W Polsce brakuje pracowników, dlatego pracodawcy chętnie zatrudniają obcokrajowców – przede wszystkim z Ukrainy. Tylko w ubiegłym roku przyznano cudzoziemcom 6,5 razy tyle pozwoleń na pracę, co w 2010 r. Zdecydowana większość Polaków nie postrzega ich jako zagrożenia dla swoich miejsc pracy.
Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w 2017 r. udzielono cudzoziemcom 235 626 zezwoleń na pracę. Dla porównania 7 lat wcześniej pozytywnie rozpatrzonych wniosków było ogółem 36 622. Największą grupę zatrudnionych stanowili obywatele Ukrainy – 192 547. Drugich pod względem liczebności Białorusinów było osiemnastokrotnie mniej (10 518). Cudzoziemcy najchętniej ubiegają się o pracę na Mazowszu – ponad 75 tys. – oraz Śląsku (przeszło 23 tys.).
Z badania ankietowego BCC i Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) wynika, że ponad połowa badanych firm zatrudnia cudzoziemców (54,5 proc.). Zdecydowanie więcej, bo ponad dwie trzecie firm, jest zainteresowanych zatrudnianiem obcokrajowców na długi okres – powyżej 9 miesięcy (68,2 proc.). Wszyscy ankietowani odpowiedzieli, że powodem, dla którego przyjmują do pracy obywateli innych państw, jest brak polskich pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Odpowiedź „bo jest to tańszy pracownik” wskazało jedynie 18,2 proc. pytanych.
– Badania przeprowadzone w zeszłym roku pokazują, że 90 proc. pracowników jest bardzo dobrze nastawionych do Ukraińców. Nie widzą w nich zagrożenia dla swojego miejsca pracy, ponieważ obcokrajowcy są przyjmowani na stanowiska i do prac, których Polacy nie chcą się podejmować, więc oni stanowią bardzo dobre uzupełnienie – zauważyła Katarzyna Lorenc, ekspert BCC ds. rynku pracy.
Źródło: biznes.nowaseria.pl
Foto: Pixabay