– Mamy w mieście dużo tradycyjnych sklepów. Nie traktujemy jednak siebie jako konkurencji i utrzymujemy przyjacielskie stosunki. Klienci wybierają te sklepy, które znajdują się bliżej ich domu – zdradza w rozmowie z „Poradnikiem Handlowca” jedna z ekspedientek.
W tym miesiącu redakcja „Poradnika Handlowca” udała się do Żyrardowa – miasta położonego w województwie mazowieckim, wchodzącego w skład aglomeracji warszawskiej. Miasto znane jest między innymi z produkcji, przez Polmos Żyrardów, luksusowej polskiej wódki – Belvedere. Dawniej miasto słynęło jako stolica polskiego lnu, dziś turyści zwiedzają częściowo odnowioną dawną dzielnicę przemysłową. W mieście nad Pisią Gągoliną dobrze ma się także handel tradycyjny. I to mimo dużej konkurencji ze strony znanych dyskontów.
Przyjacielskie stosunki
W odwiedzonym przez nas mieście nie brakuje bowiem najpopularniejszych sieci dyskontów, takich jak Biedronka, Lidl czy sieci franczyzowych należących do Chorten lub Żabki. Oprócz tych najpopularniejszych sklepów, znajdziemy także wiele miejsc zajmujących się handlem tradycyjnym. Właściciele tych placówek – choć dostrzegają silną konkurencję cenową dyskontów – w większości nieźle sobie radzą na rynku. – Niektóre sieci mają atrakcyjniejsze oferty, ale mimo to ludzie wybierają sklepy tradycyjne – stwierdza Kinga Przygoda, ekspedientka w sklepie przy ul. Waryńskiego. – Mieszkańcy nie zawsze jadą na duże zakupy do tak zwanych sieciówek, jak większość osób myśli. Jest dużo ludzi, którzy przychodzą do małych sklepów i kupują wszystkie potrzebne produkty właśnie w nich – dodaje. W rozmowie z nami przyznaje również, że wraz z innymi handlowcami z Żyrardowa nie postrzegają siebie jako konkurencji. Wręcz przeciwnie – utrzymują między sobą przyjacielskie stosunki.
Podobnie uważa Piotr Kuran, właściciel sklepu spożywczego przy ul. Kościuszki, który handlem detalicznym zajmuje się od kilkunastu lat. Swój własny sklep otworzył 4 lata temu. – Znam osoby, które prowadzą sklep od 20 lat,
ciągle tak samo, ale podpowiadam im różne techniki, które mogą im pomóc w prowadzeniu biznesu i utrzymaniu się na rynku – przyznaje właściciel sklepu, który w ramach samorozwoju uczęszcza na szkolenia i uczy się od ekspertów.
Żyrardowscy handlowcy cieszą się z każdego nowego klienta, to oczywiste. Są oni jednak świadomi tego, że mieszkańcy wybierają sklepy znajdujące się blisko ich domu. Wyjątek stanowi tutaj niedziela niehandlowa. Jak wiemy, sklep w niedziele niehandlowe może być otwarty w momencie, gdy za ladą stanie właściciel lub jego najbliższa rodzina. – Pracuję w niedziele niehandlowe, dlatego przychodzi do nas więcej nowych klientów. Ciężko się pracuje tego dnia – zdradza właściciel sklepu przy ul. Kościuszki. – Przychód tego dnia jest większy niż w pozostałe dni. Odwiedzają nas zupełnie inne osoby i sprzedają się inne produkty niż w tygodniu – opowiada.
Biznes z sukcesami
Sposobów na utrzymanie stałych klientów jest wiele. Właściciel czy też sprzedawca stojąc za ladą jest w stanie poznać nawyki zakupowe regularnie odwiedzających sklep osób. Sylwia Róziecka jest ekspedientką w sklepie spożywczo-monopolowym przy ul. Henryka Sienkiewicza. W rozmowie z nami przyznaje, że do sklepu, w którym pracuje przychodzi wielu stałych klientów, którzy kupują przede wszystkim napoje alkoholowe. – Alkohol jest główną kategorią, która się u nas sprzedaje, ale zawsze przy okazji klient poprosi o coś jeszcze. Mamy nabiał, pieczywo, wędliny i słodycze. Te produkty kupują u nas wszyscy – opowiada. Z kolei klienci odwiedzający sklep przy ul. Waryńskiego wiedzą, że kiedykolwiek nie przyjdą, zawsze otrzymają świeży nabiał oraz wędliny. Niekiedy zamówione na życzenie. – Klient jest zawsze na pierwszym miejscu. Taka jest nasza dewiza – zdradza Kinga Przygoda, ekspedientka. – Bazujemy głównie na stałych klientach i chcemy zapewnić im jak najlepszą obsługę, dlatego często zamawiamy produkty na ich specjalne życzenie – dodaje. Piotr Kuran charakteryzuje się trochę innym podejściem.
Z pełną świadomością właściciel opowiada w rozmowie z nami, że jego sklep wyróżnia się przede wszystkim szerokim asortymentem. – Myślę, że żaden sklep w okolicy nie ma tylu produktów, co my. Mamy kilkaset pozycji, które sprzedają się każdego miesiąca. Sklep jest mały, ale wypełniony po brzegi – mówi. Na czym według właściciela polega sekret handlu? – Gdyby przychodzili Państwo do sklepu i codziennie byłoby w nim to samo, to prawdopodobnie poszlibyście do innego sklepu – odpowiada na nasze pytanie.
– Często zmieniamy asortyment. Czasami nawet rezygnujemy z tego, co się sprzedaje, ponieważ wiemy, że po upływie jakiegoś czasu ludziom się to znudzi. Dokoła jest dużo marketów, więc jeśli nie będziemy tak robić, to będzie nam, małym sklepom, ciężko przetrwać. Cały czas trzeba zmieniać, przekładać produkty, żeby klienci szukali i przy okazji zapoznawali się z pozostałym asortymentem – komentuje. Przepisem na sukces w wielu miejscach są także sprzedawcy. Idealnym przykładem na potwierdzenie tych słów jest jedna ze sprzedawczyń, pracująca w odwiedzonym przez nas sklepie. – Pracuję w tym sklepie od niedawna, wcześniej pracowałam kilka ulic dalej. Zauważyłam, że coraz częściej klienci z tamtego sklepu przychodzą tutaj. Nie stosujemy żadnych sztuczek, aby ich przyciągnąć. Ludzie sami decydują, do którego miejsca przyjdą na zakupy, a my traktujemy siebie po sąsiedzku. Fakt jest jednak taki, że gdy jakiś klient z innego sklepu przychodzi do nas, to mówi, że częściej będzie do nas zaglądał, ponieważ ja tu jestem – opowiada Kinga Przygoda. – To bardzo miłe. Mamy zupełnie inną relację z osobami, które nas odwiedzają niż mają osoby pracujące w dyskontach. Jesteśmy bliżej klienta niż oni – dopowiada.
Zerowa stawka VAT
Jak tylko została wprowadzona, wraz z początkiem lutego bieżącego roku, zerowa stawka VAT na żywność, stała się ona tematem wielu naszych rozmów z handlowcami. Właściciele sklepów oraz sprzedawcy z Żyrardowa, niepytani przez nas sami opowiadają o klientach, którzy przychodzą do ich sklepów, pytają o produkty, które staniały, gdzie jest informacja o zastosowaniu obniżki i jaka jest różnica cen. Niektórzy klienci idą o krok dalej i przychodzą do sklepu z paragonami z kilku miesięcy wstecz, aby móc porównać ceny. Większość osób robiących zakupy nie zauważa spadku cen w związku z zerową stawką VAT na żywność, czego dowodzi wykonany przez UCE Research i SYNO Poland dla Grupy BLIX sondaż.
Wynika z niego, że 61,5% Polaków nie zauważyło spadku cen w sklepach, a 7,9% badanych nie potrafi tego stwierdzić. Brak jasności potwierdzają głosy dochodzące do nas od osób pracujących w sklepach branży FMCG. – Jak wprowadzałem niedawno nowe ceny produktów, to każda z nich jest wyższa z zerową stawką VAT niż była wcześniej z 5% stawką VAT na żywność. Ludzie niestety tego nie rozumieją. Często pytają gdzie jest mniej, ale prawda jest taka, że mniej nie jest nigdzie. Bazując na fakturach, to cena chleba w jednym tygodniu zmieniła się na wyższą aż 3 razy – opowiada Piotr Kuran, właściciel sklepu przy ul. Kościuszki. Podobnego zdania są pozostali odwiedzeni przez nas handlowcy.
Autor: Klaudia Walkowiak