Z Krzysztofem Kamińskim, Dyrektorem Operacyjnym sieci Netto w Polsce rozmawiamy o procesie konwersji sklepów Tesco, wyzwaniach, które za nim idą, a także dalszych planach odnośnie formatu 3.0 oraz otwierania placówek w mniejszym formacie. Rozmowa została opublikowana w sierpniowym wydaniu “Poradnika Handlowca”.
Nikodem Pankowiak: Patrząc na pojawiające się co chwilę informacje o transformacji kolejnych sklepów Tesco w placówki Netto można być pod wrażeniem tempa całego procesu. Czy faktycznie przebiega on zgodnie z planem? Czy napotkaliście po drodze jakieś problemy?
Krzysztof Kamiński: Proces przebiega zgodnie z planem, co bardzo nas cieszy, niebawem otwieramy kolejne sklepy Tesco już pod naszym szyldem i chcemy, żeby do końca roku takich placówek było ponad 150. To oczywiście skomplikowany proces i jesteśmy świadomi, że pewne trudności mogą się pojawić, ale póki co nie napotkaliśmy na takie, które wpłynęłyby na nasze plany w jakikolwiek sposób – wszystko idzie tak, jak założyliśmy.
To największy od lat proces transformacji jednej sieci w inną…
Pamiętam wiele różnych integracji na przestrzeni lat na polskim rynku – 20 lat temu graczy w świecie handlu było znacznie więcej. Jestem jednak przekonany, że to najbardziej skomplikowana i największa, a już na pewno jedna z największych operacji w historii handlu w Polsce. Gdy kilka lat temu sklepy Real były przejmowane przez Auchan, naszym konkurentom mogło być o tyle łatwiej, że były to homogeniczne sieci, ze sklepami jednego formatu.
A jak wygląda to dostosowywanie formatu sklepów Tesco do Netto? Tutaj sytuacja przynajmniej w niektórych przypadkach może być dość skomplikowana.
Naszym docelowym formatem jest ten, w którym obecnie operujemy – czyli do 1000 m2. Taki jest nasz plan – chcemy, aby sklepy, które rebrandujemy, również operowały w takiej powierzchni. Większość przejętych placówek bardzo odpowiada nam pod kątem powierzchni, ale są i takie o większym metrażu około 2000 m2, czyli tzw. hipermarkety kompaktowe. Sklepy tego typu co do zasady zmniejszamy, a pozostałą powierzchnię wynajmujemy naszym partnerom. Są też placówki większe, dawne hipermarkety i tutaj tak naprawdę wciąż trwają analizy – jest możliwe, że w niektórych z tych lokalizacji nie będziemy operować, ponieważ nie spełniają one warunków, by otworzyć w nich sklep dyskontowy o preferowanej powierzchni.
Na początku naszej rozmowy wspomniał Pan o rebrandingu 150 sklepów do końca roku. Kiedy natomiast chcecie zakończyć cały proces?
Planujemy, aby dla 90% lokalizacji zakończył się on w maju 2022 r., jednak w tym momencie skupiamy się przede wszystkim na tym, by do końca roku faktycznie doprowadzić do rebrandingu tych ponad 150 sklepów, o których już mówiłem i kontynuować ten proces od początku przyszłego roku. W przypadku niektórych lokalizacji może to jednak potrwać nieco dłużej.
A czy cała ta operacja rebrandingu sklepów Tesco wpłynęła też w jakiś sposób na plany Netto dotyczące otwierania kolejnych sklepów powstających „od zera”? Czy musieliście zrewidować Wasze założenia?
Tak, musieliśmy. W tym roku, wg aktualnego planu, otwieramy ok. 10 nowych sklepów, w przyszłym roku te nowe otwarcia również nie będą tak zintensyfikowane, jak planowaliśmy wcześniej. Zakładamy jednak, że po zakończeniu całego procesu integracji będziemy w stanie otwierać więcej sklepów, w ciągu 2-3 lat będziemy w stanie przyspieszyć i osiągnąć poziom 30-40 otwarć nowych sklepów rocznie. Obecnie jednak rebranding placówek po Tesco pochłania bardzo dużo zasobów i na nim się skupiamy.
Wszystkie nowo otwierane sklepy Netto działają w formacie 3.0. Wciąż jednak macie sporo sklepów, które w nim nie funkcjonują. Kiedy zaczną?
Proces konwersji własnych sklepów, które nie funkcjonują jeszcze w formacie 3.0, także musieliśmy wstrzymać. To ok. 250 placówek, które w przyszłości oczywiście zamierzamy również dostosować do tego formatu, ponieważ przynosi on oczekiwane efekty i jest naszym priorytetem. Po zakończeniu procesu rebrandingu sklepów Tesco ok. 2/3 placówek w naszej sieci będzie funkcjonowało w koncepcie 3.0 i jesteśmy zdecydowani, aby dokonać wtedy transformacji także pozostałych sklepów.
Z tego, co Pan mówi, można wywnioskować, iż w Netto zastosowano taktykę „wszystkie ręce na pokład” i cała sieć skupia się na konwersji sklepów Tesco. Tempo tego procesu pokazuje, że byliście na nią gotowi, a tymczasem UOKiK wciąż nie podejmował finalnej decyzji. Czy pojawił się moment zwątpienia i myśli, że ta szumnie zapowiedziana transakcja może jednak nie dojść do skutku?
Regulator rządzi się swoimi prawami, ma swoje terminy, więc jedyne, co nam pozostawało, to czekać na decyzję. W mojej ocenie jednak ten okres oczekiwania nie odbiegał szczególnie od innych transakcji, nawet mniejszych, które UOKiK akceptował. Czekając na decyzję Urzędu spodziewaliśmy się, że ostatecznie będzie ona pozytywna i taka też była.
Wraz z placówkami Tesco do Netto dołączyli także dotychczasowi pracownicy brytyjskiej sieci. Czy większość z nich utrzyma zatrudnienie i jak wygląda proces wdrażania ich do Waszych standardów?
Jeżeli chodzi o pracowników sklepów i ogółem szeroko pojętego działu operacji, ten proces przebiega jednocześnie z konwersją sklepów. Okres rebrandingu sklepów wykorzystujemy właśnie na przeszkolenie pracowników i przeprowadzamy cały proces, który pomoże im przygotować się do działania w nowym modelu operacyjnym. My sami przygotowywaliśmy się do tego intensywnie, zaczynając od rewizji naszych procedur, odświeżenia całego zestawu procesów operacyjnych. Na tej podstawie przygotowaliśmy plany szkoleń dla wszystkich pracowników sklepów oraz dla zespołów regionalnych. Odbywają się one wtedy, gdy do rebrandowanych sklepów wkraczają ekipy budowlane.
A skoro już jesteśmy w temacie pracowników, chciałbym serdecznie podziękować wszystkim koleżankom i kolegom z obu zespołów za ich ogromne zaangażowanie i entuzjazm. Praca, którą wykonują jest fantastyczna i to dzięki nim cała integracja sklepów Tesco jest możliwa.
Wcześniej wspomniał Pan o sklepach o dużej powierzchni, ale otworzyliście niedawno w Szczecinie pierwsze Netto w mniejszym formacie, swego rodzaju hybrydę dwóch ulubionych formatów klienta wielkomiejskiego – dyskontu i convenience. Czy to jednorazowy eksperyment, czy macie już plany na kolejne?
Mamy plany, aby otworzyć kilka podobnych sklepów w dużych miastach. Ta pierwsza placówka to swego rodzaju test, za pomocą którego chcemy sprawdzić, czy ta koncepcja jest dla nas atrakcyjna. Póki co, wyniki tego sklepu w Szczecinie są zachęcające. Wydaje się, że jest to atrakcyjny format, dający możliwość dotarcia do klientów w miejscach, w których nas w tym momencie nie ma, czyli w centrach dużych i średnich miast. Coraz trudniej tam o znalezienie lokalizacji pozwalającej na otwarcie pełnoformatowej placówki.
Po przejęciu biznesu Tesco wchodzicie na nowy poziom jeśli chodzi o liczbę placówek. W całej Polsce sklepów Netto będzie niewiele mniej niż tych Lidla. Czy w związku z tym planujecie większą medialną ofensywę, aby lepiej zaprezentować się klientom – także tym, którzy do tej pory mogli Was nie znać, bo dotychczas nie byliście obecni w ich regionie?
Już teraz widać naszą większą obecność medialną, również związaną z konwersją kolejnych sklepów – to nasz priorytet, aby wspierać te placówki, które ją przeszły. Mocno skupiamy się na tym, aby od strony marketingowej wspierać właśnie otwarcia sklepów. Jednym z pozytywów takiego wzrostu, który realizujemy jest to, że dzięki skali możemy uzyskać większe możliwości także w tym obszarze.