Andrzej Seremet, Prokurator Generalny

Wywiady

Andrzej Seremet, Prokurator Generalny

Jacek Ratajczak: W majowym numerze „Poradnika Handlowca” znany autorytet z dziedziny prawa prof. Stanisław Sołtysiński za przyczynę licznych nieporozumień na linii przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości a przedsiębiorcy wymienił m.in. obustronny brak wzajemnego zrozumienia, szacunku. Jakimi działaniami, Pana zdaniem, można przełamać ten mur niemocy?

Andrzej Seremet: Przedsiębiorcy powinni widzieć w prokuraturze instytucję, do której zawsze mogą się zwrócić, licząc na jej pomoc w sytuacjach, kiedy mają do czynienia z nieuczciwym kontrahentem, czy też praktykami korupcyjnymi. Od skutecznej reakcji prokuratury zależy bowiem niejednokrotnie powodzenie w dalszym funkcjonowaniu firmy. Miarą skuteczności dzisiejszej prokuratury jest rekordowo niski wskaźnik uniewinnień – w ubiegłym roku jedynie 1,5% osób osądzonych zostało prawomocnie uniewinnionych. Warte dostrzeżenia jest wstrzemięźliwe sięganie w toku postępowań przygotowawczych po środki zapobiegawcze, a zwłaszcza tymczasowe aresztowanie. W ubiegłym roku po raz kolejny znacznie spadła liczba kierowanych do sądu wniosków o tymczasowe aresztowanie, wzrósł natomiast odsetek uwzględnianych wniosków prokuratorskich. Wbrew obiegowym opiniom długotrwałe stosowanie tymczasowego aresztowania w postępowaniu przygotowawczym jest całkowitym wyjątkiem. Systematycznie spada liczba spraw długotrwałych. Niestety, pomimo to niejednokrotnie przedsiębiorcy widzą obraz prokuratury w krzywym zwierciadle. Przyczyn tego stanu jest zapewne wiele, ale niewątpliwie na takim obrazie naszej instytucji zaciążyły te lata, kiedy pewni politycy, którym obce było jakiekolwiek myślenie w kategoriach państwa prawa wykorzystywali ten organ do realizacji swoich celów politycznych. Dziś ważne jest, aby również organizacje przedsiębiorców wspierały starania prokuratury w dostarczaniu jej przez państwo instrumentów prawnych podnoszących skuteczność działania, zwłaszcza w sprawach gospodarczych.

Panie Prokuratorze, dwa lata temu pytaliśmy Pana o problem rajów podatkowych i związany z nimi proceder omijania prawa. Uważaliśmy, że z punktu widzenia przedsiębiorców z sektora MŚP to największa niesprawiedliwość tolerowana przez państwo. Wówczas odpowiedział Pan, że rozwiązania należy szukać w umowach międzynarodowych zawieranych pomiędzy poszczególnymi krajami. Jak dziś odbiera Pan działania rządu, który zabrał się za porządkowanie przepisów podatkowych?

Wszelkie działania rządu, zwłaszcza tworzenie przejrzy stych i racjonalnych regulacji podatkowych, które przyczynią się do wzmacniania konkurencyjności polskich firm na rynku unijnym oceniam pozytywnie.

Kolejne podwyżki akcyzy na wyroby tytoniowe czy alkohol zgodnie z wieloletnią tradycją powodują wzrost przemytu i nielegalnej produkcji, przysparzając tylko pracy organom ścigania i wymiarowi sprawiedliwości. Czy zatem podnoszenie akcyzy – poza zobowiązaniami unijnymi – ma w ogóle sens?

Państwo powinno prowadzić racjonalną politykę fiskalną i podejmować działania ograniczające szarą strefę, z którą niejednokrotnie ściśle łączy się przestępczość. Ściganie tej przestępczości każdego roku generuje wymierne koszty.

Wbrew postulatom środowiska handlowców podniesiono granicę, powyżej której kradzież uważana jest za przestępstwo, a nie wykroczenie. Rośnie ona proporcjonalnie wraz z płacą minimalną. Wyszło na to, że jak społeczeństwo się bogaci, to złodziej może więcej ukraść. Pan był m.in. orędownikiem wprowadzenia zmian? Czy dzięki nowym przepisom spadła liczba kradzieży sklepowych?

Zbyt krótki okres upłynął od wejścia w życie nowych regulacji, aby oceniać, czy nastąpił spadek, czy też wzrost liczby tych przestępstw. Ale chcę podkreślić, że celem tych zmian było przede wszystkim stworzenie bardziej racjonalnych reguł walki z tego rodzaju przestępczością. Przed wejściem w życie nowych regulacji koszty ścigania drobnych kradzieży niejednokrotnie znacznie przewyższały wartość skradzionych przedmiotów. Również zdarzało się, że czas trwania takich spraw był zbyt długi, bo w ich ściganie angażowano zarówno policję, jak i prokuraturę. Dziś sprawca np. kradzieży sklepowej przedmiotu o wartości do 400 zł, również jest ścigany przez policję i odpowiada przed sądem, a prokuratorzy mogą poświęcić więcej czasu na walkę z bardziej skomplikowanymi przestępstwami.

Jeśli chodzi o zmiany, jak Pan skomentuje uchwaloną już reformę procedury karnej. Ma doprowadzić do skrócenia i uproszczenia postępowań. Czy osiągniemy ten efekt zwiększając odpowiedzialność prokuratorów, bo takie są założenia reformy? Czy oprócz wyciągania konsekwencji służbowych stosowany jest system nagród premiujący efektywną pracę?

Proponowaną zmianę postępowania karnego oceniam co do zasady krytycznie. Projektodawca stworzył bowiem model procedury karnej i połączył elementy skrajnego modelu anglosaskiego z kontynentalnym. W praktyce oznacza to, że prokuratorzy nadal będą wykonywać szereg obowiązków w postępowaniu przygotowawczym, a dodatkowo zostaną obciążeni dużą liczbą nowych zadań w postępowaniu sądowym. W konsternację wprowadzają mnie przy tym wypowiedzi samych twórców projektu, którzy przewidują radykalny wzrost liczby wyroków uniewinniających. Państwo powinno dbać przede wszystkim o dobro pokrzywdzonego, a tymczasem projektodawca stworzył prawo, które może sparaliżować organ, który reprezentuje pokrzywdzonego, czyli prokuraturę.