Zmiany godzin otwarcia sklepów, konieczność wprowadzenia dodatkowych środków bezpieczeństwa czy większe zapotrzebowanie na niektóre kategorie produktów – właściciele sklepów oraz sieci handlowe na bieżąco reagują na sytuację w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Jak dają sobie z tym radę?
– Ruch w moim sklepie jest w ostatnich dniach zdecydowanie większy. Dużo osób boi się po prostu wchodzić do większych placówek handlowych, dlatego wybierają mój sklep. Najważniejsze jest w tej chwili zabezpieczenie w poszukiwane przez klientów produkty. Na razie są problemy ze… spirytusem, którego brakuje. Ja zaopatruję się głównie na giełdzie w Poznaniu (Franowo), wysyłam wcześniej zamówienie mailem i odbieram przygotowany towar. Napoje bezalkoholowe uzupełniam na miejscu, w Grodzisku. Część asortymentu dostarczana jest też bezpośrednio do sklepu przez dystrybutorów, np. mrożonki. Na szczęście pracownicy nie chorują. Jednak uczniowie, którzy są u mnie co roku na praktykach mają w tej chwili wolne – mówi Andrzej Nowacki, właściciel sklepu rolno-spożywczego przy ul. Wawrzyniaka w Grodzisku Wielkopolskim.
Sklep spożywczy “Krzyś” w Grabowie (fot. Krzysztof Borowski, właściciel)
Zdaniem niektórych naszych rozmówców, nie wszystkie decyzje zakupowe klientów były do końca racjonalne. – Od poniedziałku widać niewielkie uspokojenie sytuacji, wobec tego, co obserwowałem w ubiegłym tygodniu. Wówczas klienci wykupywali środki czystości, papier toaletowy, konserwy, kasze, a nawet po kilka chlebów na zapas. Zwłaszcza to ostatnie mnie dziwiło, ponieważ jestem w stałym kontakcie z piekarnią i nie zgłaszają żadnych problemów, wobec tego nie ma mowy o niedostępności wypieków – mówi Kazimierz Nowacki, właściciel sklepu spożywczo-przemysłowego w Wałyczu, który zauważa również, że w hurtowniach nie ma większych problemów z dostępnością produktów. – Mimo że w hurtowniach nie były dostępne produkty wszystkich marek, o dużych brakach nie mogę mówić, ponieważ można kupić zamiennik w podobnej cenie. Jedynym produktem, którego nie mogę od kilku dni zdobyć są drożdże, pod jakąkolwiek postacią – dodaje. Pan Kazimierz zauważył również, że w jego sklepie pojawili się nowi klienci. – Placówka znajduje się przy jednej z głównych dróg w okolicy, wobec czego zwiększyła się liczba przejezdnych – kończy.
Inni handlowcy, jak pani Bogumiła Jeżewska, właścicielka sklepu spożywczego w Miliczu, zauważają, że największa fala zakupów póki co już za nami. – W ubiegłym tygodniu zauważyłam zwiększony ruch w piątek i sobotę. Wówczas klienci kupowali mąkę, drożdże, chleb, cukier, makaron czy ziemniaki. Od poniedziałku nastąpiła duża zmiana, bo nastał duży spokój. Mieszkańcy osiedla, na którym znajduje się mój sklep przestrzegają kwarantanny domowej i rzadko wychodzą z mieszkań. Większy ruch panuje tylko rankiem, gdy sprzedawane jest pieczywo oraz nabiał, później liczba klientów zdecydowanie spada – mówi nasza rozmówczyni.
W podobnym tonie wypowiada się pani Magda Chojnowska, właścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego w Łomży. – W ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy sporo klientów robiących zakupy w sklepie. Wczoraj i dzisiaj obserwujemy znaczne zmniejszenie ruchu. Klienci już się zaopatrzyli w podstawowe produkty i przychodzą jedynie po pieczywo, nabiał. Mamy pełen asortyment. Brakuje jedynie drożdży. Klienci kupili dużo mąki, ale nie mogą jej przerobić ponieważ nie mają drożdży. Z dostawami nie mamy problemów, wszystkie zamówienia są realizowane na bieżąco. Nie zauważyłam też podwyżek cen produktów.
Hurtownia Selgros w Poznaniu (fot. Krzysztof Napieralski)
– Ludzie kupują więcej mąki, kaszy i ryżu, natomiast jeżeli chodzi o chleb to nie widzę zwiększonych zakupów. Piekarnie przywożą do nas tyle samo chleba co zawsze. Nie ograniczają asortymentu, natomiast nie przyjmują zwrotów pieczywa. Nie mamy żadnych problemów z dostawami. Zamówienia są realizowane na bieżąco, ale zauważyliśmy, że bardzo wzrosły ceny świeżego mięsa i wędlin – mówi Wiesława Pawłowska, współwłaścicielka sklepu spożywczo-przemysłowego w Stare Borne. Problem rosnących cen zauważył już UOKiK, który zamierza walczyć z przypadkami ich nieuczciwego zawyżania. W rozmowie z nami pani Wiesława również zwraca uwagą na uspokajający się ruch w sklepach. – Dzisiaj jest dużo mniejszy ruch. Dlatego skróciliśmy godziny pracy i zrobiliśmy przerwę w ciągu dnia. Obecnie sklep jest otwarty od godziny 7 do 13 oraz od godziny 16 do 20 – dodaje na koniec.
W związku z aktualną sytuacją godziny pracy sklepów w całym kraju zmienia również Biedronka – placówki tej sieci będą otwarte dla klientów od godz. 8:00 do 20:00. Zmiany będą wdrażane indywidualnie w każdym sklepie, nie później jednak niż do 23 marca. Żeby ułatwić zachowanie odstępu między kupującymi, sklepy wprowadzą oznaczenie odległości 1 metra na podłogach w strefie kas. Pracownicy ochrony będą natomiast dbać o to, by na sali sprzedaży przebywało jednocześnie nie więcej osób niż jest przewidziane dla danego sklepu, w zależności od jego powierzchni.
Oznaczenie wymaganych odstępów między klientami w Biedronce przy ul. Piaskowej w Poznaniu (fot. Nikodem Pankowiak)
Już teraz w Biedronce na tablicach informacyjnych znajdują się plakaty przygotowane przez PZH, które pokazują podstawowe zasady bezpieczeństwa. Wskazówki są przekazywane również za pomocą systemu głosowego w sklepach. W placówkach sieci pojawiły się też komunikaty przypominające klientom o konieczności używania rękawiczek przy pakowaniu pieczywa. Sieć namawia też kupujących do korzystania z płatności bezgotówkowych oraz w przypadku kart lojalnościowych Moja Biedronka do podawaniu numer telefonu kasjerowi. Na kupujących czekają również nawilżane chusteczki przy sklepowych kasach i podajniki z płynem dezynfekującym w strefie wejścia. Ponieważ dostępność środków dezynfekujących jest ograniczona na rynku, podajniki będą wprowadzane do sieci stopniowo. – Nasze sklepy pozostają otwarte, a dostawy są realizowane na bieżąco. Aby maksymalnie zatroszczyć się o jak największe bezpieczeństwo klientów i pracowników, zastosujemy nowe, konkretne rozwiązania. Warto jednak pamiętać, że odniosą one skutek tylko wtedy, gdy wszyscy będziemy się stosować do zasad bezpieczeństwa. Wierzymy, że wspólnie poradzimy sobie w tej nowej niełatwej sytuacji – mówi Paweł Stolecki, Dyrektor Operacyjny w sieci Biedronka.
Biedronka przy ul. Starołęckiej w Poznaniu (fot. Katarzyna Mikołajczak)
Nadzwyczajne środki ochrony wprowadził także Lidl oraz sieć sklepów Polomarket, o czym informowaliśmy już wczoraj.
Wzorem innych sieci handlowych, również „Społem” wprowadziło większe środki bezpieczeństwa w swoich sklepach, a także zmieniło godziny ich funkcjonowania. – Jeśli chodzi o wprowadzone środki bezpieczeństwa, dbamy o to, aby w naszych największych placówek nie znajdowało się naraz więcej niż 50 osób, nie mam informacji, aby w mniejszych sklepach w naszych spółdzielniach ktoś wprowadził ograniczenia odnośnie liczby klientów mogących przebywać jednocześnie w sklepie. Skróciliśmy również godziny funkcjonowania naszych sklepów – zamiast do 21, większe placówki są otwarte do godziny 19, a w mniejsze nawet do godziny 17 lub 18. Bardzo doceniamy postawę pracowników naszych sklepów, którzy dzielnie trwają na posterunku – przypadki przechodzenia na zwolnienie lekarskie lub opiekę nad dziećmi są sporadyczne zauważa Ryszard Jaśkowski, Prezes Zarządu KZRSS „Społem”.
– Widzimy zdecydowany wzrost obrotów w naszych sklepach – największa fala zakupów już za nami i po niedzieli sytuacja trochę się uspokoiła, ale w drugiej połowie zeszłego tygodnia nasze placówki odnotowały dwukrotny, a niektóre, jak w Zamościu, nawet trzykrotny wzrost sprzedaży. Nie mamy problemów z zatowarowaniem naszych placówek, występować mogły co najwyżej chwilowe przestoje w wykładaniu towarów, nasi stali dostawcy wywiązują się ze swoich zobowiązań. Nasze sklepy nie mają również, w przeciwieństwie do niektórych sieci, problemów z odpowiednią ilością pieczywa, ponieważ posiadamy swoje piekarnie, więc w każdej chwili możemy zgłosić im większe zapotrzebowanie – dodaje nasza rozmówca i zwraca uwagę na jeszcze jedno zagadnienie. – Zauważyliśmy także, że pojawił się problem ze środkami dezynfekującymi dla placówek handlowych – ciężko je zdobyć na rynku, mimo że płyn dezynfekujący do sprzedaży wprowadził np. Orlen. Uważam, że to pracownicy służby zdrowia oraz placówki handlowe powinny mieć pierwszeństwo w jego nabyciu, ponieważ właśnie pracownicy szpitali i sklepów są obecnie najbardziej narażeni w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa – kończy Ryszard Jaśkowski.
Sklep “Społem” przy ul. Dąbrowskiego w Poznaniu (fot. Paula Wendland)
Wspierajmy handlowców, lekarzy i pielęgniarki – oni nie zostają w domu!