Wielkanoc już za rogiem i nawet w czasie epidemii widać, że konsumenci robią z tej okazji większe zakupy. Właściciele sklepów spełniają ich oczekiwania, ale jednocześnie muszą mierzyć się z wieloma utrudnieniami. Zapraszamy na codzienną relację z sytuacji w sklepach w Polsce.
Fakt, że klienci dokonują coraz większych zakupów w mniejszych placówkach zauważają już niemal wszyscy. – Prowadzimy dwa sklepy pod szyldem Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan, Kiekrz Market o powierzchni sprzedaży około 800 mkw. oraz mniejszą placówkę o powierzchni około 150 mkw. Do marketu przychodzi mniej osób. Na szczęście koszyk zakupów się zwiększył. Ludzie chętniej wybierają sklepy w pobliżu miejsca zamieszkania, dlatego nasz drugi sklep zyskał nowych klientów – opowiada Wiesław Michalak, Prezes Zarządu Kiekrz Market Sp. z o.o.
Jego słowa potwierdza Klaudiusz Kijak, właściciel sklepu “13” w Kobylnicy. – Dzięki świadomości i dużej odpowiedzialności personelu w sprawie zabezpieczeń odnośnie epidemii koronawirusa, nasi klienci czują się bezpieczni. Przychodzi zdecydowanie więcej osób. Ludzie mają świadomość, że zakupy w dużym markecie, gdzie jest kumulacja klientów i długie kolejki, stanowią większe zagrożenie. Wydaje mi się, że klient przesunął się na mniejsze sklepy i dlatego paragony są większe – mówi.
Pracownice sklepu “13” w Kobylnicy (fot. K. Kijak)
– Personel nosi maseczki i rękawiczki, na stanowiskach obsługi powiesiliśmy ekrany ochronne z pleksi. Do sklepu może wejść dziewięciu klientów, ponieważ mamy trzy stanowiska kasowe. Szybko zadziałaliśmy na samym początku i dlatego udało nam się zrobić zapasy rękawiczek. Gdyby nie one to nie wiem jak byśmy prowadzili sprzedaż, ponieważ obecnie jest już problem z zakupem. W godzinach dla seniorów pierwszeństwo mają osoby po 65 roku życia i staramy się tej zasady przestrzegać. Klienci już się nauczyli, że od godziny 10 do 12 są ograniczenia i rzadziej przychodzą – dopowiada Klaudiusz Kijak.
O wprowadzonych środkach bezpieczeństwa w swoich sklepach opowiada także Wiesław Michalak. – Mamy wszystkie zabezpieczenia jakie są potrzebne, aby chronić się przed zakażeniem koronawirusem. Wymyśliłem rękawy ze sztywnej folii, które chronią ze wszystkich stron stanowiska kasowe, 13 metrową ladą chłodniczą, gdzie sprzedajemy mięso i wędliny, a także stoisko cukiernicze i monopolowe. Klienci bardzo sobie chwalą takie rozwiązania, czują się u nas bezpiecznie. Każdy pracownik dostał po dwie maseczki ufundowane przez sieć Lewiatan, a my dokupiliśmy jeszcze przyłbice dla chętnych. Wydaliśmy zarządzenie, że pracownikom na sklepie nie wolno chodzić bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, musi to być albo przyłbica, albo maseczka. Wybór należy do pracownika – przyznaje.
Wnętrze marketu Lewiatan w Kiekrzu (fot. W. Michalak)
– Mamy rękawiczki, ale dla klientów starczy nam może jeszcze na trzy dni. Później będziemy musieli wprowadzić takie niewielkie woreczki foliowe, które zakłada się na ręce. Decydujemy się na takie rozwiązanie, ponieważ rękawiczki nie tylko mocno podrożały, ale jest bardzo ciężko je dostać. Na wejściu i na wyjściu zamontowaliśmy odkażacze z automatycznym dozownikiem – narzeka Wiesław Michalak.
Na podobny problem zwraca uwagę Teresa Stachnio. – Nasi stali partnerzy zachowują umiar cenowy. Ceny na dziś są stabilne. W drogeriach jest dostępny spirytus salicylowy, który klienci wykorzystują do samodzielnego przygotowania środków biobójczych. Jednak jest produkt z którym mamy duży kłopot. Brak rękawic jednorazowych zarówno nitrylowych jak i lateksowych. Większość drogerii nie dysponuje taki towarem. Przed drogeriami często wiszą cienkie reklamówki foliowe, które w dobie kryzysu pełnią zastępczą funkcję ochronną. Na dziś w Drogeriach Jasmin są dostępne rękawiczki gospodarcze z gumy i rękawiczki bawełniane, które podobnie jak maseczki można prać i prasować.
Drogeria Jasmin (fot. Jasmin)
– Wyeliminowaliśmy małe koszyki i zostawiliśmy jedynie 15 wózków, ponieważ jedynie tylu klientów może wejść na raz do sklepu. Zrobiliśmy podział na dwie zmiany, żeby pracownicy nie mieli ze sobą kontaktu. Pierwsza zmiana przychodzi o godzinie 6 i jest do 13. Później mamy godzinną przerwę na dezynfekcję sklepu i od 14 do 21 pracuje druga zmiana. Najbliższe trzy dni przed świętami, kiedy jest zwiększony ruch klientów, sklep jest czynny od 6 do 22, ale również pilnujemy, aby pracownicy z obu zmian nie mieli ze sobą kontaktu. Dla nas najważniejsze jest zdrowie pracowników, żeby nikt nie zachorował. Ważne też, żeby klient był zadowolony. W godzinach dla seniorów klientów do sklepu wpuszcza ochroniarz – dodaje Wiesław Michalak.
– Ustawodawca wylał przysłowiowe dziecko z kąpielą – mówi z kolei o godzinach dla seniorów Teresa Stachnio. – Godziny dla seniora są nieżyciowe, uniemożliwiają prawidłową pracę handlu. Dlaczego w pustej drogerii nie może dokonać zakupów osoba młoda, która być może zostawiła w domu małe dzieci lub ma w domu seniora, dla którego też robi zakupy? A co z wolontariatem? Młodzi ludzie robią zakupy dla seniorów i dostarczają do ich domów. Zarząd i Właściciele Drogerii Jasmin są za priorytetem dla seniora – wtedy taka osoba wchodzi do drogerii poza kolejką, tak zresztą zachowywali się klienci przed tym dziwnym rozporządzeniem – opowiada.
Wnętrze marketu Lewiatan w Kiekrzu (fot. W. Michalak)
– Wystarczyłaby informacja typu “obsługujemy wszystkich z zachowaniem absolutnego priorytetu dla seniora w godz. 10:00 – 12:00”. Większość właścicieli tak interpretuje ten przepis, jednak część przestrzega rozporządzenia i tu zamiast lepiej jest gorzej. W godzinach dla seniora drogeria jest prawie pusta, po tych godzinach mamy długą kolejkę – kontynuuje Teresa Stachnio. – By zaspokoić potrzeby Konsumentów należałoby wtedy wydłużyć godziny otwarcia, jak to robią wielkie sieci. Jednak Drogerie Jasmin to bardzo często mniejsze lokale, prowadzone rodzinnie, bez dużego kapitału, których najzwyczajniej nie stać na takie gospodarowanie czasem. Jestem przekonana, że ten przepis ulegnie modyfikacji i im szybciej to się stanie tym lepiej – dodaje na koniec.
A czy w sklepach można w tym roku zauważyć przygotowania konsumentów do Wielkanocy? – Klienci kupują praktycznie wszystkie produkty. Widać przygotowania do świąt. Bardzo dobrze sprzedają się wszystkie artykuły do pieczenia, słodycze, wędliny, jajka, sery, majonezy oraz chrzany i inne produkty niezbędne do przygotowania świątecznych potraw. Sklep w 50 procentach zaopatrują dostawcy, po pozostały asortyment sami jeździmy. Zamówienia są realizowane w miarę terminowo. W hurtowniach, które samodzielnie odwiedzam, żeby zaopatrzyć sklep, brakuje jedynie mąki chlebowej, rękawiczek. Wszystkie inne grupy produktowe są dostępne – mówi na koniec Klaudiusz Kijak.