W ostatnich dniach znacząco wzrosła cena jabłek. Kończą się bowiem owoce z zeszłorocznych zbiorów, a rynku nie zasiliły jeszcze zbiory tegoroczne. Znajdujemy się więc w momencie, w którym jabłek na rynku jest bardzo mało – co powoduje ich wysoką cenę.
W tym roku zbiór jabłek opóźnia się przez wiosenne przymrozki oraz przez epidemię Covid-19. Jak epidemia koronawirusa wpłynęła na sytuację na polskim rynku jabłek? Odpowiedź jest bardzo prosta – zawyżyła popyt na eksport polskich owoców. Naszym głównym konkurentem na europejskim rynku są bowiem Włosi. W czasach największej niepewności epidemicznej wielu klientów odwróciło się od rynku włoskiego, uznając go za zbyt ryzykowny – a w zamian zamówili jabłka w Polsce. Dlatego zapasy owoców z zeszłorocznego zbioru szybciej się wyczerpały, a ceny jabłek wzrosły. Jednak w miarę rozpoczynania się tegorocznych zbiorów, ceny na straganach i w sklepach powinny zacząć spadać.
– Kupcy z całego świata, zwłaszcza z Europy, przekierowali swoje zamówienia na Polskę. Dlatego w polskich magazynach zabrakło jabłek, a ich cena wzrosła. To kształtuje również ceny wczesnych odmian jabłek, które pojawiają się w tej chwili na rynku. Jednak w miarę upływu sezonu – kiedy w sklepach pojawią się zbiory kolejnych, nieco późniejszych odmian, cena jabłek najpewniej się obniży – powiedział serwisowi eNewsroom Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. – Mam nadzieję, że będzie ona satysfakcjonująca dla obu stron – czyli zarówno dla konsumentów krajowych – oraz dla sadowników. Jestem prawie przekonany, że sadowników spotka w tym roku duży sukces finansowy. Otrzymujemy sygnały z areny międzynarodowej, że we wszystkich krajach liczących się w produkcji jabłek zbiory nie będą wysokie. Wygląda więc na to, że do tego sezonu będziemy podchodzić optymistycznie. Konsumenci również powinni być zadowoleni, gdyż będą mieć wysokiej jakości produkt po relatywnie niskich cenach – zapowiada Maliszewski.
Źródło: eNewsroom
Foto: shutterstock.com
oprac. P.Ł.