Grzyby obok jabłek, mięsa wołowego i wieprzowego czy serów są grupą produktów, która posiada wysoki udział w polskim eksporcie, generując blisko 200 mln zł zysku rocznie. Jak zatem wygląda kondycja branży u progu sezonu grzybowego?
Każdego roku średnio 20 tys. ton polskich grzybów wysyłamy do Europy. Dwa lata temu najwięcej kupili od nas Niemcy – 159 ton, Włosi – 54 tony. Europejczycy zajadają się polskimi maślakami i borowikami, a przedsiębiorcy szacują, że aż ok. 90% podgrzybków sprzedawanych w tamtejszych supermarketach pochodzi właśnie z Polski.
W Portugalii i Hiszpanii dobrze sprzedają się grzyby mrożone. Eksportowym hitem niezmiennie od lat jest polska pieczarka – 1/4 pieczarek dostępnych na rynku unijnym wyrosła w naszym kraju. Co roku ok. 75% krajowej produkcji tego gatunku trafia na stoły m.in. Włochów, Holendrów, Brytyjczyków, Franców i Niemców. Do tej pory głównym odbiorcą polskiej pieczarki była Rosja, jednak w pierwszym kwartale bieżącego roku sprzedaż do tego kraju zmalała aż o 12%. Mimo spadku, producenci są dobrej myśli, ponieważ rynek ten intensywnie rozwija się, a potwierdzeniem tej tendencji jest 20-procentowy wzrost na przestrzeni ostatnich kilku lat.
– Mimo dobrych wyników, Polska nie jest jedyną potęgą w produkcji grzybów. O pozycję lidera walczymy m.in. z Chinami, krajami Wschodnimi na przykład Litwą i krajami bałkańskimi” – zaznacza Marek Wcisło, dyrektor zarządzający w firmie Kompass Poland, zajmującej się dostarczaniem biznesowych baz danych i informacji gospodarczych do firm. – Nieco inna sytuacja jest u naszych zachodnich sąsiadów. Tam tradycja zbierania grzybów praktycznie nie istnieje, a Niemcom bardziej smakują grzyby z supermarketu. Zresztą na wyprawy do lasu szkoda zachodu, bo według przepisów, jedna osoba może wynieść z lasu zaledwie 1 kg grzybów.