Problemy przygranicznych sklepów

Detal/Hurt

Problemy przygranicznych sklepów

28 października 2020

Tętniące zazwyczaj życiem przygraniczne miejscowości niemal zupełnie się wyludniły. To efekt decyzji niemieckiego rządu, która uznaje Polskę za „obszar ryzyka”. Sprzedawcy boją się, że drugiego zamknięcia granicy już nie przetrwają.

Słubice, Kostrzyn nad Odrą czy Lubieszyn. Te przygraniczne miejscowości żyją z niemieckich klientów. W nastawionych na niemieckiego klienta sklepach i punktach usługowych zatrudnienie znajdowały tysiące Polaków.

W sobotę, 24 października Niemcy uznały jednak Polskę za „obszar ryzyka pandemicznego”. A to oznacza, że każdy, kto przekracza granicę, musi pokazać negatywny test na koronawirusa – lub udać się na dwutygodniową kwarantannę.

Tuż przed wprowadzeniem tym zasad, polsko-niemieckie granice się zakorkowały. Tłumy Niemców ruszyły na „zakupy ostatniej szansy”. Najczęściej wybierali papierosy, alkohole, ale i ozdoby świąteczne.

Jak wyglądają przygraniczne miasteczka kilka dni później? Odwiedziliśmy zachodniopomorski Lubieszyn. Są tam zarówno wielkie hale targowe, jak i nieduże sklepy. Zwykle z ich oferty korzystają tysiące niemieckich klientów dziennie. Teraz jednak miasto wygląda niczym wyludnione. Niektóre targowiska są zupełnie zamknięte. W jednym z największych z nich działały tylko pojedyncze stoiska. Kilkadziesiąt boksów, w których kwitł handel, zostało owiniętych foliami i zupełnie zamkniętych.

Handlowcy nie spodziewają się otwarcia granic przed świętami. Nie liczą też, że Niemcy będą wykonywać testy na koronawirusa po zakupach w Polsce.

źródło: money.pl
oprac.: EW