Polska Izba Miodu: Nie istnieje nic takiego jak „miód techniczny”

Detal/Hurt

Polska Izba Miodu: Nie istnieje nic takiego jak „miód techniczny”

18 lipca 2024

W przestrzeni publicznej pojawia się wiele nieprawdziwych stwierdzeń i mitów na temat miodu importowanego, który przedstawiany jest jako produkt niskiej jakości czy niespełniający standardów obowiązujących na krajowym i unijnym rynku. Polska Izba Miodu, zrzeszająca polskich producentów miodu, dementuje oraz apeluje o niepowielanie informacji, jakoby miód importowany był niskiej jakości czy wjeżdżał do naszego kraju bez kontroli jakości czy odpowiednich badań.

Dlaczego trzeba importować miód

Według danych Polskiej Izby Miodu, zrzeszającej krajowych producentów, Polacy spożywają mniej niż 1 kg miodu na osobę rocznie, podczas gdy średnia dla krajów Europy Zachodniej wynosi 1,7 kg. Dla porównania Włosi czy Niemcy jedzą około 2 kg rocznie, a Grecy aż 5 kg, co pokazuje, że rodzimy rynek ma jeszcze spory potencjał. Ograniczeniem są jednak możliwości produkcyjne. Według danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, w 2022 r. ogólne spożycie miodu w Polsce wyniosło 38 tys. ton, natomiast polscy pszczelarze zebrali w sumie 24 tys. ton tego surowca.

– Import miodu jest niezbędny dla zaspokojenia krajowego popytu, ponieważ nie ma możliwości zwiększenia produkcji do poziomu, który całkowicie pokryje zapotrzebowanie polskich konsumentów. Już teraz w wielu rejonach kraju obserwujemy „przepszczelenie”, a więc sytuację, gdy liczba pszczół jest zbyt duża jak na dostępną tam powierzchnię upraw niezbędnych do wytwarzania miodu. Zwiększenie liczby pasiek działających w Polsce nie rozwiązuje problemu. Z podobnym wyzwaniem mierzy się zresztą cała Unia Europejska – w wielu krajach UE spożycie miodu na mieszkańca – w tym miodu importowanego – jest zdecydowanie wyższe niż w Polsce, a popyt zdecydowanie przewyższa możliwości produkcyjne lokalnych pszczelarzy, dlatego sprowadzanie surowca i komponowanie mieszanek miodów jest konieczne – wyjaśnia Przemysław Rujna.

Właśnie dlatego przetwórcy wykorzystują miód sprowadzany z zagranicy, blendują go z surowcem krajowym i w ten sposób zaspokajają zapotrzebowanie konsumentów przewyższające możliwości produkcyjne krajowych producentów. Według szacunków Polskiej Izby Miodu mieszanki stanowią około 70% produktów dostępnych w polskich sklepach, jadnak nadal ich istotnym elementem jest miód pochodzący z krajowych pasiek.

Miód „techniczny” nie istnieje, a importowany surowiec jest szczegółowo badany

W przestrzeni publicznej pojawia się wiele nieprawdziwych stwierdzeń i mitów na temat miodu importowanego z Ukrainy czy innych krajów, który przedstawiany jest jako produkt niskiej jakości czy niespełniający standardów obowiązujących na krajowym i unijnym rynku, i nazywany jest często „miodem technicznym”.

Polska Izba Miodu zdecydowanie dementuje te informacje – podawane one są bez przywołania jakichkolwiek danych czy źródeł. Według danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (JIHARS) w ub. roku zakwestionowano jakość jedynie 5 z blisko 1200 partii miodu wprowadzonego na nasz rynek z zagranicy, czyli zaledwie 0,4%.

Każda partia sprowadzonego miodu, zanim dopuszczona zostanie na krajowy rynek, jest skrupulatnie badana – w różnych i niezależnych aspektach: fizykochemicznie (tu sprawdzane są parametry ujęte w rozporządzeniu Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które określa właściwości, jakie musi posiadać miód pszczeli); na obecność cukrów obcych (tu sprawdza się, czy miód nie został zagęszczony innymi składnikami); na obecność substancji niedozwolonych, takich jak pozostałości antybiotyków, pestycydów i metali ciężkich czy analiza pyłków znajdujących się w miodzie celem określenia jego rodzaju i pochodzenia.

Badanie importowanego miodu jest wieloetapowym procesem, a każda partia sprawdzana jest kilkukrotnie. W pierwszej kolejności badana jest próbka miodu od dostawcy polskiego lub zagranicznego, następnie badany jest gotowy produkt przed jego dostarczeniem do odbiorcy, np. sieci handlowej. W kolejnym etapie niejednokrotnie ten sam produkt sprawdzany jest powtórnie właśnie przez sieć handlową czy producenta żywności, którzy mają swoje własne kryteria jakościowe i metody badawcze. Do tego dochodzą oczywiście obligatoryjna badania prowadzone przez krajową Inspekcję Weterynaryjną oraz wspomnianą wyżej Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (JIHARS).

– Nic takiego jak „miód techniczny” nie istnieje. Importowany miód przechodzi szereg bardzo skomplikowanych badań i nie różni się jakością od miodu produkowanego przez polskie pszczoły – po przejściu wszystkich niezbędnych badań i kontroli jakościowych jest po prostu miodem, niezależnie od kraju pochodzenia, tłumaczy Przemysław Rujna, Sekretarz Generalny Polskiej Izby Miodu.

W przestrzeni publicznej pojawiła się też informacja, jakoby miód z Chin czy Turcji był przesyłany przez Ukrainę, która miałaby być pośrednikiem w takich transakcjach.

– Apelujemy o niepowielanie tego typu nieprawdziwych informacji. Jest to fizycznie niewykonalne w warunkach wojny tam panującej, taki miód musiałby wjechać na Ukrainę przez Rosję (co jest niemożliwe) lub przez kraj członkowski Unii Europejskiej (Węgry, Rumunia) – co z kolei nie miałoby sensu, bo przechodząc procedurę importową byłby już na terenie Unii – wyjaśnia Przemysław Rujna.

źródło: Stowarzyszenie Polska Izba Miodu (PIM)
oprac.: red.

Przeczytaj także: Eksport mięsa drobiowego i jaj do Japonii znów możliwy