Kupowanie przez rzeźnie chorego bydła, brak inspekcji weterynaryjnej i niewyobrażalne cierpienie zwierząt – tak wyglądała sytuacja w jednej z ubojni. Sprawa wyszła na jaw po prowokacji dziennikarzy TVN, którzy w programie „Superwizjer” przedstawili kulisy nielegalnego procederu w jednej z firm w okolicach Ostrowi Mazowieckiej.
Do ubojni powinny trafiać tylko zwierzęta zdrowe, takie które są w stanie same się poruszać. Bydło chore określa się wśród hodowców mianem „leżaków”. Właśnie takie krowy trafiały do rzeźni, w której dokonano dziennikarskiej prowokacji. Zwierzęta transportowano z ciężarówek do ubojni przy pomocy wyciągarek, a następnie przywiązywano je za nogi, rogi i pyski. Większość krów przez długie minuty wisiała, zanim zostały ogłuszone. Cały proceder miał miejsce w nocy, by ograniczyć liczbę świadków. Następnie pieczątkami oznaczano dopuszczenie mięsa do obrotu, jednak zamiast weterynarza dokonywali tego pracownicy rzeźni. Po kilku tygodniach dziennikarze wrócili do zakładu z kamerami. Na miejsce została wezwana również policja oraz weterynarz.
– Nie wyobrażam sobie, że w polskiej rzeźni taka sytuacja może mieć miejsce – mówi cytowany przez TVN profesor Roman Kołacz, specjalista do spraw hodowli i dobrostanu zwierząt, wieloletni rektor Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Sprawa odbiła się głośnym echem w branży mięsnej. Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, w rozmowie z „top agrar Polska” przyznał, że zjawisko to nie jest powszechne. Zapowiedział również, że Rada Sektora Wołowiny rozpoczęła rozmowy, by zaproponować resortowi rolnictwa odpowiednie rozwiązania.
Tematem zainteresowały się również media z krajów będących dużymi odbiorcami polskiej wołowiny. Fiński Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności chce uzyskać od strony polskiej wyjaśnienie, czy mięso z chorych krów mogło trafić na tamtejszy rynek. Podczas rozmowy z „The Guardian” profesor bezpieczeństwa żywienia na Queen’s University w Belfaście, Chris Elliot przyznał, że istnieje poważne niebezpieczeństwo dla zdrowia Europejczyków, wymagające zaangażowania odpowiednich służb z całej Europy.
Źródło: TVN, Business Insider, top agrar Polska, The Guardian
Foto: Pixabay