Producenci kosmetyków muszą obecnie nieco ostrożniej używać haseł takich jak „ekologiczny”, „wegański”, „hipoalergiczny” czy „nie zawiera parabenów”. Od 1 lipca na etykietach nie powinny znajdować się informacje o właściwościach artykułów, które nie są poparte stosownymi badaniami. Za ich zamieszczanie grożą kontrole i ewentualne kary finansowe.
Z początkiem miesiąca zaczęły mieć zastosowanie załączniki III i IV Dokumentu Technicznego Komisji Europejskiej w sprawie oświadczeń dotyczących produktów kosmetycznych oraz nowych zasad określania poprawności stosowania deklaracji „free from” („nie zawiera”/ „wolny od”) i „hipoalergiczny”. W praktyce oznacza to, że wiele marek zmuszonych było do zmian etykiet swoich produktów. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili narażeni są na kontrole odpowiednich organów, które weryfikować będą wdrażanie podyktowanych ustawą zmian.
To, czy dany producent musiał zmodyfikować opakowania kosmetyków zależało od tego, w jaki sposób do tej pory posługiwał się oznaczeniami „free from” oraz „hipoalergiczny”. Warto dodać, że powinien przy tym zwrócić uwagę także na takie czynniki jak percepcja konsumentów, zachowanie konkurencji oraz poparcie przekazywanych danych badaniami.
– Jeśli zmiany na etykietach i w komunikacji rzeczywiście były konieczne, to powinny zostać wprowadzone do 1 lipca 2019 r. Obecnie producenci powinni z wysoką ostrożnością posługiwać się m.in. hasłami „nie zawiera parabenów”, „nie zawiera barwników”, „nie zawiera konserwantów”, „ekologiczny”, „wegański”, „naturalny” jeżeli nie będą one poparte odpowiednimi badaniami oraz dowodami. Warto podkreślić, że co do zasady nie mogą oni stosować hasła „hipoalergiczny” – dr Joanna Uchańska, Managing Associate Działu Life Science & Healthcare w Kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Nieprawdziwe informacje nie powinny, w myśl nowych przepisów, pojawiać się zarówno na etykietach, jak i w komunikacji produktów, w tym w reklamach.
Foto: Pixabay