Mieszko Musiał, Prezes firmy Carlsberg Polska w rozmowie z redakcją “Poradnika Handlowca” opowiada o zmianach, jakie zachodzą obecnie na rynku piwa oraz o tym, jak powinien funkcjonować system Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów. Rozmowa została opublikowana w sierpniowym wydaniu “Poradnika Handlowca”.
Nikodem Pankowiak: Jakie najważniejsze trendy na rynku piwa zauważają Państwo obecnie i w jaki sposób na nie reagujecie?
Mieszko Musiał: Rynek piwa to wciąż w 80% lagery, których wolumen spada na rzecz piw smakowych i dynamicznie rozwijających się piw bezalkoholowych – wartościowo stanowią one dzisiaj już blisko 6% całego rynku. Zmiany struktury spożycia powodują, że ilość alkoholu spożywanego w ramach kategorii piwo rokrocznie spada, rośnie natomiast spożycie alkoholi mocnych, wyrobów spirytusowych.
Oczywiście dostosowujemy naszą ofertę do dynamiki rynku i zmieniających się upodobań konsumenckich. Skutkuje to zwiększoną liczbą wariantów 0,0% w portfolio, jak też nowościami, wśród których wymienić należy innowacje takie, jak: Somersby Piña Colada, Garage Kamikaze, Žatecký Černý 3,8%. Gama produktów 0,0% powiększyła się o m.in. Somersby Strawberry & Lime 0,0%, Okocim Radler Mango z marakują 0,0% i doskonały Carlsberg Pilsner 0,0%.
Czy wyobrażają sobie Państwo sytuację, w której za kilka lat piwa bezalkoholowe mogłyby stać się równie popularne, co te z procentami? Czy to możliwe?
Choć udział piw bezalkoholowych rośnie, to taka sytuacja jest mało prawdopodobna. Widzimy w danych NielsenIQ, jaki udział w rynku piwa stanowią produkty bezalkoholowe w innych krajach. To od 2,6% w Portugalii, przez Szwajcarię (3,9%), Grecję i Norwegię (4,6%), po Niemcy (5,7%), Francję (7,3%), czy Szwecję (13,4%). Z naszymi 5,7% mamy jeszcze potencjał do wzrostu, ale nie sądzę, by udział ten mógł być dwucyfrowy. Nawet mimo rosnącej świadomości konsumenckiej na temat doskonałych walorów smakowych tego segmentu, który wpisuje się też w trendy aktywnego stylu życia i odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu.
Wg danych NielsenIQ w 2020 roku Polacy kupili mniej piwa niż zwykle. Czy to chwilowa sytuacja, mająca związek z pandemią? Jakie zmiany zachowań konsumenckich zauważyli Państwo od czasu jej wybuchu?
Rynek piwa skurczył się wolumenowo już przed pandemią o 0,5% w 2019 r. w porównaniu do 2018 r. W trakcie pandemii w 2020, spadek wyniósł 1,6 p.p., a w rzeczywistości był głębszy, bo dane te nie obejmują sektora HoReCa, który mocno ucierpiał. Negatywnie na kategorię działa też wzrost cen związany z większymi obciążeniami, jak akcyza czy inne podatki, w tym tzw. „cukrowy”. Dodatkowo, w czasie pandemii wiele okazji konsumenckich, jak spotkania towarzyskie, wydarzenia muzyczne, czy sportowe, po prostu zniknęło w związku z ograniczeniami. Odnotowaliśmy też wzrost dynamiki zakupów online. Ich udział, choć dzisiaj niewielki, będzie w przyszłości rósł.
Trwa dyskusja nt. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów. To będzie duża i kosztowna zmiana dla producentów wyrobów w opakowaniach. Jak wpłynie na handel i na branżę piwną?
Z całą pewnością regulacje w tym obszarze są konieczne i wprowadzone w sposób rozsądny, wpłyną pozytywnie na środowisko i sytuację gospodarowania odpadami opakowaniowymi. To duża zmiana, przed którą stoi cały rynek. Regulacje, które się pojawią, zostaną z nami na długie lata, mając wpływ na poziom recyklingu osiągany przez Polskę, dostęp producentów do recyklatu, który stosowany będzie do produkcji nowych opakowań, ale także na świadomość konsumentów, czy organizację handlu. Kluczowe jest, aby te zmiany były dobrze przemyślane, stanowiły dobrze funkcjonujący system, w którym zarówno ROP, jak i DRS (system depozytowy) będą ze sobą współdziałały.
Jako producenci będziemy ponosić koszty działania systemów ROP i w przyszłości DRS. Teraz rząd pracuje nad systemem ROP. Chcemy mieć pewność, że system będzie działał efektywnie i będzie transparentny pod kątem nakładanych na producentów opłat związanych ze zbiórką i przygotowaniem do recyklingu opakowań wprowadzanych przez nich produktów. Postulujemy, aby rozliczany był na zasadzie kosztów netto, gdzie wydatki na jego utrzymanie pomniejszane są o przychody ze sprzedaży odpadów opakowaniowych. Ważne jest też m.in., aby środki pochodzące z opłat od producentów były wykorzystane wyłącznie do celów związanych z zagospodarowaniem i zarządzaniem opakowaniami przez wszystkie strony systemu. Ponadto producenci powinni mieć gwarancję osiągnięcia celów, czyli pieniądze z opłat rzeczywiście powinny służyć ich osiąganiu. W przypadku powstania systemu depozytowego prawo musi zapewnić unikanie podwójnych opłat z tego samego tytułu na te same opakowania.
Jak taki system depozytowy powinien Pana zdaniem wyglądać?
W przypadku DRS, system powinien być jeden, powszechny, obowiązkowy, tworzony przez producentów napojów i piwa oraz nadzorowany przez państwo – tak jak na wielu rynkach, na których działa on sprawnie i osiągane są wysokie poziomy zbiórki i recyklingu. Najmniejsze sklepy powinny mieć możliwość wyboru czy przystąpić do systemu DRS, ale warto aby wiedziały, że kupujący będzie preferował miejsca, w których będzie mógł zwrócić opakowania.
Wiele krajów, np. skandynawskich, ma od lat sprawnie działające systemy ROP i DRS, i warto bazować w pracach legislacyjnych na ich doświadczeniach. Warto podkreślić, że obecny w branży piwnej system kaucyjny dla szklanej butelki zwrotnej to realizacja gospodarki obiegu zamkniętego i w zasadzie dobrowolny system depozytowy. Każdy z producentów od lat sam organizuje dla siebie taki system i sam pokrywa niemałe koszty jego działania. Jego efektywność, pomimo ograniczeń i utrudnień (np. konieczność posiadania paragonów), jest wysoka, średnio ponad 90% opakowań wraca do producentów. Dobrze zaprojektowane i wprowadzone systemy ROP i DRS będą z korzyścią dla wszystkich jego uczestników i dla środowiska.