy i przywołał przykład Holandii, gdzie firmy dotknięte decyzjami walczącego ze skutkami koronawirusa rządu otrzymają zwrot rzędu 70% poniesionych strat.
Pomoc dla firm w Europie Zachodniej
Jak zatem wygląda walka z negatywnym wpływem koronawirusa na firmy w innych krajach? Ogromne wsparcie dla zmagających się z kryzysem firm szykuje francuski rząd, który m.in. zwolni przedsiębiorstwa z opłat za czynsz, prąd i gaz. Prezydent Francji, Emmanuel Macron, obiecał również stworzenie specjalnego funduszu dla zmagających się w obecnej sytuacji z trudnościami firm, a także wdrożenie systemu odraczania podatków i innych płatności. – Żadna firma nie zostanie narażona na ryzyko bankructwa, żadna Francuzka, żaden Francuz nie pozostanie bez zasobów – zapewniał Macron. Dodatkowo, aż 300 mld euro zostanie przeznaczone na pożyczki, które w bankach będą mogły zaciągać małe przedsiębiorstwa.
Ogromne wsparcie dla rodzimych firm zapowiedział już także niemiecki rząd. – Pokazujemy, że jesteśmy silniejsi niż problem, z którym się zmagamy – powiedział Olaf Scholz, minister finansów w rządzie Angeli Merkel. – Żadne zdrowe przedsiębiorstwo nie może zbankrutować ze względu na koronawirusa, podobnie jak nie może zostać zlikwidowane żadne miejsce pracy – dodał. Jednym z filarów pakietu pomocowego dla niemieckich przedsiębiorstw ma być możliwość wystąpienia o odroczenie podatków i obniżenie przedpłat. Do końca tego roku urzędy skarbowe nie będą zajmować kont bankowych lub naliczać karnych odsetek firmom, które nie będą w stanie rozliczyć się z urzędem z powodu trudnej sytuacji wywołanej koronawirusem. Niemieccy przedsiębiorcy będą mogli także występować o kredyty na odbudowę swoich firm – z tego wsparcia będą mogli skorzystać wszyscy pracodawcy, samozatrudnieni i osoby uprawiające wolne zawody. Co ważne, nie zostały tutaj postawione żadne granice budżetowe. Rozszerzono również istniejące już programy pomocowe – dwa dla firm istniejących minimum 5 lat, drugi dla tych działających krócej. W zależności od programu państwo przejmie 70-90% ryzyka związanego z udzieleniem pożyczki, czyli więcej niż do tej pory. Kredytobiorca nie może być jednak wpisany na listę dłużników.
Swój pakiet ratunkowy dla biznesu ogłosiły również władze Wielkiej Brytanii. Głównymi elementami wartego ponad 300 mld funtów planu są m.in. wpłaty bezpośrednio na konta małych i średnich firm – To nie czas na ideologię czy ortodoksję. To czas na odwagę – powiedział minister finansów, Rishi Sunak. Brytyjski rząd udostępni 330 miliardów funtów finansowych gwarancji – to równowartość 15% krajowego PKB – na wspierane przez rząd pożyczki dla firm. Prowadzący małe firmy będą mogli liczyć na bezpośrednie wpłaty z budżetu rzędu 10-25 tys. funtów. Z kolei właściciele hoteli i restauracji przez rok nie będą musieli płacić lokalnego podatku, tzw. business rate. Wielu właścicieli placówek gastronomicznych czy hoteli zwraca jednak uwagę, że pieniądze potrzebne są im już w tym momencie, aby mogli wypłacić pracownikom pensje.