Koronawirus sparaliżował ruch na granicach Polski. W wielokilometrowych korkach czekają m.in. ciężarówki z zaopatrzeniem dla fabryk na terenie naszego kraju. Wiele firm zagranicznych sprowadza bowiem komponenty do produkcji ze swego macierzystego kraju, a duża część przedsiębiorstw uzależniona jest od dostaw importowanych składników. Opóźnienia na granicy mogą zdestabilizować produkcję, gdy skończą się zapasy w firmowych magazynach. Może to wyzwolić reakcję łańcuchową skutkującą w końcowym rezultacie niedoborami na sklepowych półkach.
Unia Europejska walcząc o zachowanie wspólnego rynku, apeluje o „zielone korytarze” na zamykanych granicach w strefie Schengen. Należy zrobić wszystko, aby transport nie zamarł. Komisja Europejska podkreśliła, że nie ma żadnych podstaw do wprowadzania restrykcji na przywóz określonych towarów. Przypomniała też, że nie ma żadnych dowodów na to, że żywność może być źródłem zarażenia koronawirusem.
Obecnie sytuacja na granicach Polski jest dramatyczna. Tworzą się kolosalne korki, w których stać można na nawet kilkadziesiąt godzin, jak na przejściu granicznym z Niemcami w Jędrzychowicach czy z Czechami w Cieszynie. Dlatego też podczas spotkania prezydium Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego zapadła decyzja o otwarciu kolejnych przejść granicznych i zmianie charakteru kilku już działających. Dzięki temu ruch na przejściach granicznych ma odbywać się płynniej, a powstałe po przywróceniu kontroli na granicy korki wewnętrznej mają zostać rozładowane.
Aktualne czasy oczekiwania można śledzić na stronie internetowej: www.granica.gov.pl
