Relacja „Poradnika Handlowca” ze sklepów FMCG w Polsce (06.04)

Detal/Hurt

Relacja „Poradnika Handlowca” ze sklepów FMCG w Polsce (06.04)

06 kwietnia 2020

To będzie ważny tydzień dla handlu FMCG w Polsce. Nadchodzą święta, więc klientów w sklepach z pewnością będzie więcej i będą oni robili większe zakupy. W tym samym czasie handlowcy będą musieli radzić sobie z wprowadzonymi w zeszłym tygodniu regulacjami, których nie wszyscy klienci chcą przestrzegać. Zapraszamy na codzienną relację z sytuacji w sklepach w Polsce.

– Wobec epidemii koronawirusa w sklepie zamontowane są ekrany z pleksiglasu oddzielające kasjera od klienta. Skrócono również czas otwarcia placówki do godziny 16. Często dezynfekowane są klamki oraz terminale płatnicze. Cała załoga wyposażona jest w rękawiczki, które udostępniane są również klientom. Zauważyłam, że o ile klientów jest mniej niż zwykle, o tyle robią oni większe zakupy. W ostatecznym rozrachunku obroty są wyższe niż wcześniej. Około dwóch tygodni temu występowały krótkotrwałe problemy z zaopatrzeniem. Wszystko wróciło już do normy i nie ma braków w hurtowniach – opowiada nam pani Urszula Pawlak, właścicielka sklepu „U Justyna” w Zgierzu.

W podobnym tonie wypowiada się pani Halina Dudek, właścicielka sklepu spożywczego w Czesławicach (gmina Nałęczów). – Dobrze sobie radzimy. Klienci nadal przychodzą do sklepu i zauważyłam, że robią większe zakupy. Nie mamy problemów z nowymi ograniczeniami w handlu. Od początku epidemii mamy rękawiczki oraz płyn dezynfekujący do rąk w spryskiwaczu zaraz przy wejściu. Ludzie przestrzegają zasad bezpieczeństwa, nie buntują się przeciwko ograniczeniom. Sami starają się zachowywać odpowiednią odległość między sobą. Część klientów przychodzi w maskach i własnych rękawiczkach. Wtedy prosimy o ich zdezynfekowanie przy wejściu. Natomiast nie jesteśmy w stanie egzekwować godzin dla seniorów. Nie ma reguły, klienci przychodzą o różnych porach, podejrzewam, że u mnie na wsi nie ma szans, aby to się przyjęło – przyznaje nasza rozmówczyni. – Niedaleko nas trwają prace przy torach kolejowych i kupuje u nas wielu pracowników. Trudno odmówić komuś zakupów jak akurat ma przerwę i potrzebuje czegoś na drugie śniadanie. Do sklepu wpuszczamy jedynie po trzy osoby. Klienci sami pilnują przestrzegania tej zasady. Nie mamy też większych problemów z dostawami. Oczywiście w niektórych miejscach brakuje rękawiczek, spirytusu i drożdży, ale sama jeżdżę na zakupy do hurtowni i udaje mi się zagwarantować pełną ofertę. Po prostu szukam w różnych miejscach.

O utrudnieniach w związku z wprowadzeniem „godzin dla seniorów” mówi także Tomasz Sozański, właściciel sklepu Nikola w Tarnowie. – Najtrudniej nam wprowadzić zalecenie obsługiwania seniorów w wyznaczonych godzinach. Ludzie nie stosują się do tego ograniczenia, nikogo to nie interesuje, wchodzą do sklepu i oczekują, że zostaną obsłużeni – przyznaje. –  Rękawiczki udostępniamy dla klientów już od dwóch tygodni, więc w momencie wprowadzenia zalecenia mieliśmy zapasy. Obecnie wciąż jeszcze mamy rękawiczki, ale pytanie jak długo. Myślę, że to kwestia dni i będziemy musieli przejść na woreczki foliowe. Wcześniej rękawiczki ubierała co druga osoba, a teraz wszyscy są zobowiązani i dlatego schodzi ich dużo więcej. Cena rękawiczek bardzo poszła do góry. Żele antybakteryjne są dostępne, ale my szukamy dostawców, którzy oferują przystępne ceny, a to już dużo trudniejsze zadanie. Muszę szukać tańszych ofert, ponieważ klienci zaczęli zwracać większą uwagę na cenę. Jeszcze tydzień temu była ona nieistotna. Z pozostałym asortymentem nie mamy większych problemów. Klienci nadal przychodzą, bo teraz to każdy chętnie wyjdzie na zakupy. Wciąż kupują na zapas, koszyk zakupów jest wyższy niż przed epidemią.

Kolejka przed sklepem Chata Polska w Skórzewie (fot. J. Wojciechowska)

Na szczęście nie wszyscy klienci ignorują wprowadzone regulacje i starają się do nich dostosować. – Nasi klienci są bardzo zdyscyplinowani. Mamy wywieszoną karteczkę, że od godziny 10 do 12 obsługujemy tylko seniorów. Informujemy, że do sklepu mogą wejść dwie osoby, ale i tak wchodzą pojedynczo. Nikt do nikogo nie ma pretensji, wszyscy rozumieją sytuację i stosują się do zaleceń – mówi Hanna Domańska, właścicielka sklepu Hanka z chemią gospodarczą w Tczewie. W ubiegłym tygodniu pracowaliśmy do godziny 16, ale w odpowiedzi na oczekiwania klientów, którzy często kończą pracę po południu, wróciliśmy do stałych godzin. Jest mniejszy przepływ ludzi więc pracujemy na dwie zmiany, jedna dziewczyna z pomocą jest przed południem, a druga obsługuje klientów po południu, aż do godziny 18. Mamy rękawiczki, żel antybakteryjny przy wejściu dla klientów, ale nawet 80 procent osób przychodzi ubranych we własne rękawiczki. Żele do dezynfekcji są w hurtowniach, ale jest problem z rękawiczkami. Ich ceny są zdecydowanie wyższe niż wcześniej. Cena rękawiczek podskoczyła sześciokrotnie. W jednej hurtowni udało mi się dostać większą ilość. Zamówiłam sto paczek rękawiczek, ale to było w ten dzień kiedy było wystąpienie premiera. Ja zamawiałam przed południem i dostałam jeszcze sto paczek, ale dwadzieścia minut później przedstawiciel handlowy dostał zalecenie, że może sprzedawać po jednej paczce. Udało mi się. Na razie mam zapas na ten tydzień i złożone kolejne zamówienie – dodaje na koniec pani Hanna.

Wejście do sklepu sieci Delikatesy Centrum w Dobrzycy (fot. N. Pankowiak)