Kto nie zna powiedzenia „Klient nasz pan”? W Głogowie zyskuje ono nieco inne znaczenie. Osoby prowadzące sklepy nie tylko sprzedają, lecz także bywają powiernikami klientów. Wsłuchują się w ich potrzeby zakupowe oraz te życiowe. Sklep to miejsce, w którym toczą się rozmowy na najbardziej osobiste i często trudne tematy.
Głogów – jedno z najstarszych miast Polski z wielokulturową i ponad 1000-letnią historią – powitał nas przepiękną panoramą i symbolicznym różowym Mostem Tolerancji, który był dobrą zapowiedzią tego, co czekało na nas tego dnia, a o czym piszemy w dalszej części artykułu. Z mostem i jego kolorem wiąże się ciekawa historia. Do lat 90. był stalowoszary. Głogowski architekt Andrzej Leszek Szczypień postanowił pomalować jego przęsła na inny kolor. Wpadł na pomysł plebiscytu i zaproponował pięć projektów kolorystycznych, każdy w trzech odcieniach: wrzosoworóżowy – zaproponowany
przez jego córkę Natalię, żółty, niebieski, czerwony i zielony. Projekty te sporządził głogowski artysta Zygmunt Stachura. To głogowianie zdecydowali właśnie o wrzosoworóżowym kolorze. W 2005 roku konstrukcji nadano nazwę Most Tolerancji. Głogów dał się poznać jako malownicza miejscowość na Dolnym Śląsku z mnóstwem zielni i po dziś dzień odbudowywanym po zniszczeniach z czasu drugiej wojny światowej Starym Miastem. To ambitnie realizowane zadanie władz i mieszkańców odsłania coraz piękniejsze oblicze miasta.
Jazz z najwyższej półki
Przemierzając urokliwe uliczki Głogowa, natrafiłyśmy na kadr z ruinami zabytkowego kościoła Św. Mikołaja. Jego obecna gotycka bryła pozbawiona sklepień i gotyckie mury obwodowe oraz częściowo zniszczona wieża stanowią miejsce przypominające o bogatej historii miasta. Na naszą wyobraźnię działa informacja, że obecnie mury kościoła są miejscem, gdzie odbywają się koncerty muzyczne. Niegdyś miejsce to było celem poszukiwaczy skarbów, gdyż w XVII w. rozeszła się plotka o sarkofagu, który miał mieścić liczne skarby. Jeśli chodzi o muzykę, to Głogów słynie z jednego z najbardziej prestiżowych festiwali jazzowych na Dolnym Śląsku. To tu od ponad trzech dekad zjeżdżają sławni jazzmani z kraju i zagranicy. Głogowskie Spotkania Jazzowe wychowały sobie pokolenia stałych sympatyków. Ci przybywają tu z różnych stron Polski, by tych kilka jesiennych wieczorów spędzić wśród dźwięków muzyki. Jak twierdzi środowisko dziennikarskie, sympatyków tego wydarzenia nigdy tu nie zabraknie.
Mała sieć z wielkim wnętrzem
Na naszej drodze jako pierwszy pojawił się sklep Gama Społem, w którym trafiłyśmy na przyjęcie towaru. Pani Lilla, kierowniczka, zgodziła się rozmawiać z nami,
nie przestając analizować dokumentacji dostawy. Opowiada, że klientami w większości są lokalni mieszkańcy z 60-letnich okolicznych bloków. Odwiedzają ich głównie starsi ludzie. W pobliżu jest także „Mechanik” – szkoła, do której uczęszcza młodzież. To właśnie do sklepu Gama kieruje swoje kroki, by zaspokoić głód i pragnienie. Pani Lilla wspomina, że atrakcyjne dla klientów jest wydawanie gazetki. Pojawiają się w niej promocje – na przykład na koniec sezonu w niższych cenach proponuje się asortyment, który na kolejne kilka miesięcy zniknie z oferty.
W sklepie sieci Livio „Słoneczko” poznajemy panią Magdę, która na wrzesień zaopatruje się w konkretny asortyment. Jak pokazały obserwacje z poprzednich sezonów, są pewne artykuły, które cieszą się zdecydowanie większym zainteresowaniem, niż w innych miesiącach. – Kiedy zbliża się wrzesień to mamy gotowe kanapki do łapki, sałatki, granole. Z nabiału schodzą: masło, ser, twaróg, mleko, śmietany, jogurty pitne, kefiry, maślanki – wymienia pani Magda. Do jej sklepu zaglądają rodzice z dziećmi. Niebawem pojawi się tu ekspres z kawą, co z pewnością wpłynie pozytywnie na nastrój rodzin rozpoczynających dzień. Kto rano przyjdzie po bułkę, ten przy okazji weźmie również mleko, wędlinę czy ser. Pod wieczór z kolei klienci pojawiają się, by kupić alkohol: małpki i piwa, latem także bezalkoholowe. Kolejnym odwiedzonym przez nas sklepem spożywczym jest „Kajtek”. To tu pracuje pani Żaneta. – Nasz sklep jest bardzo wygodny dla starszych osób – chlebek, bułki, wędliny. To, co mamy w asortymencie, to nam schodzi. Mamy stałych klientów i pod nich zamawiamy towar – opowiada sprzedająca. Z alkoholu najwięcej sprzedaje się setek. Z kolei półka z chemią cieszy się największym zainteresowaniem w weekend, gdy pozamykane są markety, a sklep pani Żanety czynny jest w niedziele. Jeśli chodzi o przygotowania do wrześniowej gonitwy, to w „Kajtku” najwięcej schodzi drożdżówek i napojów o małych pojemnościach.
Chatka pełna sympatii
Ostatnim miejscem podczas naszej wyprawy na Dolny Śląsk jest Piastowska Chatka. Za ladą w firmowej koszulce stoi pan Piotr, który pracuje tu od zaledwie miesiąca! Jak się okazuje – wraz z żoną zainwestował w odnowienie zamkniętego tu przed rokiem sklepu spożywczego. – Klienci byli przyzwyczajeni do tego sklepu. My jesteśmy całkowicie nowymi właścicielami, przeprowadziliśmy tutaj remont. Sklep ubezpieczam, mam także kamery. Ze względu na prohibicję sklep mamy czynny w godz. 6:00 – 23:00 – mówi.
Co skłoniło pana Piotra do tego, by otworzyć własny sklep? – Jestem z zawodu kasjerem-sprzedawcą.Pracowałem w różnych miejscach, ale stawiam na małe sklepy. Pod jakim względem są one ciekawe? – Przyjdzie klient i on może porozmawiać, nie ma martwego handlu jak w supermarkecie. Do nas przychodzą ludzie i opowiadają swoje historie. Nie mają z kim porozmawiać. Poznajemy ludzkie dramaty. Wśród blokowisk zderzają się różne środowiska – opowiada pan Piotr. – Sami jesteśmy aktywni – wraz z żoną udzielamy się społecznie, pomagamy innym. Po 12 latach pracy jako opiekun osób starszych zatęskniłem za Polską. Sklep otworzyliśmy, bo lubimy kontakt z ludźmi. – dodaje. I to daje się od razu poczuć. Klientami sklepu są przede wszystkim emeryci oraz górnicy i hutnicy – ludzie dobrze sytuowani w wieku ok. 40 lat oraz powyżej 60 – dopowiada.
Sklep wyróżnia się też ofertą: można tu nabyć lokalne oranżady na kapsle w różnych smakach, a także gumy Turbo, Donald czy andruty. Jak można przeczytać w jednej z opinii na wizytówce Google sklepu: „Każdy, kto szuka słodyczy z dzieciństwa: biegnijcie do chaty piastowskiej”. Dodatkowo w sklepie pana Piotra można skorzystać z ciekawych promocji, które są wabikiem dla klientów. Przed wejściem do sklepu klientów wita spory plakat, widnieją na nim aktualne promocje na poszczególne produkty.
Klient w dobrych rękach
Osoby handlu w Głogowie zrobiły na nas wrażenie ze względu na swoją aktywną i zaangażowaną postawę. Wynika ona z sympatii do ludzi. To ona staje się motorem napędowym wszystkich działań, które wymykają się stereotypowi sprzedawcy. Pomaga wierzyć, że jest to zawód wybierany przez ludzi świadomie. A my – klienci, możemy na tym tylko zyskać.
Marta Rybko, Klaudia Walkowiak