Handel w cieniu gigantów

Aktualności

Handel w cieniu gigantów

21 października 2022

Na początku września redakcja „Poradnika Handlowca” odwiedziła Kędzierzyn-Koźle. To miasto, położone w województwie opolskim, które znane jest przede wszystkim z szeroko rozwiniętego przemysłu chemicznego. Sprawdziliśmy, jakie nastroje panują wśród przedstawicieli handlu tradycyjnego.

Rynek handlu detalicznego mierzy się z inflacją. Z najnowszych danych GUS wynika, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu br. wzrosły o 16,1% w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku. Podwyżki cen w sklepach sprzyjają większej skłonności konsumentów do oszczędzania. Ze śródrocznego raportu Consumer Outlook zrealizowanego przez NielsenIQ wynika, że 60% badanych oszczędza na jedzeniu. Rynek zmaga się także z konsekwencjami wojny w Ukrainie.

Po prawej oni, po lewej my

Jadąc ulicą Kozielską, jedną z głównych arterii miasta, po prawej stronie mijamy rząd dyskontów i supermarketów. Co kilkanaście metrów naszym oczom ukazuje się kolejny sklep dużej sieci handlowej. Aby z jednego z nich dotrzeć do kolejnego wystarczy 5-7 minut piechotą. W obliczu tak dużej konkurencji, na ulicy Kozielskiej, w wolnostojącym budynku, działa sklep spożywczo-monopolowy „Gwarant”. Właścicielem jest Łukasz Szewczyk, który prowadzi go wraz z mamą — Marią Szewczyk.

Biorąc pod uwagę kontekst lokalizacji, zapytaliśmy o typy klientów odwiedzających sklep. – Co prawda znajdujemy się przy głównej ulicy, ale naszymi klientami są przede wszystkim mieszkańcy pobliskich bloków. Na pewno minusem jest to, że przy naszym sklepie nie ma parkingu. Gdyby był, wtedy odwiedzających byłoby więcej.

Na pytanie o kondycję biznesu, Maria Szewczyk przyznaje, że nie jest łatwo. Strategią, którą przyjęli, jest otwieranie sklepu w niedziele. W czasie tych niehandlowych, gdy supermarkety są zamknięte, klientów jest więcej. Na nasze pytanie, jakie produkty cieszą się największą popularnością, odpowiadają, że najczęściej sprzedaje się tytoń i alkohol, ale ludzie przychodzą także po napoje i przekąski. Pomysłem właścicieli sklepu „Gwarant” na przyciągnięcie klientów i zwiększenie utargu było także wprowadzenie kolektury Lotto.

Lojalność budowana latami

Na ulicy Przechodniej, która przylega prostopadle do ulicy Kozielskiej, wchodzimy do sklepu „U Jacka”. Właściciel, Jacek Szewczyk, relacjonuje, że sklep istnieje od 1990 roku. To rodzinne przedsięwzięcie, które założyła jego mama. W trakcie naszej rozmowy, do sklepu często wchodzą klienci. Witają właściciela z uśmiechem na ustach. Przyznaje on, że jest grupa ludzi, którzy przychodzą tu robić zakupy od lat. – Mamy stałych klientów, którzy są wierni naszemu sklepowi. Myślę, że doceniają nas za to, że zawsze mamy w ofercie świeże produkty, m.in. wędliny, nabiał. To bardzo ważne – mówi nasz rozmówca.

Na stosunkowo małej powierzchni znajduje się duży przekrój produktów. W obecnych czasach, gdy klienci są wrażliwi na cenę, szukają sposobów, aby kupować mądrze. Niezwykle ważna jest zatem lokalność i jakość.

„Zalaży mi na tym, aby klient poczuł się u nas jak w domu”

Przy ulicy Ignacego Paderewskiego, Mateusz Rojek prowadzi sklep „Sznapsik”, który otworzył w 2021 roku. – Niedługo minie rok odkąd go prowadzę. Telefon z informacją, że jest sklep do przejęcia, otrzymałem w czasie minionych wakacji. Zgodziłem się i od tego czasu działam – zdradza w rozmowie z nami.

Jeszcze przed otwarciem właściciel sklepu przeszkolił personel, aby zadbać o kilka kluczowych kwestii związanych z późniejszym doświadczeniem klienta. – Te szkolenia bardzo pomogły. Zależy mi na tym, aby klient poczuł się u nas jak w domu. Uważam, że to ważne. W rozmowach ze mną ludzie mówią, że szanują uprzejmość pracowników i to, że jeśli czegoś potrzebują to im to załatwiamy, a jeśli sytuacja tego wymaga, to spakujemy zakupy i dowieziemy do domu klienta. Atmosfera jest bardzo fajna, co na pewno sprawia, że wracają do nas i – co zauważyłem – czują się tutaj jak w domu – opowiada. Dowiadujemy się, że budowa sukcesu trwała ponad pół roku. Wyrazem uznania na pewno jest to, że pracownik sklepu „Sznapsik” otrzymał nagrodę „Sprzedawcy roku” na Opolszczyźnie. – To wyróżnienie również dla mnie. – dodaje Mateusz Rojek z dumą w głosie.

„Uwielbiam kontakt z ludźmi”

Przy ulicy Piotra Skargi funkcjonują Delikatesy „Suzana”. Sklep powstał 10 lat temu, pomimo konkurencji, która od 15 lat działa po drugiej stronie ulicy. Działalność ze strony sieci franczyzowej nie odstraszyła Bożeny Tkaczyk, która z handlem jest związana od lat. Zanim otworzyła swój sklep, była kierownikiem w dwóch innych. – Sklep prowadzę od 10 lat, ale swoją przygodę z handlem rozpoczęłam 20 lat temu. W poprzedniej pracy zaczęły się problemy, zostaliśmy zwolnieni, ale okazało się, że ten lokal, w którym teraz się znajdujemy, jest pusty. Wynajęłam go i zrobiłam to, co umiałam najlepiej, czyli zajęłam się handlem. Bardzo cenię swoją pracę i nie wyobrażam sobie mieć innej. Uwielbiam kontakt z ludźmi oraz dbanie o sklep. Lubię widzieć, że się cieszą i wychodzą zadowoleni – zdradza właścicielka.

Stałymi klientami delikatesów są przedstawiciele starszego pokolenia, którzy w osiedlowym sklepie mogą wygodnie dokonać sprawunków. – W pobliżu są osiedla młodych ludzi, a za nami znajduje się osiedle starszych. W okolicy są także domki jednorodzinne, więc przekrój wiekowy jest naprawdę duży. Moimi klientami są starsi ludzie, którzy nie lubią chodzić do supermarketów. Tam jest głośno, duża powierzchnia, itd. Lubią przyjść do sklepu osiedlowego. Tutaj widzą wszystkie produkty, stojąc przy ladzie, wszystko mają podane, ja im doradzę. Konkurencja z naprzeciwka przyciąga młodych. Tam niektóre artykuły są tańsze, z uwagi na opcję sprzedaży w wielosztukach. To ich przekonuje – mówi nasza rozmówczyni.

W sklepie jest czysto i schludnie. Wyeksponowane są ciastka na wagę, które klienci chętnie kupują. Bożena Tkaczyk nie ma w ofercie papierosów, ani alkoholu, oprócz półki z kilkoma rodzajami piw, z racji, że po tego typu używki ludzie najczęściej chodzą do konkurencji naprzeciwko. Właścicielka stawia na świeże produkty od lokalnych dostawców oraz różnorodną ofertę. Klienci znajdą tutaj świeży towar: warzywa, owoce, a także np. ryby wędzone. – Ludzie mają pewność, że asortyment w moim sklepie jest zawsze świeży. Ufają mi, że o to dbam – dodaje.

Pomysłowość wobec wyzwań

Rosnące koszty producentów i dystrybutorów powodują zmiany cenowe w asortymencie oferowa ym przez sklepy. Te czynniki z pewnością wpływają na handel tradycyjny.

– Od narzekania nic nam nie przyjdzie. Wszystkim jest ciężko w dzisiejszych czasach. Wiadomo, że są zmartwienia, niejednokrotnie budzę się w nocy i kalkuluję, ale dajemy sobie radę. Trzeba kombinować – nie w złym tego słowa znaczeniu. Chodzi o kombinowanie, co może przyciągnąć do sklepu klientów. Pomijając to, że od zakupów odrzucają najbardziej ceny, to klienci wybierają zdrową żywność, dobrą jakościowo – mówi Bożena Tkaczyk.

Przedstawiciele handlu tradycyjnego są pomysłowi i nawet w obliczu trudności wykazują inicjatywę. Skupiają się na tym, co mogą zmienić i działają. Z naszych rozmów często przebija wątek, że właściciel najbardziej ceni klientów i chce, aby to oni byli zadowoleni. Ludzie przychodzą do miejsca, w którym znają sprzedawcę. Mogą z nim porozmawiać. Tego nie sposób znaleźć w dużych sieciach handlowych, gdzie wszystko odbywa się szybko, z naciskiem na efekt w postaci kupna produktu, a nie budowania relacji.

Nie jest łatwo prowadzić sklep tradycyjny w obecnych czasach, ale jak podsumowuje Redaktor Naczelny „Poradnika Handlowca” Wiesław Generalczyk – „polscy kupcy przetrwali i radzili sobie nawet w najgorszych czasach stalinizmu, także poradzą sobie i teraz”.

JUSTYNA PAWLAK, KLAUDIA WALKOWIAK