Marzeniem wielu polityków i przedsiębiorców jest, aby polska żywność była traktowana jako marka globalna. O ile jeszcze używa się pojęcia włoska żywność, to w wielu krajach mówi się już – francuskie sery, hiszpańskie wina, itd. Takie parasolowe marki globalne istnieją, ale były wypracowywane przez pokolenia. Powyższe przykłady pokazują, że ich zbudowanie to ciężka praca – a wizerunkowo sukces można osiągnąć tylko bardzo konsekwentnymi strategiami.
– Polska ma szanse stworzyć globalną markę, chociażby z niektórych kategorii żywności. Być może pretendentem jest polska wódka. Jednak na pewno jeszcze się to nie dzieje i nie stanie w ciągu najbliższych lat – powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności – We wszystkich krajach, które osiągnęły w danej dziedzinie sukces, to właśnie przedsiębiorcy budowali te marki. Wydaje się, że patrząc na ostatnie 25 lat w Polsce, widać bardzo dobre wyniki eksportowe i wzrost branży spożywczej. Jest to jednak zasługa i powodzenie poszczególnych polskich firm, ich ciężkiej pracy i rozwoju. Podmioty te realizują swoje konkretne plany, kiedy brak ogólnej strategii kraju w tym zakresie. To, co jako państwo można zrobić dla rozwoju eksportu i budowania marek, to ułatwianie prowadzenia działalności przedsiębiorcom. Chodzi o stwarzaniem im dobrych warunków w Polsce – obniżanie podatków, zmniejszanie kosztów funkcjonowania i zwiększanie konkurencyjności. Takie działania mogą zapewnić sukces – bo firmy same doskonale wiedzą, jak budować brandy i swoją pozycję na rynku. Suma ich osiągnięć – poszczególnych branż i przedsiębiorców – umożliwi stworzenie marki globalnej. Tak było w przypadku Włochów, Francuzów czy Niemców – czyli potentatów w eksporcie żywności. Polska musi zrobić to dokładnie tak samo. Projekty takie, jak GoChina czy GoAfrica – z którymi mieliśmy już do czynienia wcześniej – będą mniej skuteczne niż ułatwienia rządu dla przedsiębiorców – podsumował Gantner.
Źródło: eNewsroom.pl
Foto: Pixabay