Jan Maria Rokita: Handlowcy nie mogą stracić na recyklingu

Gospodarka

Jan Maria Rokita: Handlowcy nie mogą stracić na recyklingu

W lipcu 2021 r. mija termin, w którym państwa Unii zobowiązane są wprowadzić w życie tzw. dyrektywę “Single-Use Plastics”, która zakłada recykling 77% opakowań plastikowych w roku 2025, i aż 90% w roku 2029. To całkiem nieodległe terminy, a Polska jest dziś na szarym europejskim końcu – pisze w swoim kwietniowym felietonie dla “Poradnika Handlowca” Jan Maria Rokita.

Dopiero gdy parę lat temu zamieszkałem na podbieszczadzkiej wsi, pojąłem, jakim przekleństwem są zużyte opakowania. Tu, gdzie mieszkam, trudno znaleźć taką gminną drogę, zarośla albo zagajnik, gdzie nie leżałyby rozrzucone plastikowe butelki i puszki po piwie. Na wsi wyrzuca się je na pobocze drogi i z reguły nikt tego nie sprząta. Owszem, działa odbiór śmieci z prywatnych domów, a także zbiórka szklanych butelek, z sukcesem prowadzona – bez udziału państwa – przez producentów piwa. W tym prywatnym systemie uczestniczy już około siedem tysięcy sklepów, a jego organizatorzy twierdzą, że 90% szklanych butelek w Polsce ma swoje “drugie życie”. Patrząc na realia, ta liczba wygląda zbyt optymistycznie. Ale co najważniejsze, o wiele łatwiej wprowadzić w handlu kaucję i odbiór szklanych butelek nadających się do wielokrotnego użytku, niźli zbudować tzw. “system depozytowy” dla wymagających recyklingu opakowań z plastiku i aluminium. To jest przedsięwzięcie dużo droższe, a przede wszystkim niemożliwe bez zasadniczej roli państwa.

Od tego roku Polska płaci kary z powodu niespełniania unijnych wymogów recyklingu. W lipcu 2021 r. mija termin, w którym państwa Unii zobowiązane są wprowadzić w życie tzw. dyrektywę “Single-Use Plastics”, która zakłada recykling 77% opakowań plastikowych w roku 2025, i aż 90% w roku 2029. To całkiem nieodległe terminy, a Polska jest dziś na szarym europejskim końcu. Minister środowiska Michał Kurtyka zapewniał jakiś czas temu, iż najpóźniej w czerwcu w Sejmie pojawi się ustawa o “systemie depozytowym”, ale ostatnio można było w gazetach przeczytać, iż rzecz może się znów odwlec aż do końca roku. Wygląda na to, że kłopoty ze sprzecznymi interesami przy tworzeniu “systemu depozytowego” są tak duże, że rząd woli tolerować brud na polskiej prowincji i płacenie kar do Brukseli, niźli pospieszyć się ze zrobieniem tego, co w innych krajach zostało zrobione już parę lat temu.

Plastikową puszkę Pandory otworzyło teraz PSL, które wykorzystując impas rządu, z hukiem ogłosiło swój projekt ustawy o zbiórce opakowań. I od razu wybuchł wokół tego projektu spór. PSL chce bowiem ograniczyć pobieranie kaucji tylko do sklepów wielkopowierzchniowych, stawiając w nich bardzo drogie “recyklomaty”, ale za to objąć recyklingiem niemal wszystkie opakowania, także szklane butelki po alkoholach. Trudno nie zgodzić się z zarzutem, że wyeliminowanie z góry małych i średnich sklepów czyni w polskich warunkach cały projekt dość bezsensownym. Wiadomo przecież, że ogromna część napojów w plastiku i piwa w puszkach sprzedaje się w małych sklepach, np. na osiedlach czy w miastach turystycznych.

Ale szybkiego rozstrzygnięcia wymagają dwa ważniejsze pytania. Po pierwsze, czy system będzie organizowany przez państwo (jak w Chorwacji), czy tylko pod nadzorem państwa przez biznes producentów napojów i opakowań (jak w Finlandii). Polscy producenci uważają, że zrobią to efektywniej niż administracja. I zapewne mają rację. Najwięcej konfliktów dotyczy rzecz jasna finansowania operacji, której koszt pójdzie w miliardy złotych. Sporą część pokryją ci, którzy dalej będą śmiecić (bo oni nie odbiorą swojej kaucji) oraz dochody ze sprzedaży recyklingowanego plastiku (który – o zgrozo! – teraz producenci butelek importują z Niemiec). Ale już dziś wiadomo, że to nie wystarczy. Do walki ze zużytymi opakowaniami będą musieli dopłacić ich wytwórcy i producenci napojów. Ile i na jakich zasadach – to absolutnie kluczowa decyzja. Z perspektywy handlowców najważniejsze jest to, aby koszty, jakie będą musiały zostać poniesione także w sklepach, zostały w całości handlowcom zrekompensowane. Jeśli bowiem handel ma się podjąć pomocy w zbiórce opakowań, to nie może z tego tytułu ponosić strat. A powinien raczej mieć choćby niewielki zysk.