Pracownicy sklepów będą musieli obowiązkowo nosić maseczki. Przyłbice będą mogli zakładać tylko jako dodatek, dzięki któremu ochronią oczy. Nawet osłony pleksi oddzielające sprzedawców od klientów nie łagodzą nowego obowiązku. Maseczki zamiast przyłbic czy chust muszą od teraz nosić także klienci sklepów.
Od soboty w miejscach publicznych nos i usta będziemy mogli zasłaniać wyłącznie maseczkami, Koniec z noszeniem przyłbic, szalików czy kominów. Zmianę tę ogłosił na środowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.
Przyłbice w dalszym ciągu będą dopuszczalne, ale jako zabezpieczenie dodatkowe (np. dla oczu), ale nie jako alternatywa dla maseczki.
– Zabezpieczają oczy, górną część twarzy i w tym sensie przyłbice są nadal dopuszczone, ale nie jako element zastępujący maseczkę, tylko ewentualnie jako element, który jest dodatkowy – tłumaczył Adam Niedzielski.
Od 27 lutego wszędzie poza domem będziemy musieli nosić maseczki. Dopuszczalne są bawełniane i jednorazowe, niemniej ministerstwo rekomenduje maseczki chirurgiczne.
Zmiana najbardziej może dotknąć tych, którzy usta i nos muszą zasłaniać przez wiele godzin, a więc na przykład pracowników handlu. Do tej pory wielu wybierało przyłbice lub półprzyłbice, co tłumaczyli tym, że po ośmiu godzinach noszenia maseczki byli bardzo zmęczeni i osłabieni. Dodatkowo od klientów oddzieleni byli osłoną z pleksi. Teraz przez całą ośmiogodzinną zmianę (a czasem dłużej, bo nadgodziny) kasjerzy czy ochroniarze będą musieli mieć maseczki. Na środowej konferencji minister Niedzielski nie poinformował o żadnych zmianach, które dotkną klientów w sklepach.
Na treść rozporządzenia czeka również Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która zrzesza 18 sieci handlowych. Przyznała, że sieci handlowe o tej pory robiły nawet więcej, niż wynika z rozporządzenia i wymogów sanepidu. – Sieci, które zrzesza POHiD, wydały w sumie 400 mln zł na zabezpieczenie pracowników i klientów– powiedziała Renata Juszkiewicz.
Zapewniła jednak, że niezależnie od wszystkiego, sieci dostosują się do ograniczeń, choć oznacza to dodatkowe wydatki.