Handlowców bezustannie rozgrzewa temat dostępności rękawiczek i środków dezynfekujących dla klientów, a także godzin dla seniorów. Niektórzy z naszych rozmówców podkreślają także, że w swoich placówkach handlowych widzą więcej klientów niż jeszcze niedawno. Zapraszamy na codzienną relację ze sklepów FMCG w Polsce.
– Mamy dwa sklepy. W placówce na osiedlu niedaleko miasta Wąbrzeźna, gdzie jest konkurencja w postaci marketów, mamy więcej klientów. W drugim sklepie, który znajduje się na wsi jest gorzej, ale to ze względu na lokalizację. Placówka znajduje się w sąsiedztwie gminnego ośrodka zdrowia oraz urzędu gminy i szkoły, które nie pracują – wyjaśnia Kazimierz Nowacki, właściciel sklepu spożywczo-przemysłowego we wsi Wałycz (powiat Wąbrzeźno). – Uśredniając oba sklepy, jest więcej klientów, niż było wcześniej i robią oni większe zakupy. Mamy też klientów, którzy zamawiają telefonicznie lub mailowo, również spoza naszego terenu. Informacja o takiej możliwości rozchodzi się pocztą pantoflową. Niektórzy klienci przyjeżdżają po odbiór zakupów, innym dowozimy. Każdy może złożyć takie zamówienie – dodaje.
– Nie mogę narzekać na brak klientów, ponieważ przychodzą oni regularnie do mojego sklepu. Problemem jest niedostosowywanie się do części zaleceń przez kupujących. Na drzwiach wywieszona jest informacja dotycząca zachowania się w placówce, jednak niektóre osoby przekraczające próg sklepu nie stosują się do instrukcji i trzeba zwracać im uwagę ustnie – dopowiada Agnieszka Mańka, właścicielka sklepu przy ul. Honoriusza Balzaka we Wrocławiu.
Sklep przy ul. Honoriusza Balzaka we Wrocławiu (fot. A. Mańka)
– Trafiają się klienci, którzy przychodzą do sklepu, biorą parę rękawiczek i nie robiąc zakupów wychodzą z placówki – dodaje Urszula Tadeusz, właścicielka sklepu spożywczego w Opalenicy. – Oferuję kupującym inne formy zabezpieczenia się, w postaci nawilżanych chusteczek antybakteryjnych czy płynu do dezynfekcji. Przy kasie zamontowałam ekran z pleksi. Ponadto wprowadziłam limit maksymalnie dwóch klientów w sklepie – mówi.
Nie wszyscy jednak mają powody do zadowolenia. Możemy znaleźć handlowców, u których trudno o optymizm. – Sytuacja jest zła, mamy niewielu klientów i dokonują oni tylko niezbędnych, szybkich zakupów – narzeka Urszula Tadeusz, która wskazuje również na niewielką dostępność środków ochronnych. – Kolejnym z problemów okazuje się kwestia maseczek i rękawiczek, które trudno zdobyć, a ich ceny okazują się zaporowe. Wcześniej opakowanie 100 sztuk rękawiczek kosztowało 15 zł, a teraz aż 190 zł. Nie stać mnie na takie wydatki – dodaje.
Sklep “Kontener spożywczy” w Poznaniu (fot. Z. Zalewski)
Na szczęście nie wszędzie ceny rękawiczek wynoszą aż tak horrendalne kwoty, jednak i tak często bywają one dla klientów zbyt wysokie. – Rękawiczek nie sprzedaje się na sztuki, a teraz kiedy opakowanie 100 sztuk kosztuje około 60zł dla niektórych klientów jest to duża kwota. Podpowiadamy, kto ze znajomych chciał kupić i zachęcamy do wspólnych zakupów i podzielenia się – opowiada Kazimierz Nowacki.
– Nie mam kłopotów, ze zdobywaniem rękawiczek czy masek, ponieważ moja koleżanka prowadzi hurtownię z takimi towarami. Dużym obciążeniem pozostaje cena rękawiczek. O ile jeszcze na początku marca opakowanie kosztowało około 17 zł, teraz jego cena wynosi około 50 zł. Z kolei z niedostępnych w hurtowniach produktów muszę wymienić spirytus i drożdże, których nie mogę zdobyć od dłuższego czasu – dodaje Agnieszka Mańka.
Pewnym problemem są godziny dla osób powyżej 65 lat. – Staramy się przestrzegać tych zasad. Natomiast zdarza się, że przez te dwie godziny obsłużymy jednego klienta. A seniorzy i tak przychodzą o innych porach – mówi Kazimierz Nowacki. – Dziewczyny wykorzystują ten czas na sprzątanie, uzupełnianie półek, ale jest to dla nas strata czasu, ponieważ klienci podjeżdżają pod drzwi i widząc, że obsługujemy tylko seniorów jadą dalej. Mamy w sprzedaży rękawiczki, płyny dezynfekujące, mydła antybakteryjne, a naszym pracownikom zapewniliśmy maseczki, rękawiczki, przyłbice oraz szybę ochronną z pleksi.