Świat FMCG boryka się z rosnącą inflacją

Aktualności

Świat FMCG boryka się z rosnącą inflacją

05 maja 2022

W wywiadzie dla PAP Krzysztof Pawiński, Prezes Maspexu zapowiada kolejny podwyżki cen żywności. — Mamy obecnie 12% inflacji konsumenckiej i blisko 20% producenckiej – jesteśmy już konfrontowani z wyższymi kosztami zaopatrzenia, a jeszcze nie zostało to przełożone na ceny produktu finalnego — powiedział. 

Inflacja to problem, który dotyka nie tylko konsumentów, ale także producentów. Prezes Maspexu w wywiadzie przyznał, że rosnące koszty to jeden z największych problemów jego biznesu. Co więcej, Krzysztof Pawiński zwraca uwagę na to, że inflacja producencka przewyższa konsumencką. 

Prezes firmy, do której należą między innymi takie marki jak Kubuś, Tymbark, czy Lubella zapowiedział kolejne podwyżki. — Jesteśmy po podwyżkach cen naszych produktów. Pierwszą przeprowadziliśmy w październiku 2021 r., mieliśmy już podwyżkę w marcu, kolejna będzie w lipcu. Chcielibyśmy, żeby to była ostatnia runda, ale wszystko wskazuje na to, że należy się przygotować jeszcze do jesiennych podwyżek – mówi. 

Jak dodaje w rozmowie z PAP — Nie spodziewam się zmniejszenia presji inflacyjnej ze strony produktów rolnych, które są dla nas podstawowym surowcem. Będziemy mieli nowe zbiory, nową rundę w zaopatrzeniu w artykuły rolne, ale nie oczekuję, że będą one tańsze skoro rolników dotknęła również mocno inflacja. Nawozy zdrożały trzykrotnie, paliwo kilkadziesiąt procent. 

Krzysztof Pawiński nie spodziewa się zmniejszenia presji inflacyjnej ze strony produktów rolnych będących podstawowych surowcem firmy Maspex. – Będziemy mieli nowe zbiory, nową rundę w zaopatrzeniu w artykuły rolne, ale nie oczekuję, że będą one tańsze skoro rolników dotknęła również mocno inflacja. Nawozy zdrożały trzykrotnie, paliwo kilkadziesiąt procent – dodaje.  Prezes wskazuje także, że mamy do czynienia z dwoma rodzajami inflacji: podażową i popytową. Z każdą z nich trzeba walczyć inaczej. 

— Używamy jednego słowa na dwa zupełnie różne zjawiska. To, co się dzieje obecnie w Chinach: lockdown po lockdownie, zamykanie kolejnych miast (…) to zmniejszenie podaży w największej fabryce świata jaką są Chiny. Koszty zamknięcia Chin możemy odczuwać przez wiele kwartałów. Jest to inflacja podażowa, która nie ma nic wspólnego z impulsem monetarnym — powiedział Pawiński. — Z drugiej strony mamy zwiększoną ilość gotówki po okresie pomocy przedsiębiorstwom po wybuchu pandemii COVID-19 i ten pieniądz zaczyna szybciej krążyć i daje efekt większej siły nabywczej, która teraz jest redukowana przez wzrost cen — dodał.

źródło: businessinsider.com.pl