Za kilka miesięcy rozpoczną się zbiory owoców z plantacji krajowej. Pierwsze będą truskawki spod osłon, potem pojawią się maliny. Następnie inne gatunki – jak wiśnie, czereśnie, śliwki, porzeczki, na końcu jabłka. Każdy z tych gatunków ma swoją specyfikę i jego rynek wygląda trochę inaczej. Rynek truskawki deserowej jest praktycznie bezkonkurencyjny, natomiast w segmencie mrożonej zaczyna dominować import z wielu stron świata.
Bardzo trudno może być na rynku maliny, zwłaszcza malin przemysłowych – Polska ma zapasy malin pochodzących jeszcze z 2022 r. Do tego dochodzą maliny ze skupu 2023, pochodzące z importu z Ukrainy. Bardzo podobna jest sytuacja z innymi gatunkami. Nieźle powinno być w segmencie wiśni, może nieco gorzej z porzeczkami. Generalnie w tych gatunkach, w których Polska dominuje i nie ma konkurencji w postaci importu z innych krajów – zwłaszcza pozaunijnych – sytuacja powinna być opanowana. Gorzej będzie w przypadku tych gatunków, gdzie import jest dość duży i zaburza rynek wewnętrzny.
– Mniej więcej od sierpnia zaczniemy zbiory jabłek. Obecnie jesteśmy w końcowej fazie sprzedaży jabłek ze zbiorów w 2023. Sytuacja nie wygląda najgorzej – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Mirosław Maliszewski, Poseł na Sejm RP, Przewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa, Prezes Związku Sadowników RP.
– Nie ma jakiegoś oszałamiającego wzrostu cen, ale jabłka sprzedają się raczej systematycznie. Niestety znakomita większość rynków wschodnich jest dzisiaj prawie całkowicie dla nas zamknięta. Należy się spodziewać tego, że na około 2-3 miliony ton jabłek deserowych zbytu nie będzie. I one pewnie trafią do przetwórstwa. Tu akurat sytuacja jest trochę inna niż w przypadku malin czy truskawek – bo zapotrzebowanie na sok jabłkowy na rynkach światowych jest ogromne. I ono się nie zmieni. Jeżeli tylko zakłady przetwórcze nie będą chciały negatywnie wykorzystać sytuacji na rynku i zaniżać ceny – to perspektywa na soki i koncentraty jabłkowe na świecie jest ogromna. I nie ma potrzeby zaniżania ceny zakupu jabłek do produkcji tego soku. To może być to miejsce, gdzie zostanie rozładowana ta ogromna produkcja, która kiedyś jako jabłka deserowe trafiała na rynek rosyjski. Jest jeszcze kilka miesięcy do zbiorów – więc dzisiaj bardzo trudno mówić, jakie będą ich rozmiary. Dzisiaj radzimy mówić o tym, co jest jeszcze w magazynach – co jest niesprzedane i co dzisiaj trafia do Polski jako produkt przetworzony. Najtrudniej rzeczywiście sytuacja wygląda w dwóch gatunkach – to jest malina i truskawka trafiająca do przetwórstwa. W innych gatunkach nieco lepiej, a w jabłkach wygląda na to, że sytuacja jest całkiem dobra – podsumowuje Maliszewski.
źródło; eNewsroom.pl
oprac.: red.