Wprowadzenie podatku handlowego oznacza wzrost cen w sklepach – wskazuje Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Część handlowców apeluje o odroczenie zmian i późniejsze wprowadzenie podatku handlowego.
Podatek handlowy będzie kolejnym obciążeniem dla branży handlowej i niewykluczone, że także dla portfeli Polaków. Handlowcy stawiają sprawę jasno: kolejne obciążenie branży odbije się na cenach w sklepach. Przedsiębiorcy zostaną opodatkowani, ale to na barki konsumentów spadnie nowa opłata.
Batalia w sprawie podatku handlowego toczy się od lat. Polska chciała opodatkować sklepy już w 2016 roku, ale Komisja Europejska miała zastrzeżenia co do konstrukcji tego podatku. Komisja zwróciła Polsce uwagę, że procedowany podatek handlowy może faworyzować mniejsze sklepy, co mogłoby być uznane za niedozwoloną pomoc publiczną.
Sprawa trafiła do unijnego sądu, który nie potwierdził stanowiska Komisji Europejskiej. Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził nieważność decyzji Komisji i podatek miał obowiązywać już w 2020 roku. Decyzja o nowej opłacie dla handlowców została jednak odroczona ze względu na pandemię. Handlowcy mogą spać spokojnie, przynajmniej do końca 2020 roku.
Handlowcy są zdania, że nowy podatek będzie gwoździem do trumny dla branży. Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji apeluje do rządu o niewprowadzanie podatku. Przypomina, że na 2021 rok rząd zaplanował wprowadzenie m.in. podatku od cukru. Dodaje, że 2020 rok był wyjątkowo trudny dla branży, które kilkukrotnie została już zamrożona przez lockdown.
POHiD powołuje się na raport Szkoły Głównej Handlowej o nazwie „Społeczno-gospodarcze skutki wdrożenia podatku handlowego”. Dr Artur Bartoszewicz, autor opracowania, podkreśla, że wprowadzenie podatku handlowego mogłoby przełożyć się na wzrost cen detalicznych i ograniczenie dostępności części asortymentu.
