Właściciele placówek handlowych zlokalizowanych w województwie łódzkim zmagają się z problemem znalezienia odpowiednich osób do pracy.
Aneta Jabłońska prowadzi dwa sklepy. Sklep w Tuszynku istnieje od 8 lat, a w Piotrkowie od 22. Handlowczyni szuka minimum dwóch osób, które będą chciały pracować na zmiany w godzinach: 6–14, 14–22 oraz 22–6.
“Nawet jak uda się znaleźć kogoś, kto akceptuje warunki i godziny pracy, to odchodzi po dwóch, trzech miesiącach, i tak w kółko. Myślałam, że może chociaż w wakacje uda się znaleźć chętnych wśród studentów, ale też nie. I to nawet nie chodzi do końca o stawkę, u mnie sprzedawca zarabia średnio 3-3,2 tys. zł. na rękę, ale o to, że ludziom się po prostu nie chce pracować, zwłaszcza w handlu” – mówi przedsiębiorczyni.
źródło: Wyborcza
Oprac.: Klaudia Walkowiak
