Leszek Rodak, Prezes firmy Polska Woda, w rozmowie z “Poradnikiem Handlowca” mówi o największych wyzwaniach stojących przed producentami wody, proekologicznych działaniach firmy i wpływie pandemii na rynek. Wywiad ukazał się w kwietniowym wydaniu naszego pisma.
Nikodem Pankowiak: Rynek wody wydaje się rynkiem bardzo stabilnym. Jakie Pana zdaniem są największe wyzwania stojące przed producentami, którzy na nim działają?
Leszek Rodak: Przez ostatnią dekadę rynek wody butelkowanej w Polsce wzrastał stabilnie o kilka punktów procentowych rocznie, więc można powiedzieć, że to bezpieczna biznesowo kategoria produktowa. Tak było do czasu pandemii, bo obecnie ze względu na ograniczenia w handlu, zamknięcie segmentu HoReCa i mniejszy ruch konsumentów w hipermarketach, kategoria zaczęła się kurczyć. Wg GlobalData ostatni kwartał roku 2020 to spadek o 10,5% w stosunku do IV kwartału roku 2019.
Równolegle jest też sporo wyzwań dla producentów ze względu na powiększającą się konkurencję. Na rynek wchodzą całkiem nowi gracze i nowe wody, a poza tym branża się konsoliduje poprzez przejęcia, co oznacza wzmacnianie się poszczególnych brandów, które w poprzednim wcieleniu traciły na dynamice wzrostu.
Czy planują Państwo jakieś inicjatywy proekologiczne? Konsumenci przywiązują coraz większą wagę do kwestii ekologii, a woda wciąż sprzedawana jest głównie w butelkach plastikowych.
Z perspektywy środowiska naturalnego postrzegamy to jako imperatyw, aby wspierać inicjatywy ograniczające zaśmiecanie świata plastikiem.
Pracujemy obecnie nad wdrażaniem technologii pozwalającej używać rPETa, czyli butelek z recyklingu, do czego zresztą obliguje nas europejska Dyrektywa Single Use Plastics (SUP) w ramach realizowanej koncepcji Gospodarki Obiegu Zamkniętego (GOZ). Do roku 2030 wymagany poziom recyklingu wszystkich opakowań wynosi 70%, a dla opakowań z tworzyw sztucznych 55%, więc przed Polską jeszcze dużo do zrobienia. Ma w tym pomóc wdrożenie systemu depozytowo-kaucyjnego na butelki plastikowe, co zasadniczo przybliży nas do ambitnych celów GOZ.
Jako Polska Woda możemy pochwalić się tym, że butelki naszej marki Primavera są jednymi z najlżejszych na rynku polskim, co jest oczywiście działaniem proekologicznym, choć technologicznie niełatwym. Stosujemy również wiele energooszczędnych rozwiązań podczas procesu produkcyjnego, co w obecnych czasach jest standardem dla „zielonych” firm.
Na promowaniu jakich pojemności wody zamierzają się Państwo obecnie skupić?
Jako niekwestionowany lider rynkowy w Polsce w segmencie wód o pojemności 5 i 6 litrów, widzimy ogromny potencjał w tym właśnie segmencie. Szczególnie w czasie pandemii, gdy duże opakowania typu Take Home, do konsumpcji w domu, sprzedają się znakomicie. Tu chcemy się promować i być aktywnym, co bardziej wynika z taktyki rynkowej na obecny czas, niż z długookresowej strategii. Woda pitna to produkt używany przez każdego codziennie, więc nie może jej zabraknąć w żadnym polskim domu. Będzie nam oczywiście miło, jeśli będzie to woda z najgłębszego w Polsce źródła wody źródlanej (473 m), czyli krystalicznie czysta Primavera. Bo „Primavera” znaczy „wiosna”.
Czy pandemia bardzo wpłynęła na sprzedaż wody w mniejszych butelkach, poniżej 1 litra?
Oczywistym jest, że lockdown segmentu HoReCa, ograniczenia dla kin, teatrów, szkół i uczelni oraz aktywności rekreacyjno-sportowych spowodowały największe spustoszenie właśnie w konsumpcji wody z małych butelek. Tu straty w stosunku do roku 2019 sięgają kilkudziesięciu procent. Ale gdy tylko pandemia ustąpi, sprzedaż powinna błyskawicznie się podnieść, a nawet wystrzelić w górę, jako efekt odreagowania długiego czasu izolacji i ograniczanej aktywności outdoorowej.