Analiza ponad 16 tys. gazetek promocyjnych wykazała, że w ub.r. sieci handlowe wydały o 19,5% mniej takich publikacji niż w 2019 roku. Do tego skróciły liczbę ich stron o ok. 20% i o tyle samo zmniejszyły powierzchnię. Cięcia w hipermarketach znalazły się na poziomie 35%, a ze wszystkich analizowanych formatów wzrosty wykazały tylko dyskonty.
Mniej gazetek
Jak pokazuje coroczne badanie „Indeks promocji w handlu 2019/20” Grupy AdRetail, Hiper-Com Poland oraz UCE Research, w ub.r. sieci wydały o 19,5% mniej gazetek promocyjnych w porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku.
– Kluczowym czynnikiem zmniejszenia ilości gazetek była oczywiście pandemia. Znaczenie miało też częściowe zamknięcie placówek. Do tego należy też dodać odpływ klientów do sklepów internetowych, a także ograniczanie kosztów prowadzonej działalności przez sieci handlowe – komentuje Yves Frerot z Hiper-Com Poland.
Jak podkreśla dr Maria Andrzej Faliński, członek kapituły programu AdRetail Inspirio, w ub.r. sieci poczuły się zagrożone spadkiem popytu i perspektywą wprowadzenia aż dziesięciu nowych podatków oraz opłat. Co więcej, rosnąca płaca minimalna wymusiła oszczędzanie na innych pozycjach kosztowych. Zdaniem eksperta, handel zaczął się dławić, skoro wygasił tak mocno instrumenty promocyjne.
– W przypadku papierowych wydań trend spadkowy jest widoczny już co najmniej od kilku lat. W 2019 roku względem 2018 roku publikacji ubyło o 9,4%. W ub.r. spadek był już dwa razy większy. W mojej ocenie, główną tego przyczyną jest cyfryzacja handlu. Pandemia tylko przyspieszyła ten proces, który jest już nie do zatrzymania – uważa Karol Kamiński z Centrum Analiz Grupy AdRetail.
Największy spadek odnotowały sklepy z art. dla dzieci – aż o 82%. O połowę mniej wyniósł on w przypadku sieci RTV-ADG, czyli 41%. Na trzecim miejscu znalazły się hipermarkety z wynikiem 35%. Potem uplasowały się sklepy z art. z kategorii kultury i rozrywki – 26%, drogerie i apteki – 23%, cash & carry – 12%, supermarkety – 7%, a na końcu – hurtownie – 3%.
Z 11 analizowanych formatów przyrost zanotowały tylko dyskonty, tj. o 23%. W opinii Karola Kamińskiego, to pokazuje, jak skutecznie tego typu sieci spacyfikowały konkurencję w czasie pandemii, w tym specjalistyczne sklepy, np. dziecięce czy drogeryjne. Ekspert prognozuje, że pozostali gracze będą chcieli szybko odrobić straty i ruszyć do przodu. Ale nie podniosą w tym celu nakładów, lecz rozwiną e-gazetki.
– Dyskonty od początku pandemii przybrały rolę głównego dostawcy niezbędnych produktów. Pomogła im w tym duża ilość placówek i relatywnie łatwa dostępność tych sklepów dla konsumentów. Do tego zamknięcie części konkurencji było niezwykle sprzyjającą sytuacją sprzedażową, którą należało wykorzystać, m.in. oferując więcej promocji – tłumaczy Yves Frerot.
Stron też ubyło
Z analizy wynika, że w ub.r. sieci handlowe wydały o 20,1% mniej stron w swoich gazetkach w porównaniu z 2019 rokiem. Ekspert z Grupy AdRetail przypomina, że dwa lata temu spadek wyniósł zaledwie 3,5%. Różnica jest zatem 6-krotna. Dr Faliński twierdzi, że rok temu retailerzy zareagowali tak drastycznie na brak dostępu klientów do sklepów, obawy Polaków przed zarażeniem koronawirusem, a także przewidywany spadek dochodów. Nie chcieli inwestować przecież w puste obiekty.
– Można również założyć powiązanie ilości stron z ogólną liczbą gazetek. Te czynniki są ze sobą mocno złączone. Przy tak dużych ograniczeniach, jakie obserwowaliśmy w zeszłym roku, wzajemnie na siebie oddziałują – dodaje ekspert z Hiper-Com Poland.
– Sieci dobrze wyczuły intencje konsumentów, którzy w czasie pandemii ograniczyli zakupy do niezbędnych produktów, tj. żywności, art. do higieny osobistej i chemii gospodarczej. Drugie miejsce hipermarketów jest pochodną ich walki z dyskontami i szeroko pojętymi kłopotami tego formatu – zauważa Karol Kamiński.
– Patrząc na nieprzychylną politykę UOKiK-u wobec dyskontów, przewiduję, że zaostrzą one jeszcze swoją rywalizację. Będą też chciały zdobyć zapasy na ewentualne sankcje i utrudnienia. Ruszą do walki cenowej, jakiej dotychczas nie realizowały, bo przecież wcale nie były najtańsze. Zaczną importować szereg produktów, by uniknąć zarzutu o wykorzystywanie swojej przewagi. Ich towary będą silnie promowane, a gazetki mocno spuchną – prognozuje dr Faliński.