Niepokój związany z negatywnymi konsekwencjami brexitu towarzyszy dziś wielu branżom. Mimo początkowych obaw, krajowy oraz globalny rynek whisky nie zostaną dotknięte w dużym stopniu recesją.
Eksperci początkowo spodziewali się powtórki sprzed kilku lat, gdy Unia Europejska nałożyła 25% cło na amerykańską whisky, co mocno odbiło się na tamtejszym rynku – m.in. w postaci podwyżek cen alkoholu, szczególnie tych produkowanych przez mniejsze firmy. Czarny scenariusz nie sprawdził się w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych.
– Wpływ brexitu na globalny rynek whisky nie będzie aż tak znaczący jak można było sądzić jeszcze kilka miesięcy temu. W ostatniej chwili doszło do podpisania umowy pomiędzy Unią Europejska a Wielką Brytanią, na mocy której whisky importowana poza granicę królestwa nie będzie obłożona dodatkowymi cłami, co skutkowałoby wzrostami jej cen na pozostałych rynkach – stwierdza Jarosław Buss, właściciel firmy dystrybucyjnej Tudor House oraz sieci sklepów Ballantines.
Jedną z niewielu konsekwencji wynikających z brexitu są olbrzymie perturbacje na granicy. Zdaniem specjalistów brytyjscy producenci nie zostali dokładnie poinstruowani przez rządzących na temat dokumentacji, która jest niezbędna do wywiezienia towaru poza granice kraju.
Obecnie większość firm transportowych z Polski oraz Wielkiej Brytanii nie chce podejmować towaru, bojąc się kilkudniowych kolejek na granicy. Taka sytuacja może skutkować chwilowym deficytem whisky na tych rynkach, które wcześniej nie zrobiły odpowiednich zapasów tego trunku. W dłuższej perspektywie czasu brexit nie odbije się jednak na wolumenach sprzedaży.
Okres adaptacji do obecnych warunków rynkowych, między innymi w kwestiach transportowych, potrwa około 2-3 miesięcy.