Gumy do żucia – podstawa oferty impulsowej

Gospodarka

Gumy do żucia – podstawa oferty impulsowej

To jedna z nielicznych dużych kategorii spożywczych w Polsce, w której ponad 90% rynku należy do jednego gracza, a marki własne sieci praktycznie w ogóle nie występują. Witamy w krainie gum do żucia.

Trudno ustalić jej początki, ludzie bowiem od wieków żuli różnego rodzaju surowce naturalnego pochodzenia, takie jak choćby liście roślin. Za wynalazcę i odkrywcę pierwszej prawdziwej gumy do żucia uchodzi amerykański przedsiębiorca Frank H. Fleer, który w 1906 roku opracował jej pierwszą recepturę. Od tego czasu świat zmienił się nie do poznania – także świat gumy do żucia, która dziś jest jednym z najpopularniejszych produktów impulsowych, po jakie klienci sięgają w sklepach – zwykle (choć nie zawsze) decydując się na jej zakup w ostatniej chwili, tuż przed zapłaceniem za swoje zakupy. A jakie gumy do żucia kupujący wybierają najchętniej?

Jak wynika z analiz Centrum Monitorowania Rynku, gumy do żucia to kategoria prawie 3-krotnie większa (mowa o wartości sprzedaży) od gum rozpuszczalnych i balonowych. Powoli odrabia wywołane pandemią spadki (ok. 20% w ujęciu ilościowym – porównanie roku 2020 i 2021). Wtedy to traciły zarówno gumy o smaku miętowym, jak i owocowym, tempo ich spadków było podobne. Rocznie, wg danych Nielsena, w polskich sklepach sprzedaje się ok. 226 milionów opakowań gumy, czyli średnio 620 tysięcy opakowań dziennie.

 Nie jest tajemnicą, iż gumy do żucia świetnie sprawdzają się w strefie przykasowej. Z badań CMR wiemy, iż po gumę do żucia sięga średnio co pięćdziesiąty klient odwiedzający sklepy małoformatowe do 300 m2. Co ciekawe, bardzo często zakup właśnie tego typu produktów jest jedynym powodem wizyty klienta (w badanym okresie niemal na co czwartym paragonie z gumami do żucia nie występują żadne inne produkty).

Klienci sklepów małoformatowych najczęściej sięgają po gumy do żucia w dni robocze, od poniedziałku do piątku (mniejsze znaczenie dla sprzedaży tych kategorii mają natomiast weekendy). W ujęciu godzinowym, w ciągu dnia sprzedaż rozkłada się miarę równomiernie, ale wyraźny wzrost liczby paragonów z tego typu produktami notowany jest w godzinach porannych – co ósma transakcja ma miejsce między godziną 7:00 a 9:00.

 Czy warto lokować tego rodzaju produkty w strefie przykasowej? Odpowiedź musi być twierdząca. Jak wynika z danych CMR, w porównaniu ze standardowym koszykiem zakupowym w sklepie małoformatowym, koszyk z impulsami osiąga średnio o około 19% wyższą wartość, a liczba opakowań wchodząca w jego skład jest aż o ponad 40% większa.

autor: Karol Pomeranek

Przeczytaj także: Kasy samoobsługowe w sklepach franczyzowych