Po świętach wielkanocnych przyszła chwila oddechu dla handlowców. Ten moment stabilizacji to także dobry czas, by zastanowić się, jak bardzo epidemia zmieniła zachowania klientów i czy te zmiany mogą utrzymać się, gdy świat wróci do normalności. Zapraszamy na codzienną relację ze sklepów FMCG w Polsce.
– Ograniczenia nałożone na handel w związku z wprowadzeniem stanu epidemii w naszych sklepach przełożyły się na bardzo duże spadki liczby klientów oraz wzrost wartości koszyka. Początkowym efektem tego był spadek obrotów, po czym sytuacja zaczęła się normować, a w czasie Wielkiego Tygodnia obserwowaliśmy oczekiwany wzrost obrotów – przyznaje Grażyna Raniewicz-Lis, Prezes Zarządu „Społem” Poznańska Spółdzielnia Spożywców w Poznaniu. – Po ustąpieniu objawów paniki u klientów w marcu (kiedy w sprzedaży dominowały artykuły suche i konserwowe oraz papier toaletowy) asortyment wrócił do normy, choć widać większy nacisk na produkty świeże, w tym warzywa i owoce, nabiał oraz mięso i wędliny. Jednak znamienne jest, że hitem sprzedaży tuż przed Wielkanocą były w naszych sklepach maseczki ochronne – dodaje.
Pewne zmiany na rynku zauważają także producenci. – Na pewno małe sklepy w ostatnim czasie przeżywają swoją drugą młodość. Konsumenci docenili, że są blisko domu, dobrze zaopatrzone a kolejki nie tak duże jak pod sklepami wielkoformatowymi. Klienci docenili wygodę i asortyment. To, że jest powrót do małych sklepów widzimy nawet po obrotach takich klientów jak Selgros czy Makro – o obecnej sytuacji w handlu mówi Mariusz Siewierski, Wiceprezes Zarządu ds. Sprzedaży i Dystrybucji w firmie Hortex. – Trudności z dotarciem dystrybutorów do tego typu formatu sklepów spowodowały, że detaliści ruszyli na rynek i przypomnieli sobie o kanale c&c. Pytanie tylko czy bum na small format jest chwilowy, czy nie? W ogóle pytanie czy mamy tutaj do czynienia z renesansem tego formatu? – pyta.
Obecnie jednak niezależni handlowcy nie muszą się tym martwić – obroty w sklepach wielu z nich są wciąż są na wyższym lub przynajmniej takim samym poziomie, co wcześniej. ‒ Jestem właścicielką sklepu o powierzchni 120 mkw. Pracuję wraz z jedną pracownicą. Po okresie świątecznym na szczęście notujemy normalne obroty, bez spadków. Boję się jedynie, że przedłużająca się epidemia poprzez wzrost bezrobocia czy spadek płac spowoduje zmniejszenie się koszyka zakupowego. Na razie tego nie odczuwam. Muszę jednak starać się o klienta, bo konkurujemy z Netto, Biedronką czy sklepem sieci AS – opowiada Renata Galińska, właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego w Dębnie.
Wspomniane wyżej dyskonty ogromną popularnością cieszyły się zwłaszcza w marcu, gdy klienci tłumnie ruszyli robić zakupy na zapas. Dziś i one muszą bardziej niż zwykle walczyć o klienta i robią to np. poprzez wydłużanie godzin otwarcia swoich sklepów. – Minęło jeszcze za mało czasu, by mówić o trwałych zmianach i trendach zakupowych, ale z pewnością w marcu koronawirus i spowodowana nim kwarantanna sprawiły, że kupujący gromadnie ruszyli do sklepów, by zrobić duże zakupy na zapas. Widzieliśmy to zwłaszcza w sieciach dyskontowych i hipermarketach. Pozostaje pytanie, czy ten wyraźnie rosnący trend zostanie z nami na dłużej, zwiększając jeszcze bardziej popularności placówek tego typu – twierdzi Mariusz Siewierski.
W tych trudnych i dalekich od normalności czasach handlowcy z pewnością doceniliby wychodzenie naprzeciw ich postulatom. A jednym z głównych było zniesienie godzin dla seniorów lub przeniesienie ich na godziny wcześniejsze. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział już jednak, że na tym polu nie dojdzie do żadnych zmian. – Pewną uciążliwość w handlu wciąż stanowią godziny dla seniorów, którzy robią zakupy w czasie godzin wyłącznie dla nich, jak i w pozostałych godzinach. W czasie przeznaczonym wyłącznie dla seniorów obserwujemy duży spadek liczby klientów. Należy dodać, że pracownicy naszych sklepów bezwzględnie przestrzegają godzin dla seniorów, a kontrole ze strony służb państwowych w tej kwestii też odbywają się regularnie – twierdzi Grażyna Raniewicz-Lis.
Na całe szczęście dla handlowców, zdecydowana większość kupujących stosuje się do wszystkich przepisów, co z pewnością ułatwia im codzienną pracę. – Klienci przestrzegają zarządzeń i zaleceń umieszczonych na drzwiach wejściowych do mojej placówki handlowej, cierpliwie czekają przed sklepem na swoją kolej do zrobienia zakupów. Z zaopatrzeniem nie mam żadnych problemów, cały asortyment mam terminowo dostarczany bezpośrednio do sklepu przez współpracujących z nami przedstawicieli handlowych – przyznaje Renata Galińska.
Oczywiście ważne jest nie tylko bezpieczeństwo klientów, ale także pracowników, którzy na co dzień stykają się z wieloma osobami w swojej pracy. – Pracownicy naszych sklepów mają do swojej dyspozycji płyny do dezynfekcji rąk i powierzchni, rękawiczki jednorazowe, maseczki ochronne, przyłbice czy wiszące osłony ochronne z pleksi przy stanowiskach kasowych. Oprócz tego wprowadziliśmy ograniczenia dotyczące liczby klientów przebywających jednocześnie w sklepie oraz wyraźnie zaznaczone strefy dla klientów przed stanowiskami kasowymi. Płyny do dezynfekcji rąk i rękawiczki ochronne przygotowaliśmy również dla naszych klientów – opowiada Grażyna Raniewicz-Lis.
– Personel nosi maseczki i rękawiczki, na stanowiskach obsługi powiesiliśmy ekrany ochronne z pleksi. Do sklepu może wejść dziewięciu klientów, ponieważ mamy trzy stanowiska kasowe. Szybko zadziałaliśmy na samym początku i dlatego udało nam się zrobić zapasy rękawiczek. Gdyby nie one, to nie wiem jak byśmy prowadzili sprzedaż, ponieważ obecnie jest już problem z zakupem – mówi Klaudiusz Kijak, właściciel sklepu 13 w Kobylnicy.
Epidemia zmieniła rzeczywistość nie tylko w placówkach handlowych. Zupełnie nowe wyzwania stanęły i na pewno będą jeszcze stawać nie tylko przed także przed producentami. – Zmienią się potrzeby naszych klientów i konsumentów. Każdy od producentów, dystrybutorów, sieci handlowych a na konsumencie kończąc będzie bardzo, bardzo ostrożnie wydawał swoje pieniądze. Będą one oglądane wielokrotnie aby się upewnić, że wydawane są one efektywnie i na pewno potrzebnie. Dlatego czekają nas trudne czasy i musimy się do niech bardzo szybko dostosować. My wszyscy – producenci, sieci i dystrybutorzy. Rynek i klienci będą od nas tego wymagali i oczekiwali – dodaje na koniec Mariusz Siewierski.