Jacek Polewski, właściciel piekarni ,,Czarny Chleb’’ z Poznania, wraz ze swoim synem oraz przyjacielem pojechali do Ukrainy. Celem podróży była Bucza, gdzie w lokalnej piekarni – wspólnie z ukraińskimi rzemieślnikami – wypiekali chleb z przywiezionej ze sobą mąki. Cała trójka wróciła już szczęśliwie do kraju, ale planują kolejną wyprawę.
Na początku marca br. w Buczy dokonano masakry na ludności cywilnej. Żołnierze rosyjscy brutalnie mordowali przypadkowe osoby, a drastyczne zdjęcia obiegły światowe media. Do tej pory doliczono się około czterystu zabitych cywilów. Świat dowiedział się, czego dopuściła się Rosja na terenie Ukrainy. Poruszony tym do głębi Jacek Polewski postanowił pomóc ukraińskim piekarzom, szczególnie konkretnemu piekarzowi w Buczy. – To co zrobiliśmy miało po trosze charakter symboliczny, ale chcieliśmy pomóc jak tylko potrafimy. Plan był taki, żeby zawieźć mąkę, pomóc posprzątać piekarnię i ją w razie potrzeby odbudować. Rozpalić ogień w piecu i sprawdzić, czy wszystko działa. To bardzo ważne dla dotkniętych wojną Ukraińców. Oni naprawdę doceniają, co dla nich robimy – mówi Jacek Polewski.
Cegła’’ dla mieszkańców Buczy
Pan Jacek i jego piekarnia znani są od dawna poznańskiej społeczności z różnych akcji charytatywnych. Chociażby w 2018 r., z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, piekarnia upiekła i rozdała 100 bochenków chleba. – Nie chcemy być tylko biznesem, ale również tworzyć relacje z ludźmi. To dla nas bardzo ważne, aby nie być oderwanymi od społeczeństwa. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę zespół Czarnego Chleba – podobnie jak wszyscy Polacy – obserwował, co dzieje się za granicami Polski. Rozpoczęliśmy od wywieszenia w piekarni ukraińskiej flagi, a następnie zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy dla Ukrainy. Tak zwaną „cegiełką” stała się także sprzedaż Chleba Borodynsky’iego – dodaje. Wydarzenia z Buczy skłoniły jednak właściciela piekarni do zrobienia czegoś więcej, czyli podróży w głąb Ukrainy. Jacek Polewski z synem i przyjacielem do podkijowskiej Buczy wyruszyli 14 kwietnia br., tuż przed świętami. Plan był prosty: zabrać jak najwięcej mąki dla tamtejszej piekarni. Po drodze zostawić jeszcze niezbędny do wypiekania produkt piekarzom w Kijowie. Do samochodu załadowano 500 kg mąki żytniej niezbędnej do wypieku ,,Cegły’’, która miała być przeznaczona dla żołnierzy i ludności cywilnej. Po drodze udało się jeszcze dokupić kilkaset kilogramów mąki. – Chleb nazwaliśmy ,,Cegłą’’ ze względu na jego kształt. Jest to chleb żytni, wojskowy, ciężki. Co ważne, długo zachowuje świeżość. ,,Cegła’’ nadaje się do spożycia nawet przez miesiąc, co jest charakterystyczne dla chlebów na zakwasie i chlebów razowych. Bochenek waży 700 gramów i jest w 100% ekologiczny – zdradza Jacek Polewski.
Zaczęli od porządków
– W Buczy najbardziej poruszyła nas pustka. Ludzie uciekli, miasto jest opustoszałe. Nie ma prądu, gazu i wody. Ci, którzy zostali siedzą na ulicach przy ognisku, rozmawiają i wspólnie gotują. Wspierają siebie nawzajem – opowiadał nam właściciel ,,Czarnego Chleba’’ już po dotarciu do Buczy. Pierwsze dwa dni w mieście Jacek Polewski, jego syn Maurycy oraz przyjaciel Lech spędzili na sprzątaniu piekarni ,,Khatynka’’ (Хатинка Пекаря). W trakcie porządkowania znalazł się oczywiście czas na pieczenie chleba.
Pierwsze 150 bochenków trafiło w ręce mieszkańców Buczy. Niestety, niespełna dzień później, piekarnię odwiedzili żołnierze, którzy polecili opuszczenie miasta. Powodem była rosyjska ofensywa, której spodziewała się ukraińska armia. Polacy postanowili więc wrócić do Kijowa, do piekarni ,,Vsim Khilbiv’’, którą po raz pierwszy odwiedzili w drodze do Buczy. – Szybko jednak okazało się, że w Buczy nie ma zagrożenia i możemy wrócić do miasta – mówi Jacek Polewski.
,Jeszcze tu wrócimy’’
Po otrzymaniu informacji, że w Buczy jest bezpiecznie, minikonwój z Poznania podzielił się na dwie grupy. Jacek Polewski został w Kijowie, a Maurycy i Lech wrócili do piekarni ,,Khatynka’’. 20 kwietnia br. – dwa dni po świętach – właściciel poznańskiej piekarni spędził na odpoczynku, ale już następnego dnia wspólnie z piekarzem z Kijowa piekł ciasta na prawosławną Wielkanoc. Jednym z popularnych wypieków jest przy tej okazji babka – słodka, z drobinkami suszonych owoców. Tymczasem w Buczy mężczyźni pomagali w obsłudze piekarni, rąbali drzewo, donosili wodę. Niestety, w mieście nie było prądu. Ostatecznie w sobotę 23 kwietnia wszyscy wrócili do Polski. – Wiele wskazuje na to, że wkrótce wrócimy do Ukrainy. Udało nam się zebrać kilkadziesiąt tysięcy złotych, które chcemy przeznaczyć na zakup najpotrzebniejszych rzeczy – zdradza Jacek Polewski. Jednym z pomysłów jest zakup generatora prądu dla piekarni w Buczy.
Klaudia Walkowiak