Wobec skutków pandemii COVID-19 największym problemem dla branży handlowej staje się utrata płynności, a co za tym idzie widmo upadłości. W bliskiej perspektywie czasowej zagrożenie to dotknie przede wszystkim małe i średnie firmy z kategorii dóbr trwałego użytku (żywność „ucierpi” mniej – przyp. red.), którym sprzedaż online nie zrekompensuje spadających przychodów. Według ekspertów firmy PMR Restrukturyzacje nie oznacza to jednak, że kryzys pozostanie bez wpływu na duże przedsiębiorstwa.
Sektor handlu należy do branż, które mają największe problemy z terminową spłatą zobowiązań. Dlatego w ostatnich latach, nawet przy neutralnej lub pozytywnej koniunkturze, odnotowywano tam wzrost kłopotów z wypłacalnością zarówno w sektorze detalicznym, jak i hurtowym. To efekt wzrostu kosztów działalności, którego rezultatem był niski poziom marżowości.
Obecna pandemia stanowi duże zagrożenie dla płynności finansowej wielu przedsiębiorstw. Powstające zatory płatnicze, nawarstwianie się kosztów stałych i brak możliwości poprawy sytuacji, przy wykorzystaniu działań rynkowych, tworzą dla części przedsiębiorstw pułapkę, z której bardzo trudno się wydostać.
Skutki pandemii już teraz bardzo mocno odczuwają nie tylko mikroprzedsiębiorstwa, ale także małe firmy zatrudniające od kilku do kilkunastu osób czy nawet do kilkudziesięciu pracowników. W kilkumiesięcznej perspektywie skala biznesu będzie jednak stopniowo tracić na znaczeniu. Konieczność wstrzymania produkcji, zagrożenie zakłócenia łańcucha dostaw, brak rąk do pracy, czy wreszcie konieczność regulowania kosztów stałych dla przedsiębiorstw funkcjonujących w modelu biznesowym opartym na niskich marżach – wszystko to mocno odczują także najwięksi rynkowi gracze.
Aby uniknąć najgorszych scenariuszy przedsiębiorcy działający w zagrożonych sektorach powinni jak najszybciej przystąpić do opracowania katalogu narzędzi ratunkowych, z których będą mogli skorzystać w celu podtrzymania płynności finansowej w tak trudnym okresie.
Foto: Pixabay