Nie ustają komentarze dotyczące założeń ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producentów w kwestii opłat za wprowadzanie odpadów w postaci opakowań, czyli tzw. ROP. System miałby zacząć obowiązywać w 2026 r., a w kolejnych latach być rozszerzany. Nowe prawo ma skutecznie przyczynić się do osiągnięcia przez Polskę recyklingu na poziomie 55 %, czego od państw członkowskich wymaga Unia Europejska. Przedsiębiorcy, zwłaszcza branży żywnościowej, przewidują wzrost cen produktów i pogłębienie inflacji.
Nie jest wiedzą tajną, że Polska pod względem zagospodarowania odpadów lokuje się na dalekich miejscach w rankingu państw europejskich. European Enviroment
Agency w raporcie opublikowanym w grudniu 2024 r. wskazuje, że w obszarze recyklingu odpadów komunalnych zajmujemy 16. miejsce. Pierwsze trzy należą do Niemiec, Austrii i Słowenii – w tych krajach wskaźnik wynosi ponad 60 % – w Niemczech niemal 70 %. Nasz kraj może poszczycić się recyklingiem odpadów komunalnych na poziomie nieco ponad 40 %. Niestety, jako kraj trafiliśmy do grupy 10 państw, co do których przewiduje się, że nie osiągną one wymaganego unijnymi przepisami poziomu recyklingu w zakresie odpadów komunalnych i opakowaniowych. Prawdopodobnie Polska nie podoła celom wyznaczonym dla opakowań szklanych oraz plastikowych. Konsekwencje mogą być dotkliwe, bo mówi się o nawet kilkudziesięciu tysiącach euro dziennie.
Skąd ten ROP?
Wprowadzenie Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów jest pochodną kilku unijnych przepisów, w tym „Zielonego ładu”. Obowiązuje nas też Dyrektywa 94/62/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 20 grudnia 1994 r. w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych – kilkakrotnie nowelizowana, a w marcu ubiegłego roku przyjęta w formie Rozporządzenia jako Packaging and Packaging Waste Regulation (PPWR). Dokument ten zmienia rodzaj aktu prawnego – z dyrektywy
na rozporządzenie, co oznacza, że nie wymaga implementacji przez poszczególne kraje z wyjątkiem tzw. kar za naruszenia. Biorąc pod uwagę, że w 2022 roku w Unii Europejskiej wyprodukowano 83,4 mln ton odpadów opakowaniowych, czyli 186,5 kg na osobę, wprowadzenie nowych przepisów wydaje się jak najbardziej słuszne.
Co kraj, to przepis
W Polsce przyczyną tak gorącej dyskusji nad założeniami ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producentów w kwestii opłat za wprowadzanie odpadów w postaci opakowań są zarówno kwestie prawne, finansowe, jak i organizacyjne. Po pierwsze zmiany wymaga dotychczasowy system opłat za odpady, którymi są obciążeni obywatele. To oni płacą gminom (organizatorom) za odbiór odpadów ze swoich posesji, w tym odpadów opakowaniowych. W wielu innych krajach koszty wprowadzenia opakowania na rynek oraz jego recyklingu ponoszą wytwórcy.
– To mieszkaniec od lat ponosi koszty zagospodarowania opakowań, a nie producent odpowiedzialny za ich zaprojektowanie i wytworzenie. To się musi zmienić. Po drugie, zależy nam na skuteczności, aby wprowadzić rozwiązania, które pozwolą osiągnąć coraz wyższe cele recyklingu, a jednocześnie wymogi wynikające z rozporządzenia PPWR. Po trzecie, chcemy, by system motywował. I to nie tylko producentów, którzy poprzez zróżnicowanie stawek opłat za różne materiały i produkty będą naturalnie wdrażać zasady ekoprojektowania, to jest zmieniać swoje opakowania i szukać rozwiązań wielokrotnego użytku, lecz także gminy i instalacje komunalne. Wszyscy będą mieć motywację, by pracować nad jakością selektywnej zbiórki i przygotować do recyklingu jak najwięcej odpadów – tłumaczyła Anita Sowińska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, na łamach „Gazety Prawnej”.
Warto wspomnieć, że według MKiŚ zmiany są konieczne, bo dotychczasowy system opierający się na tzw. dokumentach potwierdzających recykling (DPR), nie sprawdził się. Resort otrzymuje wiele sygnałów o nieprawidłowościach wynikających z nieskutecznych mechanizmów weryfikacji dokumentów, a także przepływów pieniędzy.
O co chodzi z szumem wokół ROP?
Powiedzenie, że „gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze” sprawdza się także w przypadku ROP. Przedsiębiorcy w zakresie odpadów przez lata współpracowali z Organizacjami Odzysku Odpadów. Teraz opłaty, które mają być jak dotychczas ustalane przez rynek, będą trafiały do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zwolennicy takiego rozwiązania twierdzą, że nadzór instytucji publicznej zagwarantuje transparentne dysponowanie finansami i ich sprawiedliwy rozdział między jednostki samorządu. Przeciwnicy widzą tu zagrożenie dla ustalanych rynkowo zasad przez tzw. centralne sterowanie.
Kolejnym aspektem, który wywołuje ostrą dyskusję, jest potencjalny wzrost cen produktów oraz zagrożenie wzrostem inflacji. Jeśli to bowiem wytwórcy zostaną
obarczeni realnymi kwotami wynikającymi z obowiązywania ROP, to przeniosą koszty na konsumentów. – Zaproponowany przez MKiŚ model systemu ROP stanowi model zbliżony do systemu węgierskiego, będącego najdroższym i najmniej efektywnym środowiskowo rozwiązaniem. Nie ma żadnego powodu, żeby polscy konsumenci byli narażeni na następne podwyżki cen żywności tylko po to, żeby wdrożyć biurokratyczno-fiskalny państwowy monopol – jego nieefektywność potwierdzają dane
z rynku węgierskiego. To całkowite zaprzeczenie szeroko zapowiadanej przez Premiera Donalda Tuska deregulacji gospodarki – stwierdza Andrzej Gantner – wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności, organizacji koordynującej apel 32 organizacji sektora rolno-spożywczego do premiera RP Donalda Tuska.
MKiŚ i zwolennicy założeń ROP kontrują: proponowane rozwiązanie nie jest wzorowane na węgierskim, a na czeskim – najbardziej skutecznym w Europie; koszty ROP w przeliczeniu na jednostkowe produkty to wzrost cen od kilku do kilkunastu groszy. Nie powinny więc znacząco dotknąć konsumentów.
Producenci żywności przewidują, że koncepcja ministerialna nowych przepisów nie uwzględnia specyfiki i roli produktów żywnościowych. Wskazują na możliwy brak przejrzystości w ustalaniu przez Ministerstwo stawek opłat za wyroby w opakowaniach, brak powiązania opłat z efektywnością oraz jakością selektywnej zbiórki, a przez to także zagrożenie stagnacją w zakresie selektywnej zbiórki i recyklingu opakowań.
– Brak jakiejkolwiek kontroli nad kosztami i skutecznością systemu ROP przy jednoczesnym pełnym obciążeniu sektora rolno-spożywczego kosztami potencjalnych kar, jakie Polska będzie musiała płacić z tytułu zbyt niskich poziomów selektywnej zbiórki i recyklingu, jest dla sektora mleczarskiego oraz całej gospodarki żywnościowej nie do przyjęcia – argumentuje Agnieszka Maliszewska, Dyrektorka Polskiej Izby Mleka.
Karol Wójcik, przewodniczący Rady Programowej Izby Branży Komunalnej, przekonuje, że Polska potrzebuje ROP-u „z jasnym podziałem ról i przepływem pieniędzy. Nie chodzi o kolejną rewolucję, ale rozwinięcie budowanego od lat systemu. Model producentów, w którym to oni sami kontrolowaliby, ile muszą zapłacić, kiedy i za jakie odpady, nie jest dla nas ani uczciwy, ani transparentny pod względem finansowym i nadzoru nad tymi – jakby nie patrzeć – miliardowymi kwotami”*.
Natomiast Krzysztof Gruszczyński, prezes Związku Pracodawców Branży Komunalnej, twierdzi, że proponowany model ROP motywuje każdego do skupienia się na własnych zadaniach i poprawie efektywności. – Producenci, szukając oszczędności, będą wybierać jak najbardziej ekologiczne opakowania i tu konieczny będzie dialog z recyklerami i instalacjami, którzy mają odpowiednie technologie przetwarzania odpadów – tłumaczy K. Gruszczyński. – Część opakowań zostanie przeprojektowana, a więc zmieni się cały strumień odpadów – te najtrudniejsze i nienadające się do przetworzenia, czyli najdroższe, zostaną wycofane, dzięki czemu do instalacji trafi lepszy jakościowo surowiec.*
Protesty i apele
Organizacje i stowarzyszenia producenckie protestują wobec nowych zasad ROP, a także apelują do społeczeństwa o poparcie, przytaczając przede wszystkim najprostszą argumentację – wzrost cen produktów i inflacji. Należy jednak podkreślić, że Polska jest jednym z ostatnich krajów na terenie Unii Europejskiej, w którym to głównie mieszkańcy płacą za zbiórkę odpadów opakowaniowych. W Niemczech, Francji, Austrii, Szwecji, Danii, Słowacji, Litwie, Łotwie, Czechach, Estonii, na Węgrzech, w Bułgarii i Rumunii koszty takich opakowań ponoszą w dużej części także producenci. Płacą czasem niemal 1000 euro za 1 t odpadów, gdzie w Polsce taki koszt szacuje się obecnie na około 100 euro. A przecież nasz rynek żywnościowy nie różni się zbytnio od rynków innych krajów członkowskich UE, gdzie międzynarodowe korporacje, mimo wspomnianego obciążenia, doskonale sobie radzą. Czy ROP zdynamizuje, czy zahamuje gospodarkę odpadami? A może rzeczywiście przyczyni się do pogłębienia inflacji? Jak wpłynie na branże, zwłaszcza producentów żywności? To pokażedopiero wcielenie nowych przepisów w życie. Na dziś wiadomo na pewno, że MKiŚ zapowiedziało jak najszybsze wprowadzenie propozycji ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producentów pod obrady Rady Ministrów. Jeśli nie pojawią się wątpliwości i zastrzeżenia, trafi do Sejmu.
* gazetaprawna.pl/klimat-i-ekologia
Autor: BEATA MARCIŃCZYK (PORADNIK HANDLOWCA)