prof. Stanisław Sołtysiński

Wywiady

prof. Stanisław Sołtysiński

08 maja 2014

Obalić mur niemocy, zawiści i zazdrości

Jacek Ratajczak: Nie wszystkie spory pomiędzy przedsiębiorcami muszą kończyć się na sali sądowej. Alternatywną metodą ich rozwiązywania jest mediacja. Dlaczego w Polsce – w przeciwieństwie do innych krajów – ta metoda jest tak rzadko wykorzystywana, pomimo niewątpliwych zalet?

Prof. Stanisław Sołtysiński: Główną przyczyną tego stanu rzeczy nie jest brak odpowiednich przepisów i rozwiązań organizacyjnych. O skali rozwiązywania sporów w drodze mediacji decydują głębsze przyczyny, a w szczególności kultura prawna społeczeństwa. Zaskakujące różnice poziomu mediacji w procesach z zakresu prawa prywatnego ilustrują następujące dane: w Stanach Zjednoczonych 60‑80% sporów kończy się przed wydaniem wyroku właśnie w drodze mediacji. W Wielkiej Brytanii procent ten jest niższy, lecz również bardzo wysoki i wynosi 40%, a w Niemczech już dopiero około 10%. W Polsce oblicza się, że procent ten wynosi około 3‑4%. Chodzi tu nie tylko o kulturę rozwiązywania sporów sądowych, lecz także wyjątkowo niski w Polsce stopień aprobaty dla idei kompromisu, który ma wyraźnie pejoratywny wydźwięk. Zarówno uczestnicy sporów z udziałem wyłącznie podmiotów prywatnych, jak i agend Skarbu Państwa obawiają się kompromisu i ustępstw. Wolą przegrać i „z honorem lec”.

Kilka dni temu o rekordowe odszkodowanie ponad 157 mln zł za zniszczenie firmy wystąpił przeciwko Skarbowi Państwa Marek Isański w imieniu spółki Towarzystwo Finansowo-Leasingowe. Po 18 latach walki z wymiarem sprawiedliwości oczyścił się z zarzutów i teraz wystawia rachunek za swoją krzywdę. Takich przypadków przedsiębiorców jest znacznie więcej. Czy publiczne nagłaśnianie tego typu spraw obali wreszcie mur niemocy, za którym kryją się niektórzy bezkarni urzędnicy? Dlaczego ustawa o odpowiedzialności materialnej urzędników to fikcja?

Sprawa Pana M. Isańskiego niewątpliwie ilustruje patologię w stosunkach między urzędami finansowymi a przedsiębiorcami. Po 18 latach procesów powód został oczyszczony od niemal wszystkich zarzutów. Kwestia wysokości odszkodowania jest jednak zawsze trudna zarówno dla powoda, jak i strony pozwanej. Wiele takich spraw było już nagłośnionych przez media. Rzeczywiście Ustawa o odpowiedzialności materialnej urzędników nie rozwiąże problemu. W Gazecie Prawnej znalazłem informację z 23 kwietnia, że przegląd urzędników instytucji centralnych wykazał, że tylko kilku z nich (ośmiu) uzyskało negatywną opinię. Należy jednak unikać uproszczeń. Nie wszyscy urzędnicy, a nawet większość z nich, nie zasługują na negatywną ocenę. Podobnie, nie wszyscy przedsiębiorcy są aniołami. Również krytycy tak niezadowalającego stanu rzeczy nie dostrzegają głębszych przyczyn braku wzajemnego zaufania w relacjach między urzędnikiem a petentem. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, skąd się bierze tak wielu niekompetentnych polityków, urzędników i innych osób sprawujących władzę publiczną. Kto ich wybiera i powołuje na stanowisko? Co decyduje o niezadowalającym poziomie zaufania między organami władzy a przedsiębiorcami? Znowu głównym źródłem tego stanu rzeczy jest niski poziom tak zwanego kapitału społecznego, uczciwości po obu stronach barykady, zawiści i zazdrości.

Konkurencja jest nieodzownym kołem napędowym gospodarki rynkowej, pod warunkiem, że jest uczciwa. Nieuczciwa niesie szereg zagrożeń dla jej właściwego funkcjonowania. Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji z 1993 r. ma chronić interesy przedsiębiorców i klientów, a pośrednio także konsumentów. Jakie działania na podstawie Pańskich doświadczeń najczęściej podpadają pod definicję czynu nieuczciwej konkurencji?

Wachlarz sytuacji uznanych przez ustawę za nieuczciwe jest naprawdę bardzo szeroki. Od użycia cudzego oznaczenia produktu lub przedsiębiorstwa, poprzez niewolnicze naśladownictwo, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, niedozwolone ograniczenia dostępu do rynku, aż po nieuczciwą reklamę. Ustawa zakazuje również niektórych sposobów sprzedaży towarów, np. sprzedaży lawinowej. Gros sytuacji uznanych przez ustawodawcę za nieuczciwe opiera się na kryterium wprowadzenia w błąd. Innymi słowy, zazwyczaj dopiero wówczas dochodzi do popełnienia czynu  nieuczciwej konkurencji, jeśli dane zachowanie miało zdolność wprowadzenia w błąd. Ustawa jednocześnie stanowi podstawę ochrony tajemnicy przedsiębiorstwa, co dla przepływu technologii i know-how ma kolosalne znaczenie. Ustawa zawiera także tzw. klauzulę generalną w art. 3. Umożliwia ona z jednej strony tępienie ostrza ustawy w sytuacji, gdy trudno doszukać się w konkretnym, potencjalnie nieuczciwym działaniu naruszenia interesu przedsiębiorcy. Z drugiej strony klauzula ta pozwala sądowi na uznanie za nieuczciwe takie zachowania, które nie zostały wyraźnie wymienione w ustawie. Z mojego Doświadczenia wynika, że do najczęstszych kontrowersji między przedsiębiorcami dochodzi z powodu użycia nazw towarów czy przedsiębiorstwa podobnych do oznaczeń konkurenta i z powodu naśladownictwa opakowania produktu. Spory te dotyczą także tzw. opłat półkowych, co do których wielu − przypuszczalnie nie analizując wystarczająco mechanizmów rynkowych – uważa, że są one zawsze nieuczciwe. Ostatnimi laty jesteśmy też świadkami wzrastającej liczby sporów dotyczących kampanii reklamowych. Tłumaczyłbym to wzrostem konkurencji w wielu branżach i szukaniem nowych metod dotarcia do klienta z atrakcyjną informacją o firmie lub jej produkcie. Liczne pomysły trafiają do nas wprost z rynku amerykańskiego, gdzie konsument jest od pokoleń przyzwyczajony do agresywnej reklamy. Niektóre z tych pomysłów w starej Europie budzą kontrowersje, np. możliwość prowadzenia akcji reklamowej w bliskim sąsiedztwie konkurenta. Stosunkowo nowym „pomysłem” jest też reklama porównawcza.

Odnoszę jednak wrażenie, że przedsiębiorcy rzadko posługują się reklamą porównawczą z obawy, by ich działania nie uznano za bezprawne. Kiedy reklama porównawcza jest dopuszczalna?

Jak już wspomniałem, reklama porównawcza była akceptowana od dawna w Stanach Zjednoczonych. UE postanowiła otworzyć się na reklamę porównawczą dopiero w 1997 r. i to w sposób dość zachowawczy, przyjmując test ośmiu kryteriów, które taka reklama musi spełniać, by mogła zostać uznana za uczciwą. Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości próbuje poluźnić dość sztywny kaganiec nałożony przez dyrektywę unijną. Badania praktyk rynkowych dowodzą, że przedsiębiorcy w Europie, może za wyjątkiem Wysp Brytyjskich, nadal podchodzą z dużą rezerwą wobec możliwości posłużenia się reklamą porównawczą. Nasz ustawodawca dopuścił szersze stosowanie reklamy porównawczej w 2000 r., wprowadzając wymagany dyrektywą unijną test ośmiu kryteriów. Obejmują one między innymi weryfikowalność i rzetelność porównania, przyjęcie obiektywnego i istotnego z punktu widzenia odbiorcy reklamy kryterium porównania oraz brak wprowadzenia w błąd. Reklama porównawcza nie może również dyskredytować konkurenta ani jego towaru. Pozostawiono także furtkę dla szczególnej ochrony przed użyciem w reklamie porównawczej oznaczeń renomowanych. W Polsce w ostatnich latach byliśmy i nadal jesteśmy świadkami kilku ważkich sporów sądowych o zakres dopuszczalności reklamy porównawczej pomiędzy konkurentami z branży FMCG. Niestety, nie zawsze prowadzą one do wytyczenia przez orzecznictwo jasnej granicy pomiędzy uczciwym a nieuczciwym zachowaniem.

Jednym ze sposobów rozwoju przedsiębiorstw są fuzje i przejęcia innych przedsiębiorstw. Zdarza się, że są to procesy trudne i skomplikowane, i nie zawsze kończą się pozytywnie. Co najczęściej bywa przyczyną niepowodzeń? Z drugiej strony, jakie czynniki mogą przybliżyć łączące się przedsiębiorstwa do sukcesu?

Rzeczywiście oblicza się, że tylko od 15 do 20% fuzji jest udanych. Decyduje o tym najczęściej niekompatybilność kultur organizacyjnych łączących się przedsiębiorstw. Bardzo długo trwa również proces implementacji fuzji. Z tego względu preferuję organiczny wzrost przedsiębiorstwa, lecz nie wykluczam oczywiście sensowności badania opcji integracji przedsiębiorstw. Czynnikiem, który zmniejsza ryzyko fuzji, jest staranny audyt nie tylko aktywów i pasywów łączących się podmiotów, lecz także staranne negocjacje w sprawie uzgodnienia celów integracji i sposobu implementacji. Ryzyko fuzji zmniejsza również uprzednie nawiązanie współpracy w ograniczonym zakresie, a zwłaszcza w dziedzinach, w których obie strony oczekują zysków z integracji. Temu celowi może służyć np. tworzenie wspólnych przedsięwzięć.

Polski system podatkowy nie należy do przyjaznych dla przedsiębiorców. Jest skomplikowany, najeżony wyjątkami, a urzędowe wykładnie przepisów prawa podatkowego często uznaniowe, w zależności od tego, kto je interpretuje. Jakie działania należałoby niezwłocznie podjąć, aby uczynić pierwszy krok w kierunku uzdrowienia sytuacji?

Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić polskiego systemu podatkowego. Z jednej strony wzory konkretnych rozwiązań czerpiemy z czołowych państw OECD, w tym m.in. interpretacji podatkowych (tax ruling). W tym zakresie polski system podatkowy należy do stosunkowo dobrze rozwiniętych. Stawki podatku CIT i PIT należą do jednych z najbardziej konkurencyjnych w Unii. Można także zaobserwować postęp w innych obszarach. Udanym rozwiązaniem jest instytucja jednoprocentowego odpisu od podatku na rzecz instytucji pożytku publicznego. Natomiast duże pole do poprawy jest w zakresie VAT, jakkolwiek nie wiem, jaki powinien być pierwszy krok w kierunku uzdrowienia sytuacji. Być może powinno być to obniżenie stawki VAT, która należy do najwyższych na świecie, co znacznie pogarsza konkurencyjność polskiej gospodarki w zakresie importu kapitału. Bardzo pilnym zadaniem jest także ograniczenie możliwości nielegalnego wyłudzania zwrotu podatku VAT i akcyzy. To zaś wymaga radykalnego uproszczenia przepisów.

Dziękuję za rozmowę.

 

prof. Stanisław Sołtysiński

Wybitny specjalista w zakresie prawa cywilnego, własności intelektualnej, prawa handlowego oraz prawa inwestycji zagranicznych. Współtwórca nowoczesnego polskiego prawa handlowego. Uczestniczy aktywnie w międzynarodowym arbitrażu. Jego nazwisko figuruje na liście sędziów Sądu Arbitrażowego przy KIG, Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego przy Austriackiej Izbie Gospodarczej oraz Amerykańskiego Stowarzyszenia Arbitrażowego. Reprezentował rząd polski w rozmowach prowadzących do stowarzyszenia Polski ze Wspólnotą Europejską oraz doradzał rządowi w sprawie przystąpienia Polski do UE. Był doradcą filadelfijskiej firmy prawniczej Drinker Biddle & Reath. Jako wieloletni członek Rady Legislacyjnej, prof. Sołtysiński służył radą rządowi w sprawach reformy ustawodawstwa mającej na celu rozwój handlu międzynarodowego i zagranicznych inwestycji. W 1997 r. został członkiem Komisji Kodyfikacyjnej oraz Przewodniczącym jej podkomisji, która opracowała uchwalony przez Sejm w 2000 r. kodeks spółek handlowych. Jest autorem kilkunastu książek i ponad 200 publikacji na temat prawa handlowego, własności intelektualnej, prawa antymonopolowego i prawa cywilnego.