Na wieść o wybuchu wojny wiele polskich firm – w tym sklepów i zakładów produkcyjnych – wstrzymała swoją działalność na Ukrainie. Sytuacja jest dynamiczna, bo dziś i w następnych dniach podobną decyzję mogą podjąć następne firmy. Jak podała dziś rano RMF FM, we Lwowie tylko niektóre sklepy spożywcze są zamknięte.
Wymiana handlowa między Polską, a Ukrainą wynosi 4,62 mld dol. Jesteśmy też trzecim, po Chinach i Niemczech, partnerem handlowym Ukrainy. Wiele polskich firm ma tam swoje fabryki, które biorąc pod uwagę okoliczności – zostały zamknięte. Na Ukrainie działa około 4 tys. polskich firm i instytucji, które już od jakiegoś czasu przyglądały się sytuacji za naszą granicą. Wiele z nich po ataku na Ukrainę wydało komunikat o zamknięciu swoich sklepów oraz zakładów produkcyjnych na terenie kraju.
Zdaniem Jacka Piechoty, prezesa Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej bilans handlowy należy utrzymać na wysokim poziomie, nie pozwalając na obniżenie przepływów między krajami. Będzie to odgrywało dużą rolę w odbudowie ukraińskiej gospodarki. Prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej podkreśla, że ważne jest, aby utrzymać poziom wymiany handlowej. Ewentualne represje mogą spowodować, że kapitał polskich firm działających na Ukrainie w dużym stopniu przeniesie się do Polski.
Rosyjska agresja może doprowadzić do tego, że wschodnie rynki będą postrzegane przez polskie firmy jako jeszcze bardziej ryzykowne niż do tej pory. – Putinowi zdecydowanie na tym zależy, aby to Rosja stała się kluczowym partnerem gospodarczym dla krajów dawnego ZSRR. Trzeba więc szukać takich instrumentów, które tej strategii mogłyby przeciwdziałać i wspierać przedsiębiorców już działających w Ukrainie lub myślących o tym rynku – dodaje Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej w wywiadzie z Rzeczpospolitą.
źródło: Rzeczpospolita/Businessinsider