“Pandemia zmieniła nasze plany”

Wywiady

“Pandemia zmieniła nasze plany”

04 sierpnia 2020

O tym, jak pandemia wpłynęła na plany rozwoju sieci Rossmann rozmawiamy z jej prezesem, Markiem Maruszakiem.

Nikodem Pankowiak: Zgodnie z planami, w tym roku Rossmann miał otworzyć 90 drogerii w Polsce, zbliżając się tym samym do granicy 1500 placówek. Czy koronawirus pokrzyżował Państwa plany czy realizujecie je bez opóźnień?

Marek Maruszak: Nadal planujemy otwarcie 80-100 sklepów w tym roku. Do tej pory uruchomiliśmy 37 nowych drogerii, najwięcej, bo 11, w kwietniu i kolejne 10 w maju. Oczywiście, pandemia w pewnym stopniu zmieniła nasze plany – wycofaliśmy się z gotowej już nowej kampanii reklamowej, by nie ściągać na raz dużej liczby klientów do sklepów, z tego samego powodu przesunęliśmy zaplanowaną na kwiecień atrakcyjną akcję promocyjną. Promocyjna „Fiesta”, połączona z 27. „urodzinami” firmy w Polsce odbyła się w maju. Dwa tygodnie później niż planowaliśmy, 15 czerwca, ruszył nasz flagowy, odnowiony sklep w łódzkiej Manufakturze. Jesteśmy z niego naprawdę dumni. To niesamowicie nowoczesna drogeria, w której technologia łączy się z nowoczesnym designem. Klienci mają okazję doświadczyć w niej czegoś niezwykłego: zaopatrzyć się w produkty nalewane z „kranów” w butelki wielorazowego użytku, przetestować na własnej skórze kosmetyki naszej marki Manufaktura Piękna, zapoznać się  z ofertą produktów naturalnych, wegańskich, ciekawych, znanych dotąd z Instagrama marek makijażowych czy zrobić sobie manikiur w sekcji kultowej marki Semilac.

W roku 2020 firma planowała także dalsze wzrosty sprzedaży – czy musiały one zostać zweryfikowane?

Co do planów, weryfikujemy je i dostosowujemy do zmieniających warunków. Nasza sprzedaż będzie zależała od tego jak szybko wszyscy poczujemy się bezpiecznie, jak ukształtują się nowe zachowania zakupowe klientów. Trudno nam porównywać kwiecień i maj do 2019 r., bo w ubiegłym roku akcję promocyjną mieliśmy w kwietniu, w tym roku dopiero w maju. Pewnym testem, czy klienci wracają do sklepów, miał być dopiero czerwiec – w pierwszych dwóch tygodniach czerwca odnotowaliśmy spadek obrotów w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Kilkaset placówek Rossmanna znajduje się w centrach handlowych – jak bardzo odczuły one obostrzenia nałożone na handel w marcu i kwietniu? Czy te drogerie były w stanie zarobić przynajmniej tyle, by pokryć koszty swojego funkcjonowania?

W niektórych centrach handlowych nasze obroty spadły nawet o 80-90 proc. Nieprzyjemnie zaskoczyła nas sytuacja, że mimo tak niekorzystnie zmienionej sytuacji biznesowej, niektórzy właściciele galerii żądali od nas całego czynszu. Na szczęście wiele galerii znakomicie to rozumie, że w naszym wspólnym interesie leży wypracowanie jakiegoś kompromisu na ten trudny czas.  Sytuacja w galeriach nadal nie wróciła do normalności, w części centrów handlowych w czerwcu nadal obserwujemy spadki obrotów na poziomie 20-50 proc.

Na jakich lokalizacjach skupiają się Państwo obecnie przy otwieraniu kolejnych drogerii? Czy będą to sklepy w mniejszych miejscowościach, czy skupiają się Państwo raczej na kolejnych placówkach w największych miastach?

Mamy drogerie w dobrych, sprawdzonych lokalizacjach – przy głównych ulicach i w centrach miast, w pobliżu węzłów komunikacyjnych, w nowo wybudowanych dużych centrach handlowych. Dziś w prawie wszystkich popularnych, lubianych przez klientów galeriach Rossmann jest obecny. Mamy nadzieję, że w nich pozostaniemy, mimo wyraźnego odpływu klientów i spadków obrotów w tego typu obiektach. A nowe sklepy będziemy otwierać tam, gdzie nas jeszcze nie ma, a gdzie mamy szansę uzyskać rentowność.

Co prawda są Państwo zdecydowanym liderem wśród sieci drogerii w Polsce, ale wciąż musicie walczyć z konkurencją, chociażby w mniejszych miejscowościach, gdzie wciąż silne pozostają niezależne drogerie. Czy zamierzacie walczyć z nimi o klientów w mniejszych, kilku- i kilkunastotysięcznych miastach? 

Rossmann jest dla Polaków synonimem drogerii. Polacy uważają, że ogólnie Rossmann jest najlepszą siecią detaliczną, ale nie ma też konkurencji pod względem zaufania klientów, jakości obsługi i wyglądu sklepów. Takie są wyniki opublikowanego w lutym najnowszego rankingu Retail Preposition Index 2019 przygotowanego przez firme doradczą OC&C Strategy Consultans. Jesteśmy też najbardziej rozpoznawalną marką wśród wszystkich sklepów w Polsce (badanie YouGov BrandIndex opublikowane w lutym 2020 przez agencję badań marketingowych Inquiry) czy Top Marką pod względem pozytywnych publikacji w badaniu branżowego, dziennikarskiego dwumiesięcznika „Press”. Od 10 lat otwieramy sklepy w małych miejscowościach, tam, gdzie widzimy potencjał do działania. Nie walczymy jednak z lokalnymi drogeriami, one są naturalnym elementem rynku.

Jakie największe wyzwania Pańskim zdaniem będą teraz czekały branżę drogeryjną? Czy koronawirus bardzo wpłynie na jej funkcjonowanie w najbliższych miesiącach, a jeśli tak, to w jaki sposób?

Na razie z pewnym przerażeniem patrzę na to, jak poluzowaliśmy sobie wszyscy rygory bezpieczeństwa – chodzenie bez masek staje się normą, tymczasem epidemiolodzy ostrzegają przed jesiennym nawrotem epidemii. Przed całym handlem stoją te same wyzwania – jak głębokie będzie spowolnienie gospodarcze i jak szybko nastąpi odbicie. Nie pokuszę się o podanie jakichś precyzyjnych prognoz, bo dzisiaj to byłoby wróżenie ze szklanej kuli. Obroty na pewno wzrosną po powrocie dzieci do szkół i masowym powrocie pracowników z home office – wtedy klienci znów zaczną robić zakupy w centrach miast, dziś raczej opustoszałych. Natomiast rzeczywiste odbicie w handlu nastąpi dopiero po definitywnym ustaniu zagrożenia zakażenia wirusem.

Wywiad został opublikowany w lipcowym wydaniu “Poradnika Handlowca”.