Jak wynika z trzeciej już lokalnej edycji badania EY Future Consumer Index, Polacy nieco mniej niż jeszcze pół roku temu niepokoją się skutkami pandemii. Choć zdrowie, finanse i przyszłość zawodowa nie są już obecnie tak dużym powodem zmartwień, nie oznacza to, że kwestie te nie oddziałują na zachowania konsumenckie.
– Z edycji na edycję naszego badania obserwujemy, że Polacy coraz mniej – przynajmniej na poziomie deklaratywnym – obawiają się konsekwencji pandemii. Trzeba mieć na uwadze, że III edycja EY Future Consumer Index została przeprowadzona jeszcze przed gwałtownym wzrostem liczby zakażeń w marcu, ale tendencja ta utrzymywała się dotychczas bez względu na poprzednie zmiany sytuacji epidemicznej. To znamienne, ponieważ globalne wyniki badania pokazują z kolei diametralnie inną tendencję i z edycji na edycję wzrost niepokoju o zdrowie, rodzinę i przyszłość. Od początku badania największy ogólny niepokój widać było w krajach takich jak Indie czy Brazylia. O zdrowie bardzo martwią się Amerykanie i Japończycy. W Chinach i Niemczech spory niepokój powoduje niepewność dotycząca sytuacji finansowej. Na tym tle Polska zdecydowanie się wyróżnia i w każdej z tych kategorii odnotowujemy poprawę nastrojów o podobnej zresztą skali. To pokazuje że po początkowym wzroście niepokojów, które obserwowaliśmy z początkiem pandemii, z każdym kolejnym kwartałem sytuacja w ocenie respondentów jest lepsza – mówi Łukasz Wojciechowski, Partner, Lider Sektora Handlu i Produktów Konsumenckich EY.
Wydatki w ryzach, oszczędności w cenie
Mimo nieco lepszych nastrojów i bardziej optymistycznych deklaracji niż jeszcze kilka miesięcy temu, wciąż z dużą uwagą i ostrożnością podchodzimy do kwestii finansowych i – jak wynika z badania EY Polska – niezmiennie trzymamy wydatki w ryzach, jednocześnie starając się oszczędzać więcej. Wprawdzie podobna liczba respondentów jak w październiku deklaruje, że wydaje pieniądze z większą rozwagą w porównaniu do czasu sprzed pandemii (obecnie 58,9%), to jednak pytani o konkretne zachowania zakupowe, ankietowani deklarują, że bliżej przyglądają się produktom w swoim koszyku zakupowym. Obecnie 34,1% ankietowanych zmienia marki produktów, które kupuje, aby obniżyć koszty. Wcześniej na takie działanie decydowało się aż o 10 pkt proc. respondentów mniej. Większego znaczenia niż jeszcze miesiąc temu nabrało także w trakcie zakupów kryterium ceny. Kieruje się nim obecnie 59,1%, podczas gdy w październiku było to 53,3%.
Liczy się również to, jakiego rodzaju produkty wkładamy do koszyka. Ograniczanie wydatków na artykuły inne niż niezbędne (czyli na przykład nowe ubrania, przedmioty kosmetyczne, artykuły gospodarstwa domowego) dotyczy 54,4% badanych, podczas gdy w październiku stosowanie tego typu ograniczeń zakupowych deklarowało 45% z nich.
Czy jednak wydatki będziemy trzymać w ryzach dłużej? Jeszcze w październiku ankietowani częściej niż obecnie mówili o ograniczaniu ich w dłuższym terminie w zależności od kategorii produktów. Teraz 37,2% respondentów deklaruje, że w ciągu najbliższych 6-12 miesięcy zamierza zmniejszyć kwotę, którą wydaje na produkty inne niż podstawowe (np. odzież, buty, kosmetyki, itp.), a w październiku było to 39,1%. Mniej na produkty z grupy „uroda i kosmetyki” zamierza wydawać niespełna 10% ankietowanych (w październiku ograniczenie takie planowało ponad 15%), na odzież i obuwie wydatki ograniczać w przyszłości chce niespełna 15% (wcześniej prawie 20% ankietowanych). Coraz więcej osób (obecnie blisko 55%, w poprzedniej edycji badania niespełna 50%) planuje powrócić również do wydatków na podobnym poziomie jak przed pandemią, jeśli chodzi o usługi kosmetyczne.
Niezależnie od tego, jak będą wyglądać wydatki Polaków w przyszłości, obecne trzymanie ich w ryzach spowodowało, że możliwe stało się oszczędzanie. Gromadzić pieniądze stara się 65,3% ankietowanych w badaniu EY Polska, a to tendencja rosnąca, biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka miesięcy temu poziom ten nie przekraczał 60%. W dłuższej perspektywie bardziej oszczędzać planuje 52,1% ankietowanych co oznacza również wzrost w porównaniu z październikiem, kiedy takie plany miało 50,3%.
– Ograniczanie wydatków przy jednoczesnej poprawie ogólnych nastrojów, również tych związanych z sytuacją finansową, w pierwszej chwili wydaje się być zaskakującym zestawieniem. Przyczyn takiego stanu rzeczy można jednak upatrywać co najmniej w dwóch obszarach. Pierwszy to różnice między deklaracjami a faktycznym stanem rzeczy, tzn. martwimy się o swoją sytuację i jesteśmy bardziej ostrożni niż jesteśmy skłonni przyznać. Drugi dotyczy wymuszonych zachowań. Polacy mogli zauważyć, że przy znacznym ograniczeniu codziennych aktywności i spędzając większość czasu w domu, możliwe jest oszczędzanie większych kwot. Oszczędności mogą wynikać zarówno z faktu, że część wydatków stała się zbędna, jak i z tego, że ich realizacja została odgórnie ograniczona. Wybiegając nieco w przyszłość można postawić hipotezę, że część osób zaoszczędzone w tej chwili pieniądze potraktuje jako bufor, który po zakończeniu pandemii pozwoli wrócić do poprzednich zwyczajów i dawnego sposobu życia „z przytupem”, wynagradzając sobie tych kilkanaście miesięcy ograniczeń – dodaje Grzegorz Przytuła, Associate Partner EY-Parthenon, ekspert Sektora Handlu i Produktów Konsumenckich EY.
Patrząc na poszczególne aspekty życia i przewidywania dotyczące ich powrotu do normalności po zakończeniu pandemii, badani przez EY Polska spodziewają się, że najszybciej – bo w ciągu dosłownie dni od jej końca – będą mogli wrócić do swoich zwyczajów związanych z robieniem zakupów. Więcej niż jeden na trzech ankietowanych spodziewa się takiego obrotu sprawy i to znacząca różnica w porównaniu z październikiem, kiedy ankietowani oczekiwali, że będą potrzebować miesięcy, by powrócić do normalności.