Jerzy Owsiak dla “PH”: FMCG łączy się we wspólnej idei

Jerzy Owsiak dla “PH”: FMCG łączy się we wspólnej idei

24 stycznia 2025

Rozmowa z Jerzym Owsiakiem, Założycielem i Prezesem Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, pomysłodawcą i organizatorem corocznego Finału WOŚP oraz Pol’and’Rock Festival. Wielki Finał odbędzie się już w niedzielę 26 stycznia br.

Klaudia Walkowiak: Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy powstała 33 lata temu. Co było dla Pana największą inspiracją do założenia fundacji?

Jerzy Owsiak: 32 lata temu, Finał organizowany w TVP, a dokładnie w Dwójce, był przedłużeniem programu, który prowadziłem – „Róbta, co chceta, czyli rockandrollowa jazda bez trzymanki”. To był pomysł na zebranie pieniędzy na zakup ważnego urządzenia dla Centrum Zdrowia Dziecka, płucoserca. Byliśmy przekonani, że obecność w telewizji to dobra metoda, aby taką zbiórkę publicznie przeprowadzić. Było jednak o tyle trudno, że telewizja miała wolne mocne przerobowe tylko w zimę. I ten zimowy charakter Finału stał się cechą charakterystyczną i znakiem firmowym. Dziś jest trudnym do pomyślenia, że miałoby to być np. w środku lata. Efekty tego Finału, czyli zebrane środki, które pozwoliły kupić sprzęt nie tylko do CZD, ale także do 5 kolejnych ośrodków kardiochirurgii dziecięcej w Polsce, nakręciły nas na pomysł, aby akcję powtórzyć i zarejestrować fundacyjny byt.

W tym roku WOŚP gra dla onkologii i hematologii dziecięcej. W jaki sposób wybierają Państwo cele medyczne na kolejne edycje?

Zacznę od tego, że nawet czytelnicy Waszego miesięcznika mogą przesyłać do nas swoje pomysły i proszę mi wierzyć, że w ciągu ponad 30 lat wielokrotnie był to ważny głos w wyborze celu Finału. Przez cały rok sprawdzamy, co w trawie piszczy, śledzimy bardzo dokładnie polską opiekę zdrowotną i mam tu na myśli nie tylko to, co dzieje się w obszarze noworodków, niemowląt i dzieci, ale także w obszarze wszystkich Polaków, również tych bardzo wiekowych. Stąd mamy bazę do burzy mózgów, w której bierze udział Fundacja, lekarze, wszyscy ci, którzy są związani z medycyną. Do tego dochodzą informacje ze szpitali i to składa się na coraz bardziej wyraźny cel kolejnej zbiórki, czyli powtarzający się problem, jaki należy rozwiązać. Tak było choćby z płucami po pandemii, które można dzięki naszym super zakupom diagnozować, leczyć oraz rehabilitować. Ten Finał dotyczył wszystkich nas Polaków. Tak samo obecny Finał – onkologia i hematologia dziecięcia – to odpowiedź na pytania wszystkich tych, którzy leczą dzieci, czy możemy sięgnąć po najnowsze rozwiązania technologiczne, aby jeszcze skuteczniej leczyć najmłodszych. Nigdy nie planujemy Finałów na kolejne lata, zawsze są one naszym gorącym, bardzo aktualnym przemyśleniem.

Wiele firm FMCG angażuje się w akcję pomocową, promując WOŚP w swoich kampaniach. Czy są zasady lub kryteria, które muszą spełniać te firmy, aby ich współpraca była zgodna z misją fundacji?

Po raz trzeci na rynku piekarniczym pojawiła się „Finałówka”, czyli bułka o specjalnym składzie, której recepturę stworzyła Piekarnia Lubaszka. Przez 2 lata bułka cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Do akcji dołączają nie tylko piekarnie Lubaszka, lecz także wszystkie inne chętne punkty w całej Polsce. Patent jest prosty – należy się do nas zgłosić. Są też firmy, jak Dawtona, z którą związujemy umowy współpracy na kilka lat. Taka umowa to już poważna relacja i zobowiązania obu stron. Tu także po prostu trzeba dać znać Fundacji, która nie ze wszystkich takich propozycji współpracy korzysta. Chcę również podkreślić, że umowy o współpracę czy sponsoringowe są dla nas istotne, bo pozwalają dysponować funduszami niezbędnymi do organizacji Finału czy Pola’and’Rock Festival. Reasumując, proszę wysłać propozycję – na każdą odpowiadamy.

Czy zauważają Państwo zmianę w zaangażowaniu firm FMCG na przestrzeni lat? Coraz częściej w korporacjach branży spożywczej oraz drogeryjnej pojawiają się młodzi pracownicy z tzw. pokolenia Z. Jakie zmiany, jeśli chodzi o ich udział w WOŚP, były najbardziej widoczne w ostatnich edycjach?

Finałówka” i Dawtona to najlepszy przykład innego myślenia w proponowaniu różnego rodzaju współprac. W przypadku bułki to ogromna mobilizacja całej firmy dla jednego wydarzenia, która niesie za sobą ogrom satysfakcji. W przypadku Dawtony daje się wyczuć, że ta polska rodzinna firma, działająca od wielu lat, oddała stery młodym. Tu najbardziej odczuwamy rodzaj porozumienia, a przede wszystkim zrozumienia, na jakich polach działamy i jak możemy komunikować naszą współpracę. To chociażby projekty graficznie specjalne dedykowanych nam wyrobów – etykiety, nakrętki – które są w całości przez nas projektowane i to bywa warunkiem współpracy. Podobnie projektujemy opakowania herbaty, chipsów, różnych napojów, odzieży i chemii gospodarczej. Zależy nam, aby coś, co ma na sobie nasze serduszko, było wyraziste, rozpoznawalne. Nie zdarza nam się, aby serduszko było tylko naklejką na gotowy wyrób.

Jakie korzyści czerpie WOŚP ze współpracy z polskimi i zagranicznymi sieciami handlowymi? Czy widzi Pan potencjał dla większej współpracy z nimi?

Jesteśmy jednymi z niewielu w obszarze rynku, nie tylko w Polsce, którzy dwie podobne, a tym samym konkurencyjne, sieci handlowe łączą we wspólnej idei grania. Tak stało się z Biedronką i Lidlem. Dla nas to ogromne wyzwanie, ponieważ ilość artykułów dedykowanych Finałowi jest spora i wszystko musimy dużo wcześniej – pełnia lata – zaprojektować. To bardzo konkretne wsparcie. Robimy wszystko, aby dla przyjaciół Orkiestry stworzyć kolorową przestrzeń do zdobywania różnych gadżetów – czapek, magnesów, kalendarzy. Nic nie może być takie same. Na 33. Finał przygotowaliśmy dwie mocno różniące się szaty graficzne. Sami jesteśmy ciekawi, jaki to będzie miało odbiór. Jeszcze raz podkreślę – jest to duże wyzwanie logistyczne, aby to wszystko dużo wcześniej przygotować. Mamy tu bardzo precyzyjny kalendarz działań, a robiąc to od kilku lat, dużo się nauczyliśmy, współpracując z dużymi sieciami. Dla mnie samego to ogromna przyjemność, gdy widzę nasze produkty – bardzo kolorowe i bardzo dobrego gatunku.

Czy istnieje historia związana z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, która szczególnie zapadła Panu w pamięć?

Pierwszą Coca-Colę w Polsce wypiłem w sklepie za Żelazną Bramą, tzw. handel uspołeczniony. To było przy ulicy Chłodnej, gdzie stało też moje liceum. Cola była produkowana w nieistniejącym już browarze, też przy ulicy Chłodnej. Wypiliśmy z rzędu 4 czy 5 butelek, smakowaliśmy i byliśmy zachwyceni, że ten zakazany owoc wreszcie można kupić. Był w sklepach w specjalnie formowanych butelkach. Kto by pomyślał, że kilka dekad później polska Coca-Cola zaproponuje mi, aby zrobić projekt puszki na nasz Najpiękniejszy Festiwal Świata. Przez całe życie byłem przekonany, że takie projekty wychodzą spod ręki wielkich firm i korporacji. Powiedziano mi wtedy, że nie mogę w projekcie użyć koloru czarnego. Nie wiem, czy zapomniałem, czy tylko taki mi się podobał, ale zrobiliśmy czarne tło, a na nim masę kolorów. Było tak krótko do festiwalu, że ekipa polskiej Coca-Coli była przerażona, ale nie miała wyjścia i wysłała ten projekt do Atlanty, a Atlanta migiem odpisała, że to świetny produkt. Nie ten jeden raz, ale kolejny i kolejny rok projektowałem z naszą ekipą wyjątkowe puszki Coca-Coli. Kiedy ją piłem na Chłodnej, nigdy bym w taką opowieść nie uwierzył.