U progu kolejnego sezonu branża owocowo-warzywna w Polsce boryka się z rekordową nadpodażą jabłek. Produkcja jabłek może w 2018 r. wynieść nawet do 4,5-5 mln ton, czyli o ok. 20% więcej niż średnia z ostatnich 3 lat. To najwyższy wynik w historii krajowego sadownictwa, jeśli chodzi o produkcję. Wbrew przysłowiu mówiącemu, że od przybytku głowa nie boli, tym razem nadmiar okazuje się być realnym problemem dla wielu uczestników rynku, w tym zarówno producentów, jak i przetwórców.
Według danych Stowarzyszenia Krajowa Unia Producentów Soków (KUPS), organizacji zrzeszającej 70 proc. firm z branży soków zagęszczonych, ilość jabłek, którą sadownicy zbiorą najbliższej jesieni, przekroczy 4,5 mln ton. Maksymalnie 1,5 mln ton zbiorów jabłek deserowych trafi do sprzedaży (w tym 1 mln na rynki zachodnie), ponad 3 mln ton zebranych jabłek zostanie przeznaczonych do wykorzystania w przetwórstwie, co jest rekordową ilością w historii branży.
– Jako sektor zależny od światowych rynków zbytu nie możemy niestety dostosować naszych możliwości sprzedażowych do zwiększonej podaży owoców — mówi Julian Pawlak, Prezes Stowarzyszenia Krajowa Unia Producentów Soków. – Choć jako Polska jesteśmy największym w Europie eksporterem jabłek i zagęszczonego soku jabłkowego, to specjalizujemy się nie w owocach świeżych, lecz soku zagęszczonym, wykorzystywanym szeroko w przemyśle spożywczym. Na eksport przeznaczane jest blisko 90 proc. produkcji zakładów przetwórczych. Niestety popyt na sok zagęszczony od kilku lat utrzymuje się na tym samym poziomie i nic nie wskazuje na to, by miał w najbliższym czasie wzrosnąć – dodaje Julian Pawlak.
Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego (za 2012 rok) na terenie kraju funkcjonuje ok 280 tys. gospodarstw sadowniczych, w tym większość stanowią sady jabłkowe, zajmujące obecnie łączny obszar ok. 176 tys. ha. Kluczowy dla zrozumienia tego rynku jest podział uprawianych jabłek na owoce deserowe i przemysłowe. Ich produkcja różni się wysokością inwestycji i stopą zwrotu: dla jabłek deserowych jest ona wyższa, co powoduje, że polscy sadownicy produkują je chętniej, pomimo, że jest na nie mniejszy popyt niż na owoce przemysłowe. Brakuje natomiast wyspecjalizowanych sadów do przetwórstwa, w szczególności owoców ekologicznych, jabłek o wysokiej kwasowości czy z przeznaczeniem specjalnie na soki NFC. W pierwszej połowie 2018 roku za kilogram jabłek deserowych można było otrzymać od 1,30 zł do 2,00 zł. Cena średnia jabłka przemysłowego, bezpośrednio w zakładzie, w sierpniu br. oscyluje pomiędzy 20 a 35 groszy za kilogram. Ubiegłoroczna roczna średnia cena jabłka przemysłowego wynosiła wprawdzie 0,70 zł, ale należy wziąć tu pod uwagę fakt mniejszych zbiorów w całej Europie, w tym w Polsce. Ta różnica cen wywołuje protesty producentów.
– Producenci jabłek nie są skonsolidowani. Rozdrobnienie nie wpływa korzystnie na ich koszty produkcji i wyniki sprzedażowe, bo trudniej negocjować ceny z punktami skupu z perspektywy małego gospodarstwa – ocenia Andrzej Gajowniczek, Prezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Przetwórców Owoców i Warzyw. Nasi producenci owoców najchętniej inwestują w droższy w produkcji owoc deserowy, na który popyt jest mniejszy od podaży. A przecież ostatecznie muszą sprzedawać dużą część zbiorów, nawet 60%, jako owoc przemysłowy, który nie powinien być obciążony niepotrzebnymi kosztownymi zabiegami agrotechnicznymi – dodaje.
Branża przetwórcza w rozmowach z dostawcami oraz Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi sugeruje postawienie na większą profesjonalizację polskich upraw, podział na sady z jabłkami deserowymi i jabłkami sokowymi, a także rozszerzanie rynków zbytu zarówno dla jabłek, jak i półproduktów z nich otrzymanych, wspomagane przez rozwiązania legislacyjne.
Foto: Pixabay