Współczesne sklepy detaliczne to dziś miejsca, w których klient nie tylko realizuje zakupy, ale także odbiera i nadaje przesyłki, wypłaca pieniądze, opłaca rachunki. Może też zamówić gorącą albo mrożoną kawę i ciepłe przekąski. To właśnie kącik gastronomiczny przyciąga do sklepów najwięcej klientów – osób spieszących do pracy, szkoły, urzędników szukających szybkiego lunchu, młodzież, która z kubkiem napoju idzie na spacer bądź imprezę. Ta opcja dodatkowej usługi w sklepie jest coraz popularniejsza i dotyczy nie tylko sieci handlowych.
Wygospodarowanie stosunkowo niewielkiej części powierzchni sklepu na kącik gastronomiczny to bardzo dobry pomysł. Wystarczy przeanalizować jego funkcjonowanie na terenie stacji benzynowych. Przekąski typu „to go” (hot-dogi, burgery, lody, ciastka, napoje zimne i ciepłe, które można wziąć w rękę) nie tylko spotkały się z wielką aprobatą podróżujących, ale też wyraźnie zwiększyły obroty obiektów. Natomiast koncepcję kącika gastronomicznego w sklepach przetestowały placówki globalnych brandów na całym świecie, także w Polsce. Warto zauważyć rosnącą popularność tego konceptu.
Inwestycja na miarę potrzeb i możliwości
Inwestycja w kącik gastronomiczny w sklepie nie musi być kosztowna. Jak podają producenci wyposażenia dla placówek handlowych, można spróbować umeblować go już za kilka tysięcy złotych. Jest też opcja zakupu mebli z tzw. drugiej ręki. Część wyposażenia, jak np. lodówki, można pozyskać od producentów serwowanych w nim produktów, np. lodów i napojów, za pośrednictwem ich przedstawicieli handlowych. Podobnie rzecz się ma z ekspresami do kawy. Do kosztów zakupu mebli i niezbędnych urządzeń służących do przygotowania takiego kącika, należy doliczyć zwiększony pobór energii elektrycznej (urządzenia wytwarzające ciepło i chłód pobierają jej najwięcej) oraz koszty zatrudnienia obsługi. Szacuje się jednak, że taki kącik gastronomiczny jest w stanie zwiększyć obrót sklepu nawet o 25%!
Opcja ta wydaje się więc warta zainteresowania. A najlepszy moment na jej przetestowanie jest właśnie teraz, latem, gdy większość klientów spieszy nad wodę albo do swoich zajęć i chcąc zaoszczędzić na czasie, kupuje przekąski, lunch, napoje właśnie w punkcie gastronomicznym przy okazji robienia zakupów.
Idea zza oceanu – popularna na całym świecie
Warto zauważyć, że obecnie powoli zacierają się tradycyjne podziały na kategorie w handlu. Jeszcze do niedawna np. dyskont definiowany był jako sklep „o najpłytszym asortymencie, usługi są tutaj zredukowane do poziomu zerowego, występują tu produkty szybko rotujące, płatność gotówkowa”. Dziś chociażby płatność gotówkowa staje się mniej popularna, a oferta produktowa wykracza poza katalog najpotrzebniejszych produktów. Nierzadko w dyskoncie oferowany jest asortyment znanych marek. Podobnie rzecz się ma z tzw. sklepami tradycyjnymi, które coraz chętniej przekształcają się w sklepy convenience – są „wygodne”, bo zlokalizowane na terenie osiedli bloków albo domków jednorodzinnych, a więc zawsze blisko, po drodze do domu albo do pracy. Oferują produkty codziennej potrzeby w przystępnych cenach. Ich personel jest dobrze zorganizowany i wyedukowany, a przy tym miły i otwarty na klienta.
Wiele z takich placówek, by zwiększyć rentowność, wydłuża godziny otwarcia. Zwłaszcza te, które funkcjonują w kurortach lub w pobliżu ogródków działkowych, komunalnych plaż i ośrodków wypoczynkowych. Część wprowadza usługi. Motorem tych zmian jest współczesny, intensywny tryb życia konsumentów, który sprawia, że chcą oni załatwiać swoje sprawy w jak najkrótszym czasie. Od tego pędu nie są wolni także ani kuracjusze, ani wczasowicze. Czas jest tym, co obecnie jest dla nas najcenniejsze.
Koncept convenience ma swój rodowód w sieci sklepów „7-eleven” w USA. Ich pomysłodawca Joe C. Thompson założył, że powinny być otwarte od godziny 7 rano do 11 wieczorem, kiedy okoliczni mieszkańcy idą do pracy bądź wracając z niej, robią po drodze zakupy. Od godzin otwarcia wzięła się nazwa (od godziny 7.00 rano do 23.00). Koncept dynamicznie się rozwijał i dziś obecny jest w dziesiątkach krajów na świecie. Najwięcej sklepów z tym brandem (ponad 80%) funkcjonuje w Japonii, USA, Republice Chińskiej i Tajlandii oraz Norwegii. Dość powiedzieć, że sklepy z logo „7-eleven” są popularniejsze niż McDonald’s. Szczególnie dużo jest ich w Azji. Ich motto stanowi służba klientom i oferowanie im tego, czego oczekują. A skoro współczesny konsument ponad wszystko ceni swój czas i chciałby załatwić wiele spraw w jednym miejscu, stosunkowo szybko – wybiera sklepy, które mają dobrą, sprawdzoną ofertę produktową oraz pakiet usług typu wypłata gotówki, doładowanie telefonu czy właśnie kącik gastronomiczny. Przy czym, co warto zaznaczyć, cena produktów nie jest tu wiodącym warunkiem zakupowym. Klient sklepu convenience zdaje sobie sprawę z tego, że oferowany tu asortyment może być droższy niż w innych placówkach handlowych. Ale w takim sklepie można coś przekąsić, by nie wchodzić głodnym między sklepowe regały i nie ulegać pokusom kupowania na zapas, albo przy wyjściu z placówki wziąć coś na ząb czy do picia. W miastach o charakterze turystycznym to właśnie w tego typu sklepach wczasowicze poszukują „ratunku”, gdy nagle okazuje się, że czegoś im brakuje do jedzenia, picia, papierosów czy innych produktów pierwszej potrzeby. Oferując przekąski, kanapki na zimno i ciepło oraz napoje, branża FMCG nieuchronnie wkracza w obszary do tej pory zarezerwowane dla HoReCa.
Od czego zacząć, by przetestować rynek i określić potrzeby klienta?
Dlaczego kącik gastronomiczny warto przetestować właśnie teraz? Bo można zacząć od sprzedaży kawy i porcjowanych ciasteczek albo lodów. Warto zainspirować się rozwiązaniami, które zastosowali inni przedsiębiorcy i dzięki wprowadzonej innowacji osiągają dodatkowe zyski. Ogródki letnie przed swoimi sklepami już od kilku lat stawiają sieci, a także sklepy tradycyjne.
– Rzeczywiście, ogródki letnie to coś, co nas wyróżnia na tle innych. Pomysł powstał kilka lat temu, będąc odpowiedzią na słabe obroty w niedzielę. Lody produkowane przez nas, zaczęły przyciągać dużą liczbę klientów także w tygodniu – mówił Dawid Włodek, właściciel sieci „Kaprys” i wskazał, że lodziarnie znacznie poprawiają marżowość sklepu. Taki jest też cel lodziarni, kawiarni czy kącika gastronomicznego w sklepie – zainteresować potencjalnych klientów, przekonać do oferty, czyli serwować szybko smaczne przekąski i dania. Jakość stosunkowo krótkiego menu wyraźnie przekłada się na zyski z jego funkcjonowania. Marża w takim miejscu jest wyższa niż w sklepie, może wynosić nawet kilkanaście procent i więcej, a na samą kawę – kilkadziesiąt procent. Możemy się o tym przekonać, wchodząc do najbliższej kawiarni, gdzie nie dostaniemy kawy za mniej niż 10 zł (poza espresso), bo jej cena oscyluje w granicach 20 zł.
Pomysł „wyprowadzenia” kącika gastronomicznego do ogródka jest trafiony, jednak pod pewnymi warunkami.
– Ogródki planujemy otwierać tylko w wybranych lokalizacjach, głównie w takich, gdzie będzie na to pozwalała infrastruktura, a przepływ ludzi zagwarantuje sprzedaż około 300 lodów dziennie w słoneczną pogodę – wskazywał Dawid Włodek.
Bo dobra lokalizacja, najlepiej w ciągu komunikacyjnym, to gwarancja dużej sprzedaży, a więc sukcesu. Przed postawieniem ogródka należy jednak zapoznać się z obowiązującymi w tej kwestii przepisami, związanymi m.in. z prawami własności do terenu, na którym chcemy go postawić. Jeśli teren znajduje się w prywatnych rękach, po odnalezieniu właściciela bądź zarządcy, konieczna będzie stosowna umowa najmu. W przypadku, gdy ogródek miałby zająć część szerokiego, publicznego chodnika (albo podwórka), należy skontaktować się z jego zarządcą, którym najczęściej jest specjalny wydział miasta bądź spółka komunalna (zarząd dróg miejskich, zarząd mienia komunalnego i in.). Wówczas w grę wchodzić może zajęcie pasa drogowego. Zasady zajęcia pasa drogowego drogi wewnętrznej lub publicznej regulują ustawa z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych oraz rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 1 czerwca 2004 r. w sprawie określenia warunków udzielania zezwoleń na zajęcie pasa drogowego, a także uchwały rad miejskich poszczególnych miast i stosowne rozporządzenia ich prezydentów. Opłaty w miastach całej Polski są bardzo zróżnicowane i zależą przede wszystkim od lokalizacji danego terenu. Najwyższe stawki są zazwyczaj w centralnej, zabytkowej strefie miast. A tu klientami są nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale przede wszystkim turyści. Stąd wniosek, że można liczyć na dobry obrót od rana do wieczora, a także w dni wolne od pracy.
Menu kącika gastronomicznego
Lody, ciastka, kawa, herbata i zimne napoje to dobra oferta na okres testowy. Do sprzedaży tych produktów nie jest potrzebne ani szczególnie dużo miejsca, ani wykorzystanie energochłonnych urządzeń jak np. lodówki. Do przygotowania kawy można wykorzystać opcje najmu ekspresu od firmy dostarczającej ziarno. Warto przy tym postawić na taką markę kawy, która nie jest dostępna w pobliżu naszej placówki, jest doskonała smakowo i oferowana w korzystnej cenie (ostatnio wahania cen kaw zmieniały się dość szybko, był czas, że na światowych rynkach spadały nawet o 10-20%).
W ofercie jednej z sieci pojawił się kostkowany lód w kubkach, do którego można dokupić dowolny napój. W upalne dni to hit, z którego korzystają zwłaszcza młodzi ludzie. Do kubków z lodem trafia zarówno woda, jak i gotowe drinki bezalkoholowe oraz alkoholowe (w przypadku których należy pamiętać o sprawdzeniu dowodu tożsamości), a także kawa, która w mrożonej wersji może być atrakcyjną ofertą dla wielu jej smakoszy.
Menu sklepu nie musi być obszerne. Przygotowanie na ciepło danej kanapki, hot-doga czy burgera nie zajmuje więcej niż kilka minut. Ważne są także korzystne promocje – na przykład za zakup zestawu płaci się mniej niż za pojedyncze produkty. Olbrzymią rolę w intensyfikacji sprzedaży odgrywa specjalna aplikacja, dzięki której klienci zbierają punkty. To szczególnie ważne dla młodych, uczących się ludzi, którzy nie dysponują dużymi pieniędzmi, a gustują w tzw. fast foodzie typu kanapki, panini, hot dogi, burgery. Tym samym czują, że są gratyfikowani za ich konsumencką lojalność.
Jednak w sklepie detalicznym czy nawet małej sieci takich sklepów nie jesteśmy w stanie ani wprowadzić obszernego menu, ani tym bardziej aplikacji. Należy podejść jak najbardziej racjonalnie do tego zamysłu i opracować menu krótkie, ale takie, by każdy klient placówki mógł znaleźć w nim coś dla siebie. Z pomocą przychodzą tu przedstawiciele handlowi producentów dań gotowych, którzy w ofercie mają przekąski i dania dla „mięsożerców”, jak i dla wegetarian, a także posiadają wiedzę, które produkty cieszą się zainteresowaniem w kącikach gastronomicznych innych sklepów.
Pamiętajmy, że nic tak nie przyciąga konsumenta jak zapach, który wpływa na nasze emocje, nastrój, reakcje fizjologiczne i decyzje zakupowe. Kawoszy do kącika gastronomicznego przyciągnie zapach świeżo palonej kawy, zgłodniałych – woń przypieczonego mięsa czy kiełbasek. Rozważyć jednak trzeba, czy z drugiej strony tego typu zapachy nie będą przeszkadzały niektórym klientom, a także obsłudze sklepu?
Podjęcie decyzji o wprowadzeniu do sklepu opcji kącika gastronomicznego nie jest sprawą łatwą, bo związana jest ona nie tylko z kosztami, które można przeanalizować i oszacować, ale też z komfortem pracy i zakupów. Wydaje się jednak, że handel nieuchronnie zmierza ku temu, by wejść w kompetencje rynku HoReCa i zawłaszczyć dla siebie choćby część klientów siostrzanej branży. Dużym, jak „7-eleven”, Żabka czy IKEA to się opłaca, a co ze zdecydowanie mniejszymi sieciami i pojedynczymi placówkami handlowymi? Warto przetestować, by się tego dowiedzieć.
Beata Marcińczyk