Handel spożywczy w Inowrocławiu

Aktualności

Handel spożywczy w Inowrocławiu

W tym miesiącu redakcja „Poradnika Handlowca” udała się do Inowrocławia – jednego z największych miast w województwie kujawsko-pomorskim. Miasto jest najbardziej znane ze swojej działalności uzdrowiskowej, a także z kopalni soli Solino. Kopalni już nie ma, ale całkiem prężnie rozwija się w mieście handel detaliczny.

Miasto na soli, bo tak zwano do niedawna Inowrocław, może pochwalić się wieloma produktami regionalnymi. Słynie nie tylko z wydobycia surowca. Szczególnie warto spróbować regionalnej wody do picia – Kujawianki (wcześniej Inowrocławianka). Woda wyróżnia się wysoką mineralizacją i dobrym smakiem. W rozmowie z nami handlowcy z Inowrocławia często wspominają także  o lokalnych produktach nabiałowych pochodzących z Cuiavi – Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej. Znaleźliśmy je w każdym odwiedzonym przez nas sklepie.

Przetrwać na rynku

Handlowcy z zachodniej stolicy Kujaw pytani o to, jak wygląda handel w ich mieście – gdzie kupują mieszkańcy, jakie formy handlu preferują, itp. – przyznają, że jest podobnie, jak w innych miastach. Uważają, że zarówno oni, jak i inni przedsiębiorcy mają do czynienia ze zwolennikami obu form handlu: tradycyjnego i nowoczesnego.

Zwolennicy sklepów tradycyjnych wybierają takie sklepy ze względu na fakt, że są one najczęściej zlokalizowane blisko domu, spędzają w nich zdecydowanie mniej czasu niż w marketach oraz znają pracujące w nich osoby. Przychodzą nie tylko po ulubione produkty, ale także na krótką rozmowę. Co jeszcze wyróżnia je na tle dyskontów? Klienci znajdą w nich cenione regionalne produkty. – Mamy wodę Kujawiankę, a także piwo regionalne. Jest ono głównie sprzedawane w restauracjach, niektórych sklepach w okolicy rynku oraz pijalniach. Nie znajdziemy ich w supermarkecie – mówi Monika Siwińska, ekspedientka w sklepie spożywczo-monopolowym przy Alejach Niepodległości.

Handlowcy z Inowrocławia wiedzą, co czyni ich sklepy wyjątkowymi i choć zdają sobie sprawę z tego, że dyskonty są dla nich konkurencją, to dobrze sobie radzą na rynku. Znają klientów i ich potrzeby. Wiedzą, że to właśnie możliwość rozmowy przy codziennych zakupach często działa na ich korzyść. Takiego bliskiego kontaktu nie zapewni wypad do marketu. – Mamy dużo stałych klientów. Obok jest osiedle mieszkaniowe, ale konkurencji dokoła także nie brakuje – opowiada Danuta Kwiatkowska, ekspedientka w sklepie przy ul. Cegielnej, który istnieje od 32 lat. – Jesteśmy jednak spokojni, ponieważ grono stałych klientów jest liczne – dopowiada.  Drogą do przetrwania na rynku jest także dbałość o potrzeby osób robiących zakupy. – W każdą środę dostajemy świeże wędliny. Mamy klientów, którzy czekają na ten dzień i już we wtorek pytają, czy na pewno będzie dostawa. Co tydzień staramy się dostarczyć im produkty, które chętnie kupują – zdradza Danuta Kwiatkowska. Przyznaje w rozmowie z nami, że w sklepie, w którym pracuje od 25 lat, bardzo dobrze sprzedają się artykuły z regionalnej mleczarni.

W obliczu zmian

W minionym miesiącu zaczęła obowiązywać zerowa stawka VAT na żywność objętą dotychczas 5% stawką VAT. Ponadto wraz z początkiem 2022 roku w życie wszedł Polski Ład. Dodajmy do tego rosnącą od kilku miesięcy inflację oraz uszczelnienie ustawy o zakazie handlu w niedziele niehandlowe. Do redakcji „Poradnika Handlowca” docierają informację, że przedsiębiorcy, ale również część konsumentów jest wprowadzonymi zmianami zaniepokojona. Podczas naszej wizyty w Inowrocławiu zapytaliśmy handlowców, czy od momentu obowiązywania wymienionych wyżej kwestii zauważyli zmiany w zachowaniu klientów.

– Na przestrzeni lat zauważyłam, że klienci zaczęli zwracać większą uwagę na ceny, szczególnie teraz, gdy inflacja stale wzrasta – mówi Danuta Kwiatkowska. – Odkąd zmieniono stawkę VAT z 5% na 0% klienci pytają, które produkty są tańsze – komentuje. Pani Danuta zwraca także uwagę na inną bardzo istotną kwestię – podwyżkę cen u producentów, która uniemożliwia wprowadzenie widocznej dla klienta obniżki cen. – U nas w sklepie marża jest niższa, ale trzeba mieć na uwadze, że tydzień przed wprowadzeniem zerowej stawki VAT na żywność przykładowo chleb podrożał o 0,40 zł. Jak obniżyliśmy cenę chleba o 0,20 zł to i tak zostało 0,20 zł więcej. – Podobna sytuacja dotyczy wielu produktów. Handlowcy z Inowrocławia są także niezadowoleni z nowelizacji ustawy o zakazie handlu w niedziele. Siódmy dzień tygodnia był często dniem, w którym notowali wzmożony ruch, a wprowadzone zmiany go zakłócą. – Właścicielka ma jeszcze trzy inne sklepy, dlatego będzie musiała wybrać jeden, w którym będzie pracować w niedziele niehandlowe. Wybór na pewno padnie na sklep, który cieszy się największą popularnością i przynosi największe dochody – przyznaje Pani Monika.

Przedświąteczny handel

Choć Wielkanoc przypada dopiero w połowie kwietnia, to sprzedawcy i przedsiębiorcy już o niej myślą (rozmawiamy w połowie lutego). Jednogłośnie przyznają, że w okresie wielkanocnym do ich sklepów zagląda więcej osób, ale paradoksalnie – wartość koszyka zakupowego w tym okresie wcale nie jest wyższa. W wielu placówkach na co dzień najlepiej sprzedaje się alkohol, ale nawet w okresie świątecznym klienci wolą zakupić go w dużych marketach. Handlowcy z Inowrocławia mówią o tym otwarcie, ale również nie narzekają na utarg, jaki udaje im się uzyskać w dni powszednie. – Klienci przychodzą do nas po najpotrzebniejsze rzeczy, ale w naszym przypadku są to zazwyczaj duże zakupy. Średnia wartość koszyka to 40-50 zł. Mniejsze zakupy to zazwyczaj alkohol – przyznaje Monika Siwińska.

W sklepie spożywczo-monopolowym przy ul. Łokietka zauważamy, że wchodzi i wychodzi z niego bardzo dużo osób. Ten osiedlowy sklep, choć mały, wywarł na nas duże wrażenie. Zauważyliśmy także, że w jego pobliżu znajduje się sporo konkurencji – delikatesy i markety. Sympatyczna ekspedientka Magdalena Marszewska zdradza nam, że nie ma powodów do narzekania. Początkowo w sklepie można było zakupić tylko alkohol i tytoń, ale w trakcie pandemii rozszerzono asortyment o artykuły spożywcze.  – Przez ograniczenia mieliśmy lekkie nasilenie zakupów, ale teraz wszystko wróciło do stanu przed pandemią. Dzień do dnia jest bardzo podobny – zdradza pani Magdalena.

Klaudia Walkowiak