Zawód dziennikarza okazuje się jedną z najbardziej niebezpiecznych profesji na świecie. Rocznie ginie kilkudziesięciu żurnalistów, którzy nie boją się poruszać trudnych tematów. Jak wylicza Komitet Ochrony Dziennikarzy (Committee to Protect Journalists, CPJ) od początku tego roku zginęło już 45 dziennikarzy. Jeśli doliczyć do tego innych pracowników mediów liczba wzrasta do 52. W 2017 r. uwięziono 262 żurnalistów, a kolejnych 60 zaginęło bez śladu. Najniebezpieczniejszymi dla dziennikarzy państwami okazują się Syria, Afganistan, Irak, Meksyk, Somalia, Europa a nawet kraje Unii Europejskiej m.in. Słowacja. Najczęściej są oni mordowani, więzieni lub zastraszani (m.in. w Polsce) na polecenie osób, którym narazili się wykonując swoje obowiązki służbowe. Jednym z najgłośniejszych przykładów takiego scenariusza jest sprawa morderstwa Jamala Khashoggiego.
Saudyjski dziennikarz mieszkający na co dzień w Stanach Zjednoczonych i publikujący swoje teksty na ramach „Washington Post” znany był ze swoich krytycznych artykułów dotyczących władz Arabii Saudyjskiej. Zaginął 2 października po wejściu do konsulatu Arabii Saudyjskiej w Stambule. Początkowo władze saudyjskie twierdziły, że wyszedł z budynku żywy. Dopiero 19 października przyznały, że dziennikarz zginął w trakcie bójki z osobami znajdującymi się w budynku konsulatu. Dotychczas zatrzymano 18 obywateli Arabii Saudyjskiej, podejrzanych o udział w zabójstwie Khashoggiego. „Sky News” oraz tureckie media twierdzą, że ciało publicysty zostało poćwiartowane. Nadal nie pojawiły się jednak oficjalne doniesienia dotyczące tego, co stało się ze zwłokami Khashoggiego. „Sky News” nieoficjalnie informuje, że szczątki znaleziono w trakcie przeszukiwań, w ogrodzie rezydencji konsula generalnego Arabii Saudyjskiej w Stambule.
